Agnieszka Radwańska:
Szczerze mówiąc, nie wiem, co się stało. Zabrakło mi dziś pomysłu na grę, to nie był mój dzień. Rywalka grała dobrze, ale ja nie zrobiłam nic, żeby jej przeszkodzić. Makarowa nie jest z Top 10, ale jej styl ewidentnie mi nie leży. Graliśmy jednak na mojej ulubionej nawierzchni, to powinien być mój atut, a nie był, dlatego boli mnie to podwójnie. Ciężko porównać tę porażkę do zeszłorocznej - wtedy w półfinale Wimbledonu zabrakło kilku piłek, teraz było do jednej bramki. To już chyba mniej boli ta dzisiejsza porażka, choć w sumie obie bardzo. Ta przerwa, gdy zaczął padać deszcz przy 3:6, 0:5 nie miała wielkiego znaczenia, od 0:5 to już ciężko jest cokolwiek zrobić.
Nie mogłam w weekend znaleźć leworęcznej sparingpartnerki, ale to nie miało aż tak wielkiego znaczenia, nie pierwszy raz grałam z leworęczną zawodniczką. Były rozmowy z trenerem przed meczem, jasne, że ustalaliśmy taktykę, ale Makarowa nie ma jednej słabej strony, ona z obu stron gra bardzo równo, solidnie, samemu po prostu trzeba dobrze zagrać, a ja dziś zagrałam źle.
Porażki Sereny, Li, czy innych wysoko rozstawionych zawodniczek to żadne pocieszenie, każdy odpowiada za siebie. Nie myśli się kategoriami, że jak odpadły inne, to ja też mogę.
Fundamentalne zmiany w moim tenisie? Więcej siły, agresji, ataku? Wiadomo, że gra ofensywna jest teraz jedynym wyjściem na korcie. I ja też staram się grać agresywnie, ale taka gra czasem nie wychodzi, nie można bazować tylko na tym. Trzeba mieć coś w zanadrzu, kombinacyjną grę. Trzeba jakoś umieć to połączyć. Ja się staram, ale dziś nie wyszło.
Czołowe tenisistki w efektownych kreacjach na imprezie przed Wimbledonem [ZDJĘCIA]
źródło: Okazje.info
