Wimbledon. Kubot: Rozegrałem doskonały mecz

Łukasz Kubot rozbił w trzech setach dużo wyżej notowanego Francuza Benoit Paire'a 6:1, 6:3, 6:4 i awansował do czwartej rundy singla. - Może powiem to nieskromnie, ale uważam, że z Benoitem Paire'm zagrałem w III rundzie doskonały mecz - powiedział po meczu polski tenisista. W kolejnej rundzie zmierzy się z Adrianem Mannarino. Relacja na żywo na Sport.pl

- Może powiem to nieskromnie, ale uważam, że z Benoitem Paire'm zagrałem w III rundzie dokonały mecz. Po czterech porażkach z tym rywalem wreszcie udało mi się zwyciężyć. Ustaliliśmy z trenerem dobrą taktykę, która była skuteczna od pierwszej piłki. Polegała przede wszystkim na tym, żeby nie posyłać mu piłek na bekhend, bo to jego mocniejsza strona. Kluczem do zwycięstwa była bardzo dobra koncentracja i mój return, który na trawie jest najważniejszym uderzeniem - powiedział po mecz Kubot.

Zwycięski debel

- Wieczorem z Marcinem Matkowskim rozegrałem mecz debla, też zwycięski, pięciosetowy. Czy debla nie warto było w tych okolicznościach odpuścić? To jest zawsze gdybanie. A gdybym zagrał w II rundzie z Nadalem i przegrał? W sumie mam w nogach osiem setów, ale niedziela jest wolna, wyśpię się, odpocznę, dobrze zjem i będę w poniedziałek gotowy do walki. Debla nie mogłem zlekceważyć, jestem profesjonalistą, umówiłem się z Marcinem, że gramy, więc gramy. W zeszłym roku celowo nie grałem debla, zaryzykowałem, żeby skupić się na singlu, a efekt był taki, że po trzech dniach pakowałem walizki i wracałem do domu. Cieszę się, że drugi raz w karierze jestem w drugim tygodniu Wielkiego Szlema w singlu, a na dokładkę jeszcze w deblu. Jestem w Wimbledonie, mam 31 lat, czego więcej chcieć.

Kim jest kolejny rywal?

- Adrian Mannarino? Niebezpieczny przeciwnik. Leworęczny, to zawsze niebezpieczne. Niski, a więc będzie dobrze returnował. Prawdopodobnie jak wszyscy leworęczni będzie miał równy solidny bekhend, ale będzie się też starał często go obiegać i uderzać z forhendu.

Nie ma co ukrywać, że w losowaniu trochę pomogło mi szczęście, Nadal przegrał, Darcis się wycofał, ale mecz z Paire'm zagrałem bardzo dobrze. Na moje wyniki pracuję ciężko od wielu lat z trenerami. Dwa lata temu pokazałem już, że z moim tenisem na trawie mogę zrobić dobry wynik, wtedy też doszedłem do 1/8 finału, grając od eliminacji. Polski fenomen Wimbledonu polega chyba trochę na tym, że wszyscy wychowywaliśmy się, grając na szybkich nawierzchniach, zimą w halach w Polsce gra się na dywanie albo na parkiecie. Ja całą młodość trenowałem na parkiecie, najszybszej nawierzchni. W Londynie rozmawiałem z innymi zawodnikami w szatni, tymi, którzy też grają typowy serve&volley, i są zgodni, że trawa jest szybsza w tym roku niż w poprzednich latach, nie wiem, z czego to wynika, może poślizg piłki jest większy.

Co dalej?

- 1/8 finału Wimbledonu dałaby mi awans w rankingu w okolice 91. miejsca, ale nie mam jeszcze pewnego awansu na US Open, bo w połowie lipca odpadają mi punkty za ćwierćfinał zeszłorocznego turnieju w Gstaad. Potrzebowałbym jeszcze trochę punktów. Ale nie myślę teraz o punktach, chce iść dalej w Wimbledonie, szczęściu w losowaniu trzeba pomóc.

Jurek Janowicz? Jak przyjdzie do mnie, to mogę mu coś doradzić, jeśli chodzi o jego mecz z Juergenem Melzerem, bo grałem z nim kilka razy. Jurek gra fantastycznie, widziałem jego mecz z Almagro. Jeśli tak zagra, jest w stanie pokonać Austriaka. Melzer jest jednak bardzo niebezpiecznym graczem, też leworęczny, świetnie returnuje, dobrze gra na trawie, wygrał tu w deblu, mikście i turniej juniorski, bardzo doświadczony. Ma w nogach pięciosetowy mecz deblowy, ale jest profesjonalistą i dojdzie do siebie. Jurek musi się skoncentrować przede wszystkim na swojej dobrej grze. Ma dużą szansę wygrać.

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS , na Androida i Windows Phone

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.