Wimbledon. A. Radwańska: Dla Hawk Eye za ciemno, a nam kazali grać

Dobrze, że mecz został przerwany w poniedziałek wieczorem, bo było już bardzo ciemno. Sędzia powiedział nam na początku, że system powtórek wideo nie działa, bo... jest za mało światła. A ja na to: "Jak to?! Dla komputera jest za ciemno, a nam każecie grać?" - opowiadała z uśmiechem Agnieszka Radwańska po pokonaniu 6:2, 6:1 Rumunki Andrei Mitu w I rundzie Wimbledonu.

Spotkanie rozstawionej z czwórką Polki z 213. w rankingu WTA Rumunką zaczęło się w poniedziałek wieczorem, ale po godz. 20 zostało przerwane przez deszcz przy stanie 4:2 dla Radwańskiej.

W poniedziałek Mitu sprawiła byłej finalistce Wimbledonu trochę problemów - wysoka, nieźle serwująca Rumunka, uderzała piłki mocno, próbowała przejmować inicjatywę. Wtorkowa dogrywka potoczyła się jednak błyskawicznie - Radwańska, korzystając z przerwy, lepiej rozpracowała rywalkę i nie dała jej już żadnej szans, oddając w sumie jednego gema.

- Wczoraj, jak wychodziłyśmy na kort, było już strasznie ciemno, choć to było dopiero około godz. 20. Dzień był jednak pochmurny, a kort na uboczu, więc wyglądało to tak, jakby była już godzina 22. Sędzia mówił, że system challenge'ów [Hawk Eye] nie działa, bo... jest za mało światła. A ja na to: "Jak to?! Dla komputera jest za ciemno, a nam każecie grać?" - opowiadała Radwańska z uśmiechem po łatwym zwycięstwie.

- Dziś warunki do gry były już normalne, i moja gra też była normalna. We wtorek lepiej returnowałam, w tej ciemnicy bałam się trochę ruszać - dodała Polka, która w II rundzie zmierzy się z Australijką Casey Dellacquą (WTA 36), która w tym sezonie sięgnęła m.in. IV rundy Australian Open i ćwierćfinału Indian Wells. - Nie grałam z nią jeszcze nigdy, ale znam ją dobrze, wiem, czego się spodziewać. Podstawowa trudność polega na tym, że jest leworęczna. Na trawie to zawsze dodatkowy atut, ciężej jest odbierać serwisy osoby leworęcznej - mówiła Radwańska.

We wtorek cztery polskie mecze odbywały się w tym samym czasie, ale najlepsza tenisistka znad Wisły nie widzi w tym nic niedobrego. - Nic na to nie poradzimy, zawsze ktoś będzie niezadowolony, jak nie Polacy, to Francuzi, nie da się wszystkim dogodzić - wzruszyła ramionami.

Padło też pytanie o mundial. - Oglądam, ale jednym okiem. Nie jestem jakąś wielką fanką piłki, ale gdy trenerzy [Tomasz Wiktorowski, Krzysztof Guzowski, Dawid Celt] przez kilka godzin dziennie okupują telewizor, to nie mam innego wyjścia - zaśmiała się Radwańska.

Finalistka z 2012 r. i zeszłoroczna półfinalistka powiedziała, że jej wczesna porażka sprzed tygodnia z Eastbourne nie miała wielkiego znaczenia. Przegrywała tam także w I rundzie w ostatnich dwóch edycjach. - Jasne, że warto czasem trochę pograć na trawie przed przyjazdem do Londynu, ale jednak Wimbledon jest najważniejszy, to jest priorytet i ja doskonale o tym wiem - podkreśliła Radwańska, która z Dellacquą zagra w środę pierwszy mecz na korcie centralnym o godz. 14 polskiego czasu.

Czołowe tenisistki w efektownych kreacjach na imprezie przed Wimbledonem [ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.