Wimbledon. Zwycięska huśtawka Janowicza

Jerzy Janowicz po zaciętym meczu pokonał Lleytona Hewitta i awansował do III rundy Wimbledonu. Jego kolejnym rywalem będzie Hiszpan Tommy Robredo. - Problemy z serwisem? Jakie problemy? - wzruszał ramionami Polak, pytany o lawinę podwójnych błędów.

Kort numer dwa pękał w szwach, przełożone z czwartku z powodu deszczu starcie australijskiego mistrza Wimbledonu z 2002 r. z polskim zeszłorocznym półfinalistą przyszło zobaczyć ok. 4 tys. widzów.

Janowicz miał na trybunach mniejsze wsparcie, ale na koniec powietrze przeszył jego okrzyk "Come on!". Rozstawiony z nr. 15 Polak zwyciężył 7:5, 6:4, 6:7 (7-9), 4:6, 6:3, choć solidnie się przy tym namęczył.

Zaczęło się obiecująco, od atomowych serwisów, potężnych forhendów i totalnej ofensywy Polaka. Momentami wydawało się, że Janowicz znów zmienił się w tenisowego rewolwerowca, który 12 miesięcy temu odstrzeliwał przy Church Road kolejnych rywali. Ale w końcówce trzeciego seta Polak przypomniał, że jednak mamy rok 2014, a on gra nierówno, niepewnie i potrafi pogubić się w kluczowych momentach. Zmarnowane dwa meczbole przy 6-4 w tie-breaku, w tym jeden po podwójnym błędzie serwisowym (w sumie było ich 12, a łącznie z I rundą - 31!), obudziły w Hewittcie wojownika. Australijczyk biegał, walczył, przebijał i jakimś cudem wygrał dwa sety, choć Polak miał dużą przewagę siły ognia.

Dopiero w piątym secie Janowicz znów w ważnym momencie zagrał jednocześnie mocno i dokładnie, przełamał rywala i prowadzenia nie oddał. - Takiego Jurka chciałbym oglądać zawsze - mówił po meczu fiński trener Polaka Kim Tiilikainen. - Ale nie mam pretensji o te podwójne błędy przy meczbolu. Wynikają z ryzyka, sam go do niego namawiam, choć ponad 30 błędów to jednak za dużo - dodał Tiilikainen.

- Hewitt to świetny gracz, dlatego mecz był ciężki. Co z tego, że ma 33 lata - powiedział Janowicz. - Ludzie z teamu Hewitta specjalnie pokrzykiwali z trybuny różne rzeczy, żeby mnie zdenerwować, gdy chodziłem po ręcznik, aż mój trener się wkurzył i robił to samo. Trzeci set powinienem zamknąć, ale zaryzykowałem, nie udało się. Ważne że wygrałem mecz, w końcówce zagrałem agresywniej.

Z czego wynika aż 31 podwójnych błędów serwisowych? - Nie trafiam w karo serwisowe - odparł Polak. Czemu częściej niż rok temu? - Życie... - wzruszył ramionami.

Jego kolejnym rywalem będzie 32-letni Hiszpan Tommy Robredo (ATP 22), w teorii groźniejszy na czerwonej mączce niż na trawie. - Też tak myślałem, dopóki nie poszedłem obejrzeć jego meczu, gra bardzo dobrze, czeka nas ciężka przeprawa - powiedział Tiilikainen.

Spore kontrowersje budzą ostrzejsze niż w poprzednich latach przepisy dotyczące białych strojów. All England Tennis Club zarządził, że koniec z kolorowymi wstawkami. Dopuszczalne są maksymalnie centymetrowe paski. W poprzednich latach wiele kobiet pod białe spódniczki zakładało kolorowe spodenki, które było widać w trakcie meczu. Organizatorom podpadł też Roger Federer w butach z pomarańczową podeszwą, widoczną wyraźnie, gdy serwował. - Teraz nie będziemy na to przymykać oczu, zawodnicy i producenci strojów zostali poinformowani o zmianach, mieli czas, żeby się przygotować - mówił szef sędziów Andrew Jarrett. Przestrzeganie przepisów przybiera jednak karykaturalne rozmiary. Kilka zawodniczek zostało zmuszonych, żeby zmienić kolorowe staniki, które zakładały pod spód, bo za bardzo prześwitywały. - Kilka dziewczyn nie miało przygotowanej białej bielizny i musiało grać bez staników, a to już jakaś niedorzeczność - mówił Pat Cash, mistrz Wimbledonu z 1987 r.

Agnieszka Radwańska pewnie pokonała w III rundzie Portugalkę Michelle Larcher de Brito 6:2, 6:0 i o ćwierćfinał zagra w poniedziałek z Rosjanką Jekateriną Makarową, z którą przed rokiem przegrała w US Open.

Więcej o:
Copyright © Agora SA