Wimbledon. Trener Radwańskiej: Spokojnie, jeszcze nie ma się czym podniecać

Nie podniecajmy się jeszcze tym błyskawicznym otwarciem Agnieszki w Wimbledonie, dopiero poniedziałkowy mecz z Jekateriną Makarową będzie pierwszym poważnym testem mocy w tym roku - mówi trener Tomasz Wiktorowski po zwycięstwie Agnieszki Radwańskiej 6:2, 6:0 nad Portugalką Michelle Larcher de Brito w III rundzie Wimbledonu.

De Brito, poproszona przed meczem przez portugalskich dziennikarzy o scharakteryzowanie tenisa przeciwniczki, powiedziała, że Polka jest jak Wielki Mur Chiński, bo odbija za siatkę wszystkie piłki.

Portugalka niewiele się pomyliła. Nie licząc nieco nerwowego początku, rozstawiona z czwórką Polka kontrolowała przebieg meczu. Doskonale wybijała przyzwyczajoną do jednostajnego "bum-bum" rywalkę z rytmu. Zmieniając kierunki uderzeń, rotacje i tempo zagrywanych piłek, kompletnie zaplątała Portugalce nogi.

Radwańska zwyciężyła w 57 minut i jest to trzeci kolejny mecz zakończony przez nią w krócej niż godzinę. W sumie na korcie spędziła dotąd dopiero 2 godz. i 41 minut. Tak błyskawicznego otwarcia w Londynie jeszcze nie miała, przed rokiem już w trzeciej rundzie męczyła się w trzech setach z mocno serwującą Amerykanką Madison Keys. I już po tym meczu na jej nogach pojawiły się opatrunki.

Ostatni raz trzy rundy bez straty seta przeszła w 2012 r., gdy sięgnęła potem finału. Wtedy straciła jednak w trzech rundach 11 gemów, a teraz - tylko dziewięć.

- Sami wiecie, jak to było w poprzednich latach, przez niepotrzebnie tracone sety i przedłużane mecze, potem brakowało sił w drugim tygodniu, dlatego bardzo się cieszymy, że tym razem jest inaczej - mówił po meczu trener Tomasz Wiktorowski.

Radwańska w poniedziałek zagra w 1/8 finału z Jekateriną Makarową (WTA 22), leworęczną Rosjanką, z którą przegrała w poprzednim sezonie w IV rundzie US Open. Mecz w Nowym Jorku był dziwny, bo Polka wystrzeliła na prowadzenie 4:0, a potem kompletnie oddała pole rywalce, która wygrała dziewięć gemów z rzędu i cały mecz 6:4, 6:4. W trakcie spotkania Radwańska zażywała lekarstwa, w pewnym momencie wybiegała z kortu, ale po meczu nie chciała przyznać, że coś jej dolegało. We wcześniejszych trzech pojedynkach z Makarową zwyciężała.

Rosjanka trzykrotnie grała w ćwierćfinałach wielkiego Szlema, rok temu w deblu triumfowała w Rolandzie Garrosie, a w 2012 r. wyrzuciła z Australian Open Serenę Williams. - Gra bardzo szybko, świetnie czuje się na trawie, umiejętnie umie przechodzić z wymian po crossie do ataków po linii, co szczególnie na trawie jest bardzo niebezpieczne. Doświadczona, ograna w wielkich turniejach, a poza tym wygrała ostatni mecz z Agnieszką, wszystko wskazuje na to, że czeka nas ciężki mecz - mówił Wiktorowski.

- Trzeba uczciwie przyznać, że de Brito zagrała słabo, zupełnie nie radziła sobie dziś z serwisem. Agnieszka grała dotąd z zawodniczkami, które mogły pokusić się o urwanie jej kilku gemów, ale nie miała jeszcze naprawdę trudnej przeprawy z kimś, kto by się jej postawić. Makarową na to stać, wiemy o tym, ale nie znaczy to, że nie można z nią wygrać. Agnieszka może to zrobić, o ile zagra od początku do końca na pełnej koncentracji. Lepiej żeby nie przydarzyły jej się takie momenty rozkojarzenia, jak dziś w pierwszych trzech gemach. Nie podniecajmy się jeszcze tym szybkim otwarciem, dopiero mecz z Makarową będzie pierwszym testem mocy Agnieszki w tym roku - dodał Wiktorowski.

Radwańska ma teraz dwa dni wolnego - w sobotę będzie miała lekki trening, a w niedzielę posparuje z leworęcznym zawodnikiem. - Musimy kogoś znaleźć, bo Dawid Celt jest praworęczny [sparingpartner Agnieszki na co dzień]. Na pewno dzięki temu, że Agnieszka szybko wygrała, możemy skupić się na treningach, a nie nad odprawianiem jakichś szamańskich czarów nad jej obolałymi nogami, póki co, pod względem fizycznym, wszystko jest w porządku - zaznaczył szkoleniowiec Polki.

- Makarowa dobrze gra na trawie, jest leworęczna, więc to też niedogodność, przegrałam z nią w US Open, więc... chyba czas się zrewanżować - tak krótko na pytanie o Makarową, odpowiedziała Radwańska na konferencji prasowej.

Zwyciężczyni pojedynku polsko-rosyjskiego zagra w ćwierćfinale z Czeszką - Terezą Smitkovą (WTA 175) lub Lucie Safarovą (23). Ta pierwsza pokonała Serbkę Bojanę Jovanovski, pogromczynię Viktorii Azarenki. Druga - rozstawioną z nr. 10 Słowaczkę Dominikę Cibulkovą. Najwyżej notowaną zawodniczką w dolnej części drabinki poza Polką jest Petra Kvitova (6). Radwańska może z nią zagrać dopiero w półfinale.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.