Wimbledon. Trener Radwańskiej: Giorgi nie ma nic do stracenia, nie wolno jej lekceważyć

- Łatwe losowanie? Szanse na półfinał? O ćwierćfinale porozmawiamy w poniedziałek, o ile będzie o czym rozmawiać. Na razie priorytetem jest mecz 1/8 finału i tylko o nim myślimy. Camila Giorgi momentami jest bardzo groźna, a jej niski ranking nie ma znaczenia - mówi Sport.pl Tomasz Wiktorowski, trener Agnieszki Radwańskiej.

Wimbledon:  &nbspIII runda mężczyzn ?   &nbspIII runda kobiet ? 

Jakub Ciastoń: Agnieszka o ćwierćfinał niespodziewanie zagra w poniedziałek z Camilą Giorgi, 145. w rankingu WTA Włoszką. Co o niej wiecie?

Tomasz Wiktorowski: - Przed Wimbledonem nigdy jej nie widziałem. To zawodniczka występująca głównie w cyklu turniejów ITF, a nie WTA. Agnieszka i ja od jakiegoś czasu nie śledzimy już tych pierwszych. Pytałem o nią trenerów, którzy jeżdżą na mniejsze turnieje. Mówili, że od jakiegoś czasu próbuje się przebić do czołówki. Dotychczas jej znakiem rozpoznawczym było to, że uderzała piłkę mocno, ale niekoniecznie celnie. Miała niską skuteczność i regularność. Ale oglądałem w Londynie półtorej seta jej meczu z Nadią Pietrową, rozmawiałem też z trenerem pokonanej przez Giorgi Flavii Pennetty, i muszę powiedzieć, że robi wrażenie. Pokazała bardzo przyzwoity tenis.

Jakie są jej mocne strony? Czym może zaskoczyć?

- Momentami bywa bardzo groźna. Serwuje np. pierwszym serwisem ok. 170 km/godz., a drugim ok. 160 km/godz., co sprawia, że ma właściwie dwa pierwsze serwisy, nie ma między nimi dużej różnicy. Nie serwuje płasko, ale nieco podcina piłki, co na trawie ma dodatkową wartość. Potrafi grać bardzo ostro po koźle, szybko wchodzi na piłki.

Do kogo by ją pan przyrównał?

- Do Andżeliki Kerber. Gra agresywnie, ale bez wielkiej mocy uderzenia jak Azarenka, Szarapowa, czy Serena Williams. Nie zostawia czasu na powrót i ustawienie się z powrotem na środku kortu.

Z Pennettą wygrała gładko, z Pietrową odrobiła straty od 1:5 w drugim secie. Nie lęka się wyżej notowanych rywalek, ma mocne nerwy...

- Pietrowa miała w nogach kilka meczów, przed Wimbledonem wygrała turniej w Holandii, tu miała zacięte mecze, gra jeszcze w deblu. Ewidentnie była zmęczona. Z tymi mocnymi nerwami u Giorgi to tak do końca nie wiem jak jest.

To dla was mecz z rodzaju " must-win". W rankingu Agnieszkę i Włoszkę dzieli przepaść, doświadczenie i wyniki też są zdecydowanie po stronie Agnieszki, ale Giorgi wyjdzie na kort wyluzowana, nie ma nic do stracenia. Presja, i to ogromna, będzie na Agnieszce. Nie obawiacie się tego?

- Każdego meczu się obawiamy. Jeśli ktoś z takim rankingiem dochodzi to IV rundy Szlema na pewno nie można go lekceważyć. Włoszka w meczu z Pietrową pokazała nawet, że nie peszy jej duży kort z ogromną ilością kibiców, a pewnie grała taki mecz jeden z pierwszych razów w życiu. Trzeba z dużym szacunkiem i respektem podejść do Włoszki.

Agnieszka miała w tym roku w Londynie wyjątkowo łatwe losowanie?

- Gdy się okazało, że w II rundzie może trafić na Venus Williams, to jakoś nikt tak nie mówił. Nie wiem tak naprawdę, co to znaczy łatwe losowanie. Jaka jest definicja łatwego losowania? Będąc rozstawionym z trójką ciężko wpaść w I rundzie na Szarapową. Ok., odpadła Venus Williams, Na Li, Samantha Stosur, ale ktoś z nimi przecież powygrywał, i te tenisistki grały dalej, stanowiły zagrożenie. Niespodzianki zdarzają się wszędzie, w całej drabince, nie zauważyłem, żeby wyłącznie w ćwiartce Agnieszki odpadały wysoko rozstawione tenisistki. Mówiłem już kiedyś, że w kobiecym tenisie poziom bardzo się wyrównał. Dziewczyny z pierwszej dziesiątki odstają od reszty, ale głównie punktami, na korcie wcale tak wielkiej różnicy nie widać. I każdy turniej tylko to potwierdza. Wiesnina zagrała z Venus super mecz. Czy po takim zwycięstwie z Amerykanką, mieliśmy się nie obawiać Rosjanki? Obawialiśmy się, ale Agnieszka wygrała pewnie, bo gra zupełnie innym stylem niż Venus, rozmontowała Rosjankę. A Heather Watson pokpiła sprawę, bo ktoś jej źle podpowiedział, że z Agnieszką musi grać najmocniej jak potrafi. Gdyby zagrała swój tenis, to też mógłby być bardziej zacięty mecz.

Agnieszka nie miała jednak chyba jeszcze nigdy w Szlemie tak szeroko otwartych drzwi do półfinału. Na drodze do niego stoją Giorgi w 1/8 finału, a potem Shuai Peng lub Maria Kirilenko w ćwierćfinale.

- O ćwierćfinale porozmawiamy w poniedziałek, o ile będzie o czym rozmawiać. Na razie dla nas priorytetem jest mecz 1/8 finału z Giorgi. Nie wychylamy się dalej.

Agnieszka po przegranej w Eastbourne przed Wimbledonem narzekała na zmęczenie. Jak jest teraz?

- Ten Szlem jest rzeczywiście inny, bo Agnieszkę dopadł przed turniejem kryzys fizyczny. Właściwie od samego początku robiliśmy więc wszystko, by jakoś ją zregenerować, żeby nabrała świeżości. Póki co, udało się.

Agnieszka po raz pierwszy od trzech lat gra z siostrą Urszulą w Wielkim Szlemie w deblu. Muszą poćwiczyć przed igrzyskami, ale czy to jej jednak dodatkowo nie zmęczy?

- Założenie jest takie, że dziewczyny muszą trochę się zgrać przed igrzyskami, ale ze względu na występ Agnieszki w singlu, debel traktujemy jako mniej ważny. Priorytetem jest singiel. Taką pozytywną presję wyniku, z dreszczykiem emocji, że dwie siostry grają dla kraju, zobaczymy dopiero na igrzyskach.

Słynne tenisistki i ich piękne kreacje [GALERIA]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.