Wimbledon. Janowicz: Ćwierćfinał? Spokojnie, na razie jest Melzer

- Każdy mecz jest trudny, każdy chce wygrać, łatwego meczu w Wimbledonie nie ma. Juergen Melzer bardzo nieprzyjemnie serwuje, ma bardzo dobry wolej. Dalej niż do kolejnego meczu myślami nie wybiegam - mówił Jerzy Janowicz po zwycięstwie w III rundzie Wimbledonu z Nicolasem Almagro. - Trudny początek? Z równowagi wybiła mnie ta sytuacja z rozgrzewką. Wyszliśmy na kort, potem kazano nam zejść. Znów się rozgrzewaliśmy. Nie lubię czegoś takiego - dodał.

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS , na Androida i Windows Phone

Jakub Ciastoń: Jak ci się grało na korcie centralnym? Publiczność, sądząc po reakcji, chyba cię polubiła.

- Bardzo fajne odczucie zagrać na korcie centralnym. Jeszcze w żadnym ze Szlemów nie grałem na głównym korcie. Cieszę się, że to było w Wimbledonie, i że wygrałem mecz. Gdy tylko dowiedziałem się w czwartek wieczorem, że z Almagro zagram na centralnym, ucieszyłem się, bo wiedziałem, że na pewno w piątek zagram. Nad kortem jest dach, nawet gdyby padało, można go zasunąć i grać dalej. Ale początek był nerwowy, bo dach był odsunięty, zaczęło kropić, dwukrotnie zaczynaliśmy rozgrzewkę, nie lubię takiego zamieszania. Publiczność? Mam nadzieję, że pokazałem dobry tenis. Głupio mi mówić o sobie.

Zaczęło się od 0:3, ale potem grałeś już bardzo dobrze.

- Z równowagi wybiła mnie ta sytuacja z rozgrzewką. Wyszliśmy na kort, potem kazano nam zejść. Znów się rozgrzewaliśmy. Nie lubię czegoś takiego. Myślę, że gdyby nie to, nie straciłbym swojego serwisu na początku. Może nie na pewno, ale na 90 procent. Cieszę się, że udało mi się wrócić. Ważne jest jak się kończy, a nie jak się zaczyna.

Co było kluczem do zwycięstwa z Hiszpanem?

- Moja dobra gra. Bardzo dobrze serwowałem. U Almagro było widać irytację, bo nie dawałem mu złapać żadnego rytmu. Grałem winnery albo popełniałem szybko błąd. Nie miał żadnego rytmu, a on bardzo rytmu potrzebuje.

John Isner, zapytany, kto z niższych zawodników najlepiej serwuje, odpowiedział, że właśnie Almagro. Hiszpan długo w meczu z tobą serwował bardzo dobrze, dopiero potem coś się popsuło, z czego to wynikało?

- Tak czasami jest, że jak się gra z zawodnikiem, który dobrze serwuje, przychodzi moment delikatnego paraliżu, że "jak się dam przełamać, to może być ciężko z odłamaniem się". Może u niego tak było, że bał się stracić serwis, bo wiedział, że już nie odrobi straty, więc za bardzo się denerwował i przez to sam serwował słabiej.

O ćwierćfinał zagrasz z Juergenem Melzerem. To gracz leworęczny, wygrał tu kiedyś turniej juniorski, deblowy, dobrze czuje trawę.

- Każdy mecz jest trudny, każdy chce wygrać, łatwego meczu w Wimbledonie nie ma. Melzer bardzo nieprzyjemnie serwuje z powodu tej lewej ręki, ma bardzo dobry wolej, zobaczymy. Ja muszę się skupić przede wszystkim na mojej dobrej grze, a nie na grze Melzera.

Mecz 1/8 finału będzie w poniedziałek. Wiadomo, że masz jakieś problemy z prawą ręką. Jakie masz plany, jeśli chodzi o treningi i zabiegi na weekend?

- A to już moja taktyka i nie będę jej zdradzał.

A jakieś plany weekendowe poza kortem są?

- Może kino.

Wszyscy tenisiści mówią, że koncentrują się tylko na najbliższym meczu, ale nie da się nie zauważyć, że w dolnej części drabinki, po odpadnięciu Federera, Nadala i Tsongi, otworzyła się szansa dla innych graczy, także dla ciebie. Naprawdę się o tym w ogóle nie myśli?

- Trudno myśleć o ćwierćfinale czy półfinale, jak się jest w 1/8 finału. Będę myślał, co będzie dalej, jak wygram. Każdy na ten turniej przyjechał, żeby wygrać, ale jak przegram, to się nie potnę. Spróbuję zagrać dobry tenis i zwyciężyć, zobaczymy, jak będzie.

Wszyscy narzekają w tym roku na trawę, że jest jakaś inna niż przed rokiem. Jest w tym coś?

- Moim zdaniem jest dłuższa, trzyma bardziej wilgoć. Może o to chodzi, ale w sumie to nie wiem.

Co takiego się stało, że polski tenis poszedł w górę?

- Ciężko powiedzieć, myślę, że od sukcesów Agnieszki Radwańskiej bardziej uwierzyliśmy w siebie. Ale warunki dla młodych graczy są ciężkie, nie mamy dobrej infrastruktury. Pamiętam treningi pod balonem w zimie, gdy było minus 10 stopni. Początki nie były łatwe. Nie wiem tak do końca, czemu teraz Polacy odnoszą lepsze wyniki.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.