Roland Garros. Nadal uwierzył w siebie

Rafael Nadal pokonał w ćwierćfinale Rolanda Garrosa Robina Söderlinga, odzyskał pewność siebie i dwa zwycięstwa dzielą go od obrony tytułu. W czwartek kobiece półfinały ze średnią wieku uczestniczek wyższą o 10 lat niż w 1990 r.

Tysiące fanów nie może się mylić. Wejdź na Facebook.com/Sportpl ?

Nadal zwyciężył ze Szwedem 6:4, 6:1, 7:6 (7-3). Tak łatwe zwycięstwo Hiszpana było niespodzianką, bo w Paryżu dużo się mówiło, że Nadal w tym roku przyjechał na turniej w słabszej formie - gorzej serwuje, atakuje bez przekonania, wolniej się rusza. Hiszpan już w I rundzie stracił dwa sety, potem z przeciętnymi rywalami spisywał się niewiele lepiej.

Söderling, który w 2009 r. jako jedyny człowiek pokonał Nadala w Paryżu, wydawał się idealnym kandydatem na zatrzymanie Hiszpana. Okazało się jednak, że Szwed nie zabrał ze sobą tej samej amunicji, którą dwa lata temu powalił Nadala. Jego potężny forhend lądował tym razem w aucie, bekhend też raził nieporadnością, serwis nie pomagał. Kiedy Nadal zorientował się, że rywal nie ma czym go zranić, sam przeszedł do ofensywy. I po raz pierwszy Hiszpan sprawiał na korcie wrażenie, że uwierzył w obronę tytułu. Jego uderzenia były pewne, ataki zdecydowane, w jego oczach znów skrzyło się zwycięstwo. To była wygrana w stylu przypominającym zeszłoroczny finał, gdy ten sam Söderling był na korcie jedynie w roli statysty.

Hiszpan stara się wyrównać rekord Björna Borga, który triumfował na Roland Garros sześciokrotnie i jego szanse rosną, bo w półfinale zmierzy się z Andym Murrayem. Szkot nigdy nie grał dobrze na czerwonej mączce, tak daleko w Paryżu nie doszedł nigdy. W spotkaniu z najwybitniejszym tenisistą na tej nawierzchni nie będzie faworytem. Niebezpieczeństwa dla Nadala czają się raczej z drugiej strony drabinki, gdzie Roger Federer stoczy walkę z Novakiem Djokoviciem.

Nadspodziewanie łatwo do półfinału wśród kobiet awansowała Maria Szarapowa, która rozbiła 6:0, 6:3 Niemkę Andreę Petkovic. Rozstawiona z siódemką Rosjanka w poprzedniej rundzie wyeliminowała Agnieszkę Radwańską i chyba ten zacięty pojedynek z Polką podziałał na nią bardzo pozytywnie. Z Petkovic Rosjanka zagrała bowiem skoncentrowana od samego początku, była niemal bezbłędna w długich wymianach, a jej potężne forhendy nieustannie wgniatały Niemkę w ziemię. Muskularna Petkovic nazywana jest żartobliwie przez dziennikarzy znad Renu "Tygrysem", bo tak jak czołg z czasów II wojny światowej potrafi czasem staranować wszystko na swojej drodze. Wczoraj "Tygrysa" błyskawicznie zdmuchnęły z kortu rosyjskie katiusze.

Dla Szarapowej to pierwszy półfinał Szlema od 2008 r., gdy triumfowała w Australian Open. Rosjanka jest niezwykle zdeterminowana, by zwyciężyć w Paryżu, bo to jedyny brakujący jej Szlem (wygrała też Wimbledon i US Open). Maria powiedziała kiedyś o sobie, że na mączce spisuje się jak krowa na lodzie, bo jej długie nogi plączą się zawsze, gdy trzeba dużo biegać. - Dziś krową już nie jestem. Nauczyłam się grać na ziemi - mówi Rosjanka teraz. Bukmacherzy uważają ją za główną faworytkę do zwycięstwa (kurs 2,0).

O finał Szarapowa powalczy z Chinką Na Li (nr 6), która sensacyjnie pokonała w ćwierćfinale czwartą rakietę świata Wiktorię Azarenkę 7:5, 6:2. Li jest drugą Azjatką w półfinale French Open po Kimiko Date (1995 r.). Białorusinka przegrała głównie dlatego, że gorzej ruszała się po korcie. Li była szybsza, dokładniejsza i wcale nie jest powiedziane, że będzie łatwym celem dla Szarapowej. Rosjanka ma jednak asa w rękawie, bo zimą podebrała Chince szwedzkiego trenera Thomasa Hogstedta, który pewnie podpowie, jak obezwładnić swoją byłą uczennicę.

W drugim półfinale zmierzą się Francuzka Marion Bartoli i broniąca tytułu Włoszka Francesca Schiavone, które swoje ćwierćfinały wygrały we wtorek. Dla Bartoli to niezwykle ważny moment w karierze, nie tylko ze względu na wynik sportowy. Marion przez lata była skonfliktowana z francuską federacją, kibicami, wyemigrowała do Szwajcarii, nie zapraszano jej na mecze reprezentacji w Pucharze Federacji. - Teraz w Paryżu znów zaczynam się czuć Francuzką - mówi dziś. Większość ekspertów uważa jednak, że w tej konfrontacji przeważy Schiavone, ze swoim bardziej ofensywnym i różnorodnym tenisem.

Kobiecy turniej potoczył się zupełnie nieoczekiwanymi torami, ale w tym chaosie jest pewna prawidłowość - doświadczenie. Średnia wieku półfinalistek to 27,2 lata (Schiavone - 31, Bartoli - 27, Li - 29, Szarapowa - 24). W 1990 r. półfinalistki miały średnio 17,7 lat (Novotna 22, Capriati 14, Seles 17, Graf 21). Najmłodsza obecnie Szarapowa jest o dwa lata starsza od Jany Novotnej, ówczesnej weteranki.

Wyniki. Ćwierćfinały. Kobiety: N. Li (Chiny, 6) - W. Azarenka (Białoruś, 4) 7:5, 6:2; M. Szarapowa (Rosja, 8) - A. Petkovic (Niemcy, 15) 6:0, 6:3. Mężczyźni: R. Nadal (Hiszpania, 1) - R. Söderling (Szwecja, 5) 6:4, 6:1, 7:6 (7-3); A. Murray (Wlk. Brytania, 4) - J. I. Chela (Argentyna) 7:6 (7-2), 7:5, 6:2.

Wielki tenis na Roland Garros ? i niesforni paryżanie

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.