Sportowy weekend: Jak amator z USA przyćmił Leo Messiego

Wydarzeniem weekendu były finały Wimbledonu, ale sporo działo się też w innych dyscyplinach. Piłkarz amator Matt Eliason miał swoje pięć minut w meczu charytatywnym z udziałem Leo Messiego, Chris Weidman brutalnie zakończył 7-letnią dominację Andersona Silvy w UFC, a trener Toronto Maple Leafs Randy Carlyle dowiedział się od swego byłego już podopiecznego, że jest ?pier... idiotą?.

"Sportowy weekend" to tytuł cyklu w Sport.pl. Co tydzień w niedzielę wieczorem podsumowujemy weekend w światowym sporcie, pisząc o tematach niekoniecznie lądujących na czołówkach portali. Wybieramy: wydarzenie, bohatera, antybohatera, liczbę, wideo, zdjęcie, cytat i tweet weekendu.

Wydarzenie weekendu

Fot. Kirsty Wigglesworth AP

77 lat czekali Brytyjczycy na triumf swojego tenisisty w Wimbledonie. Ostatnio tej sztuki dokonał Fred Perry w 1936 roku. W niedzielę w ślady wielkiego mistrza poszedł 26-letni Szkot Andy Murray, który w finale pokonał Novaka Djokovicia 6:4, 7:5, 6:4.

Tak jednostronnego meczu chyba nikt się nie spodziewał. Djoković z rozpędzonym Szkotem nie był w stanie wygrać ani jednego seta. Murray biegał niemal do każdej piłki, popełniał mniej niewymuszonych błędów (19:40) i miał więcej kończących zagrań (34:29). W tym turnieju pogromca Jerzego Janowicza, którego wyeliminował w półfinale, był po prostu nie do zatrzymania.

Bohaterka weekendu

Marion Bartoli - nie było na Wimbledonie historii z piękniejszym zakończeniem. Przed turniejem chyba nikt nie stawiał na Francuzkę, nawet przed finałem faworytką bukmacherów była Sabine Lisicki. Bartoli zagrała jednak perfekcyjnie i we wspaniałym stylu zdobyła swój pierwszy tytuł wielkoszlemowy.

Posypały się pochwały. - Może nie wygląda jak urodzony sportowiec, ale dzierży rakietę jak malarski pędzel. W finale namalowała swoją własną wersję Picassa - to było niespodziewane i niesamowite. Z pewnością zainspirowała miliony. Teraz można powiedzieć "Hej, wszystko jest możliwe!" - zachwyca się John McEnroe, trzykrotny zwycięzca Wimbledonu. - Pokazała wszystkim, że można grać nieco inaczej i nieco dziwacznie, a mimo to zostać mistrzem. Przed Wimbledonem nie miała w tym roku turnieju, na którym wygrałaby więcej niż dwa mecze. Dała reszcie tenisistek nadzieję, że erze dominacji Sereny Williams, takie szaleństwo wciąż mogą się zdarzyć. Czekała i trenowała całe życie, by doczekać chwili, gdy wznosi trofeum za zwycięstwo - powiedziała Lindsey Davenport, triumfatorka z 1999 roku.

Antybohater weekendu

Paul Gascoigne - cztery miesiące temu angielskie media publikowały poruszające zdjęcia legendarnego piłkarza zdemolowanego przez alkohol. Niedługo później Gascoigne przeszedł odwyk w USA i przysięgał, że będzie trzymał się z dala od wszelkich używek. Niestety, długo nie wytrzymał. Z nocy z czwartku na piątek został aresztowany pod zarzutem dokonania napaści, bycia pod wpływem alkoholu i niestosownego zachowania. Brytyjski tabloid "Daily Mirror" napisał, że Gascoigne spędził 12 godzin w celi, a w piątek wpłacono za niego kaucję.

Liczba weekendu

238,5 mln euro - tyle FC Porto zarobiło na transferach swoich sześciu najdroższych piłkarzy, wynika z raportu spółki Pluri Consultoria. Brazylijska firma konsultingowa przeanalizowała 100 najdroższych transferów w historii futbolu. Żaden klub nie zmieścił w rankingu więcej piłkarzy niż Portugalczycy. Najwięcej klub zarobił na sprzedaży: Hulka, Falcao, Jamesa Rodrigueza, Andersona, Ricardo Carvalho oraz Pepe.

Wideo weekendu

W meczu charytatywnym zespół "Leo Messi i przyjaciele" wygrał z "Resztą Świata" 9:8, a Argentyńczyk strzelił cztery gole. Ale to nie on był największą gwiazdą wieczoru. W 28. minucie Thierry Henry miękko wrzucił piłkę w pole karne. Matt Eliason przyjął ją na klatkę i fantastycznie uderzył z przewrotki pod poprzeczkę. Dostał owację od kibiców, z gratulacjami podeszli Henry i Florent Malouda. Cudowna akcja, ale kim jest ten Eliason? Okazuje się, że nigdy nie grał zawodowo w piłkę, a jedyne sukcesiki odnosił jako zawodnik Uniwersytetu Northwestern.

Amerykanin znalazł się na jednym boisku z Messim tylko dlatego, że były problemy ze skompletowaniem składu "Reszty Świata" i zaproszono do gry kilku amatorów. Teraz bramkę Eliasona ogląda cały świat. Może zobaczą ją też skauci Wisły Kraków?

Zdjęcie weekendu

Anderson Silva znokautowany. To był sportowy temat nr w USA. Największa obecnie gwiazda MMA, niepokonany od siedmiu lat mistrz UFC w wadze średniej został brutalnie pobity przez Chrisa Weidmana i stracił tytuł. Zanim oberwał potężnym lewym sierpowym, prowokował rywala, opuszczał gardę i tańczył w ringu. To nie spodobało się ani kibicom, ani dziennikarzom. "Weidman gwałtownie przerwał teatr drwin i błazeństw Silvy" - podsumował po walce "Los Angeles Times". "Sports Illustrated" ogłosił "Upadek mistrza", a dziennikarz ESPN Brett Okamoto napisał, że "przeciwko Silvie spiskowało jego własne ego i Weidman".

A internauci skomentowali występ Silvy po swojemu:

Cytat weekendu

Zespół NHL Toronto Maple Lefs pozbyło się centra Michaiła Grabowskiego, wykupując jego kontrakt. Poproszony o komentarz Białorusin podzielił się ciekawymi refleksjami na temat klubu i trenera Randy'ego Carlyle'a: "Oczywiście czuję pier... smutek. Grałem tu pięć pier... lat. mam prawo czuć się rozczarowany, Fani Toronto są najlepsi na świecie. Grałem w pier... lidze KHL, zdobywałem tam dużo pier... punktów i co się stało... Trener kazał mi grać w pier... czwartej linii, a w play-offach w trzeciej i czwartej. Tak, nie zdobywam goli. Muszę nad tym pracować. Wiem o tym. Ale jeśli czujesz wsparcie od swojego trenera... A ja nie czułem żadnego wsparcia od tego pier... idioty" - wyrzucił z siebie Grabowski, który podczas lokautu w NHL grał w CSKA Moskwa.

Dla mniej wrażliwych, (ocenzurowanej) wersji audio przemówienia Grabowskiego można wysłuchać tutaj ? Zaczyna się w 30. sekundzie.

Tweet weekendu

Zasadniczo, Jerzy Janowicz jest Stoke - zatweetował w piątek Daniel Harris, dziennikarz piszący m.in. dla "Guardiana". Porównał Janowicza do drużyny Premier League Stoke City, słynącej z twardej gry, opartej na silnych fizycznie, wysokich zawodnikach. Popisowym numerem zespołu było przez lata zdobywanie bramek po mocnych wyrzutach z autu.

Myśl Harrisa spodobała się kibicom. Kilku z nich wywróżyło nawet naszemu tenisiście karierę na środku obrony angielskiego zespołu.

Dyskutuj z autorem na Twitterze lub mailowo: krzysztof.girgiel@agora.pl

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.