Wimbledon 2014. Z Federera zeszło powietrze. Djoković z tytułem

Federer i Djoković, choć z początku toczyli nieco monotonny, siłowy bój, to ostatecznie uraczyli kibiców niesłychaną huśtawką emocji i galerią niezwykłych zagrań. Ostatecznie lepszy okazał się Serb, który zwyciężył 6:7 (7-9), 6:4, 7:6 (7-4), 5:7, 6:4.

Od początku turnieju dało się zauważyć, że Roger Federer ma bardzo konkretny pomysł na osiągnięcie sukcesu na wimbledońskich kortach. Bardzo poprawił nie tyle siłę, co precyzję i różnorodność serwisu, dzięki czemu do czasu starcia z Serbem został przełamany tylko raz, przez swojego rodaka Stana Wawrinkę.

Szwajcar zdawał sobie sprawę, że jeśli chce wygrać z rozstawionym z jedynką Djokoviciem musi od pierwszego gema być niezwykle skoncentrowanym, unikać prostych błędów, trafiać pierwszym serwisem i czekać na błąd rywala. W pierwszej partii plan spełniał w stu procentach, często trafiał już pierwszym podaniem, szukał gry przy siatce, maksymalnie skracał wymiany, ale nie miał pomysłu na przełamanie rywala, przez co doszło do tie-breaka.

Federer przegonił demony - chwilowo

Od kiedy Rafael Nadal przełamał dominacje Federera na trawiastych kortach Szwajcar na korcie wyglądał przede wszystkim słabiej psychicznie. Nie miał już takiej przewagi mentalnej nad rywalami, którzy nie wychodzili na kort z nastawieniem "przegrać jak najniżej". Z miesiąca na miesiąc po pamiętnym finale w 2008 roku, gdy w pięciu setach Nadal pokonał Federera, u Helweta, choć wciąż grał pięknie dla oka, zaczął gdzieś znikać jego instynkt zabójcy, a w kluczowych momentach najważniejszych meczów zdawał się zwyczajnie nie wytrzymywać presji.

W tie-breaku pierwszego seta niedzielnego finału było inaczej. Obronił dwie piłki setowe, wrócił do gry i w końcu wygrał seta przeciw Serbowi. Wydawało się, że skoro i ciało i głowa Federera w końcu współgrają ze sobą, to może jest szansa, by wygrał on pierwszy turniej wielkoszlemowy po dwóch latach przerwy.

Z Federera stopniowo schodziło jednak powietrze. Zwycięski pierwszy set niespodziewanie go zdekoncentrował, co spowodowało już na początku drugiego seta przegrany gem serwisowy przez Szwajcara (drugi w turnieju) i jak się okazało, była to już strata nie do odrobienia. Szwajcar grał zbyt ostrożnie, nie ryzykował, jakby pogodził się z tym, że ten set jest stracony.

Djoković za to imponował regularnością, żaden z elementów jego gry nie wyróżniał się specjalnie (popełniał nawet więcej niewymuszonych błędów od Federera), ale konsekwentnie wygrywał kolejne wymiany i wyrównał stan spotkania.

Nowa energia, wciąż za mało atutów

Szwajcar w międzyczasie magazynował energię i znów zaczął imponować potężnym serwisem. Posłał aż trzynaście asów w trzecim secie, trafiał pierwszym serwisem z niesłychaną regularnością, a Djoković tylko rozkładał ręce. Kolejne gemy jednak upływały, a Federer wciąż nie mógł przełamać rywala. Znany z bardzo dobrej gry przy siatce Szwajcar nie podchodził do niej tak często, jak choćby w pierwszym secie, ale za to wygrał aż 85% piłek po pierwszym serwisie - w większości przypadków nawet nie doszło do jakiejkolwiek wymiany.

Jednak chcąc wygrywać sety na Wimbledonie nie można polegać tylko na własnym serwisie. Gdy Federer pokonywał Andy'ego Roddicka w finale w 2009 roku serwis Amerykanina udało mu się przełamać dopiero w piątym secie przy stanie 15:14 i ostatecznie wygrał cały turniej. Dziś to Djoković musiał cierpliwie czekać na tie-breaki widząc w jak dobrej dyspozycji serwisowej jest Szwajcar. Tie-break w trzecim secie nie poszedł już po myśli Federera, a Djoković wygrał go 7-4.

Piłka, która dała Federerowi tlen - znów chwilowo

Djoković w końcu zaczął całkowicie przejmować kontrolę. Serwis Federera, którym ten błyszczał przez całe spotkanie w końcu przestał funkcjonować. Helwet przegrał dwa swoje gemy serwisowe i przegrywał już 5-2. W ostatnich latach w tej sytuacji praktycznie poddawał już mecz i tracił szanse na kolejne tytuły. Tym razem wygrał przy swoim podaniu do piętnastu, później przełamał rywala już przy pierwszym break poincie, a gdy przy swoim serwisie mógł przegrać mecz (Djoković miał piłkę meczową) wybrnął z trudnej sytuacji i precyzyjnym, ryzykownym uderzeniem obronił się. Chwilę później znów przełamał Serba i praktycznie wrócił z zaświatów, wygrywając ostatecznie czwartego seta 7-5.

Piąty set był już zwykłym czekaniem na to, który z tenisistów pierwszy zacznie słabiej serwować. W końcu Federer przy stanie 5-4 dla Serba zaczął się denerwować, przestał trafiać pierwszym serwisem i Djoković miał dwie piłki meczowe. Już przy pierwszej Federer posłał piłkę w siatkę i to Serb wygrał Wimbledon, triumfując w tym turnieju po raz drugi w karierze.

Choć Szwajcar miał w tym meczu przebłyski wielkiej gry i konsekwentnie imponował serwisem, to jednak regularność Djokovicia popłaciła i w końcu doczekał się pierwszego wielkoszlemowego tytułu od ponad roku. Serb tym samym powróci na pierwsze miejsca w rankingu ATP.

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live

Czy Rogerer Federer zdobędzie jeszcze tytuł wielkoszlemowy?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.