Roland Garros. Radwańska: Za późno zaczęłam grać

- To nie był mój dzień. Miałam swoje szanse, ale ich nie wykorzystałam. Ona w ważnych momentach zagrała lepiej ode mnie - powiedziała po przegranym meczu z Ajlą Tomljanović Agnieszka Radwańska.

Polka i Chorwatka jako pierwsze wyszły w piątek na Kort im. Philippe'a Chatriera. Mecz lepiej rozpoczęła Tomljanović, która szybko wyszła na prowadzenie 5:1. Słaby początek w wykonaniu krakowianki był kluczowy dla losów spotkania. - Zaczęłam mecz za wolno i nagle zrobiło się 1:5 w pierwszym secie. Próbowałam walczyć, prawie odrobiłam straty, ale okazało się, że było już za późno. Dla mnie jakoś w złym tempie toczył się ten mecz. Piłki były ciężkie, warunki zupełnie nie pode mnie i po prostu nie poradziłam sobie dzisiaj - Agnieszka Radwańska próbowała wytłumaczyć na konferencji prasowej, dlaczego to spotkanie potoczyło się zupełnie nie po jej myśli.

Z czego wynikał wolny początek tego meczu?

- Czasem jest tak, że już od początku dobrze się czuje piłkę i wtedy można grać agresywnie. A czasem jest tak, że na początku robi się krok w tył i nawet się o tym nie wie. Ja zdawałam sobie z tego sprawę, ale gra się też tak, jak przeciwnik pozwala. Ona zaczęła dobrze i odepchnęła mnie od linii końcowej. Za późno się zorientowałam, że to ja muszę przejąć inicjatywę.

Serena Williams po swojej porażce powiedziała, że to był jeden z tych dni, kiedy nic nie wychodzi. Czy u ciebie też tak dzisiaj było?

- To nie był do końca taki dzień, że zupełnie nic nie wychodziło. Jak mówiłam, swoje szanse też miałam. Przede wszystkim w drugim secie, bo pierwszy za szybko uciekł. Ona w ważnych momentach zagrała jednak lepiej. Zawsze wychodzi się na kort po to, żeby wygrać. Szczególnie w takim turnieju. Tym bardziej jak się jest faworytką meczu. Nie zagrałam na tyle dobrze, żeby wygrać ten mecz, a ona zagrała bardzo dobrze.

Co w jej grze sprawiło ci największy problem?

- Ona serwuje bardzo dobrze. Mimo że piłki były dosyć ciężkie, ona i tak potrafiła mocno uderzyć serwis. Solidnie grała z linii końcowej i poruszała się dobrze po korcie. Mieszała też grę, zagrała sporo dropszotów. Potrafiła zagrać praktycznie wszystko na korcie.

Czy widziałaś, jak Kasia Piter grała z Tomljanović w Madrycie? Udało jej się pokonać tam Chorwatkę.

- Nie widziałam tego meczu, ale tam były zupełnie inne warunki, więc nie ma co tego porównywać.

Ajla Tomljanović znajduje się w okolicach 70. miejsca w rankingu. Wpływ na to miały jednak jej problemy zdrowotne. Jak myślisz, na co ją stać?

- Jej ranking na pewno jest zaniżony. Wiadomo, że na ranking pracuje się cały sezon. Więc jeśli odpada ci kilka miesięcy z powodu np. kontuzji, to wiadomo, że ranking automatycznie będzie niższy. Stąd potem niespodzianki w Wielkich Szlemach, jak gra się z takimi zawodniczkami we wczesnych fazach turniejów. Ale to oczywiście nie jest żadne usprawiedliwienie.

Nie miałaś w Paryżu tylu sukcesów jak na przykład na Wimbledonie. Czy myślałaś, że masz szansę zajść tutaj daleko w tym roku, po tym jak odpadło tyle faworytek?

- Oczywiście, ale jak już mówiłam, to, że przegrała jedynka i dwójka, nie znaczy, że trójka musi wygrać. Zawsze masz szanse, bez względu na to, kto jest w drabince turniejowej. Jeśli grasz dobrze, to będziesz wygrywać. Bez względu na to, kto jeszcze gra w turnieju. Ja dzisiaj po prostu nie grałam wystarczająco dobrze, żeby wygrać mecz.

Czy to, że odpadają dwie najwyżej rozstawione tenisistki, wpływa na ciebie jakoś negatywnie?

- Myślę, że w trzeciej rundzie turnieju z tak dużą drabinką nie ma to większego znaczenia, czy ktoś inny jest jeszcze w turnieju czy już nie. Cały czas jest jeszcze mnóstwo meczów do rozegrania i to dopiero pierwszy tydzień. Być może później, w drugim tygodniu, miałoby to większe znaczenie, ale nie teraz.

Roland Garros się skończył. Jakie plany przed Wimbledonem?

- Takie jak zawsze - Eastbourne i Wimbledon.

Czy dłuższy okres przejścia z mączki na trawę pomoże w przygotowaniach do Wimbledonu? Szczególnie że - jak sama mówiłaś - korty są tu z roku na rok coraz wolniejsze?

- Myślę, że tak, bo korty są tu tak naprawdę z dnia na dzień coraz wolniejsze. Mecze były rozgrywane przez długi czas w deszczu. Korty nasiąkają wodą. Okaże się, czy to mi pomoże na Wimbledonie, ale myślę, że odpoczynek i więcej treningu na trawie powinno bardziej pomóc, niż zaszkodzić.

Czy gdybyś bawiła się w zakłady bukmacherskie, postawiłabyś jakieś pieniądze na rozstrzygnięcia w turnieju kobiet?

- A o jakiej kwocie mówimy (śmiech)? Szarapowa na pewno może powalczyć. Stosur też może zrobić dobry wynik. To jest jej nawierzchnia i osiąga ostatnio dobre rezultaty.

Jaki oceniasz szanse Jerzego Janowicza w meczu przeciwko Tsondze?

- Trudno powiedzieć, ale szanse na pewno ma. Inaczej trochę by było, gdyby grało się do dwóch wygranych setów, ale tutaj trzeba grać do trzech. Tsonga gra u siebie, więc na pewno plus dla niego. Zauważyłam, że Jerzyk gra ostatnio lepiej. Wraca do formy, więc mam nadzieję, że da radę. Mam nadzieję, że jemu się uda i będzie bronił polskiego honoru.

Zobacz wideo

Roland Garros. Radwańska zachwyciła kwiecistą sukienką, a inni? [ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.