- Uważam, że to był znakomity mecz, z każdą chwilą robił się coraz lepszy. Każdy set był lepszy od poprzedniego. Oczywiście, miałam piłkę meczową i swoją okazję, ale szanse zawsze są równe. Jedno spotkanie w ten sposób wygrałam, drugie przegrałam - komentowała spotkanie Radwańska.
Zapytana, dlaczego jej mecze z Cibulkovą są zawsze jednymi z ciekawszych w cyklu WTA, Polka odrzekła:
- Obie jesteśmy konsekwentne i solidne z tyłu. To chyba sprawia, że nasze mecze są takie twarde, długie i wyrównane. I jest tak na każdej nawierzchni.
- Wynik jest ogromnym rozczarowaniem, zwłaszcza po trzech godzinach, kiedy jesteś naprawdę wyczerpana i zła, że mogło skończyć się inaczej. Ale co można zrobić?
Radwańska była bardzo chwalona, dziennikarze podkreślali, że był to jeden z najlepszych tenisowych meczów roku.
- Dla mnie to nie ma teraz znaczenia - odparła Polka. - Naturalnie, zawsze lepiej zagrać wspaniały mecz, niż gów**any. W każdym razie, wynik jest taki sam. Jestem przegrana. No i co ja mogę? - odparła retorycznie.
- Zabrakło jednego punktu, żeby było inaczej. Tylko jednego punktu. Trudno teraz orzekać, co poszło nie tak. Gdy przegra się 1:6, 1:6, można powiedzieć coś więcej - bo w takim przypadku prawdopodobnie wszystko poszło źle.
- W takim meczu liczy się każdy gem i każdy punkt. No pewnie, miałam swoje okazje i powroty, wszystko było na ostrzu noża.
Wimbledon zapowiedział wzmożone kontrole antydopingowe. Czy Radwańska jakoś szczególnie to odczuła?
- Prawdę mówiąc, moja pani od badania gdzieś tu na mnie czeka. Wcześniej nie zauważyłam jednak zwiększonego nacisku na badania.
Polka dodała, że nie chce jeszcze myśleć o igrzyskach w Rio i układaniu letniego kalendarza.
- To w tej chwili bardzo trudne. Nie chcę grać za dużo, ale chcę zagrać w tych większych turniejach. Trudna decyzja. Pomyślę o tym, jak skończy się to wszystko tutaj. Zobaczymy.