Kubot tańczy kankana na trawie

Łukasz Kubot pokonał Francuza Arnauda Clementa 6:4, 6:2, 3:6, 5:7, 6:4 w I rundzie Wimbledonu. Kolejnym rywalem Polaka będzie najwyższy tenisista świata - Chorwat Ivo Karlović.

Spotkanie z Clementem rozpoczęło się w poniedziałek, ale wieczorem przerwał je deszcz. We wtorek zaczęło się bardzo pomyślnie dla Polaka - pewnie zgarnął dwa sety i wydawało się, że szybko pokona finalistę Australian Open z 2001 r. Francuz zajmował kiedyś nawet 10. miejsce na świecie, ale z czasów tamtej świetności została mu właściwie tylko firmowa bandanka na głowie i przeciwsłoneczne okulary, czyli zestaw sprawiający, że wygląda na korcie jak Chuck Norris.

Ale gdzieś w połowie trzeciego seta występujący w Wimbledonie dzięki dzikiej karcie Francuz (ATP 143) nieco przyśpieszył, zaczął uderzać piłki pewniej, przestał rozkładać bezradnie ręce. Zamiast tego lepiej czytał serwisy Kubota i mijał go, gdy ten ruszał do siatki. Procentowało wieloletnie doświadczenie Clementa, który widział na własne oczy Samprasa, czy Raftera i ataki przy siatce nie były dla niego abstrakcją ze starego albumu, jak to często bywa w dzisiejszym tenisie.

- To było spotkanie dwóch tenisowych epok. Clement to tenis sprzed 20 lat, a Łukasz bardziej nowoczesny - mówił Wojciech Fibak, oglądający pojedynek na korcie nr. 15 obok czeskich trenerów Kubota - Jana Stocesa i Ivana Machytki.

Na to zderzenie stylów nałożyło się jeszcze zmęczenie Polaka. W nogach miał już trzy mecze z eliminacji, rozgrywanych w pobliskim Roehampton, gdzie deszcz paraliżował rozgrywki. Zamiast odpoczywać od czwartku, Kubot zakończył eliminacje dopiero w sobotę. - To zmęczenie było bardzo widać. Tak naprawdę, gdyby nie ono, Łukasz powinien zakończyć ten mecz w trzech setach, a tak zrobił się dramat, na szczęście z dobrym zakończeniem - stwierdził Fibak.

W trzecim i czwartym secie Łukasz tracił koncentrację na samym początku i dawał rywalowi przełamać swój serwis. Potem gonił, ale Clement bronił się mądrze. W połowie piątego seta, Kubot w pewnym momencie położył się na korcie, bo złapały go skurcze. - Graj krótko, serwis i do siatki - podpowiadały trybuny. I Łukasz posłuchał, bo w piątej partii serwował bezbłędnie, a każdy jego wolej był jak granat wrzucany za siatkę.

Francuz kilka razy bawił się na korcie w aktora - próbował wytrącić Polaka z równowagi zmieniając rakiety, dyskutując z dziewczynką do podawania piłek o tym, jak powinno się to fachowo robić. Nie podobał mu się nawet sposób w jaki rzucano ręcznik do wycierania potu. Wszystko to działo się akurat w momentach, gdy Łukasz był na fali wnoszącej i zdobywał seriami punkty.

W końcówce piątego seta, z boku kortu pojawił się Guy Forget, kapitan reprezentacji Francji w Pucharze Davisa i zaczął podpowiadać Clementowi. Ale gdy Polak prowadził 5:4, to Francuz jako pierwszy nie wytrzymał nerwowo - zepsuł kilka piłek, w tym meczbola w sam środek siatki. - Clement oddał końcówkę Łukaszowi, ale wielkie brawa dla niego za to zwycięstwo. Przez tyle lat nasi tenisiści próbowali, ale przegrywali. W końcu mamy kogoś, kto jeździ na Szlemy i regularnie wygrywa mecze - podsumował trwające 3 godz. i 29 minut spotkanie Wojciech Fibak.

Po ostatniej piłce Kubot odtańczył tradycyjnego już kankana. Taniec rodem z paryskiego Moulin Rouge to prezent dla czeskich trenerów. Łukasz tańczył go po raz czwarty w tym roku. Wcześniej robił to w styczniu w Australian Open po zwycięstwie nad Samem Querrey'em, a miesiąc temu po triumfach na French Open z Nicolasem Almagro i Carlosem Berlocq.

Kolejnym rywalem Polaka będzie Ivo Karlović. Chorwat, najwyższy tenisista świata (209 cm), pokonał Janko Tipsarevicia. Serb przy stanie 5:7, 1:3 poddał mecz z powodu kontuzji.

- Dedykuję to zwycięstwo mojej siostrze, która obroniła dziś pracę magisterską - uśmiechał się po meczu Kubot. - To nie było ładne spotkanie, ale sztuką jest wygrywać także takie mecze. Clement to były deblowy mistrz Wimbledonu, świetnie gra na tej nawierzchni. Lepiej wytrzymałem presję w końcówce - dodał Polak.

Kubot pokonał Karlovicia w 2009 r. w Belgradzie na korcie ziemnym. Co będzie kluczem do ewentualnego sukcesu na trawie z kimś, kto potrafi posłać 40 asów w meczu? - Trzeba być jak bramkarz broniący rzuty karne. Wierzę, że mogę nim być - stwierdził Kubot, który rok temu też grał w II rundzie Wimbledonu, ale poległ z Niemcem Philippem Petzschnerem.

Spotkanie Agnieszki Radwańskiej z Białorusinką Olgą Govorcovą zostało przeniesione na środę, bo mecze na korcie, gdzie miało się odbyć, zbytnio się przedłużyły.

W wielkim tenisie zwyciężyli m.in. Serena Williams, Karolina Woźniacka i Roger Federer. Największe niespodzianki to porażki Jeleny Janković i Samanthy Stosur.

Wimbledon. Zwycięskie łzy Sereny Williams?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.