Roland Garros. Wszystkie Szlemy Szarapowej

Zwyciężając w Paryżu, 25-letnia Rosjanka dołączyła do elitarnego klubu tenisistek, które zdołały choć raz zdobyć każdy z czterech Szlemów. A jeszcze niedawno mówiła o sobie, że na czerwonej mączce rusza się ?jak krowa na lodowisku?.

Roland Garros: Drabinka mężczyzn ? Drabinka kobiet ?

Maria Szarapowa w sobotnim finale nie dała szans rewelacji turnieju - Włoszce Sarze Errani. Wyższa o 24 cm Rosjanka, która ma aż 188 cm wzrostu, od początku grała ofensywnie i powoli zdobyła przewagę. Rywalkę pokonała 6:3, 6:2 w 90 minut.

Zwycięstwo Szarapowej w Paryżu jeszcze kilka lat temu wydawało się niemożliwe. Rosjanka umiała wbijać rywalki w kort na szybkich nawierzchniach Wimbledonu (triumfowała tam w 2004 r.), US Open (2006) i Australian Open (2008), ale na wolnej czerwonej mączce nie miała szans z szybszymi i sprawniej poruszającymi się przeciwniczkami. - Ruszam się tutaj jak krowa na lodowisku - te słynne słowa Rosjanki przypominano zawsze, gdy analizowano jej szanse w Paryżu.

Ale czasy się zmieniły. Szarapowa przez ostatnie kilka lat bardzo poprawiła umiejętność poruszania się po korcie. Wymusiła to operacja barku z 2009 r., która odebrała jej najsilniejszą broń - serwis. Po zabiegu Szarapowa nie serwowała już z dawną mocą, zdarzało się, że popełniała po 20 podwójnych błędów w meczu. Po ostatniej piłce Maria pobiegła podziękować szwedzkiemu trenerowi Thomasowi Hogstedtowi, który od półtora roku pracował z Rosjanką i przyczynił się do ewolucji jej tenisa.

- Ten triumf jest dla mnie najcenniejszy. Gdy zwyciężałam w Wimbledonie, byłam nastolatką, nie wszystko jeszcze do mnie docierało. Teraz wiem doskonale, ile pracy i wyrzeczeń kosztował mnie ten tytuł - mówiła Rosjanka, która za zwycięstwo odebrała czek na 1,25 mln euro.

Choć od dziewiątego roku życia mieszka na Florydzie, a po angielsku mówi nie z rosyjskim, ale amerykańskim akcentem, to nie zapomniała nigdy o ojczyźnie. Odwiedza Rosję, wspiera tam kilka charytatywnych fundacji, m.in. na Syberii, gdzie się urodziła. W niedzielę z gratulacjami dzwonili do niej prezydent Putin i premier Miedwiediew. Gdy na korcie Philippa Chartiera grano w sobotę rosyjski hymn, Maria się wzruszyła.

Szarapowa dołączyła do elitarnego klubu 10 tenisistek, które choć raz zdobyły każdy z czterech Szlemów. Są w nim m.in. Serena Williams, Steffi Graf, Martina Navratilova i Chris Evert.

Dziś Rosjanka wyprzedza też Wiktorię Azarenkę na czele światowego rankingu. Wróci na prowadzenie po czterech latach przerwy. "Wreszcie prawdziwa liderka" - pisali eksperci tenisowi na Twitterze, bo Białorusinka pokładanych w niej nadziei nie spełniła. Po styczniowym triumfie w Australian Open straciła rozpęd, w Paryżu odpadła w III rundzie. Kolejnym celem Szarapowej będzie złoto na igrzyskach w Londynie.

Errani, choć przegrała finał, też została bohaterką. Z 24. miejsca w rankingu po raz pierwszy w karierze przebrnęła przez wielkoszlemowy ćwierćfinał. Okazało się, że kluczowa w poprawie jej gry była zmiana rakiety - krótszego Wilsona na początku roku zastąpiła nieco dłuższym Babolatem. Od tego czasu wygrała trzy turnieje, a w Paryżu poza finałem singla zwyciężyła w deblu w parze z rodaczką Robertą Vinci. Dziś w nagrodę awansuje do pierwszej 10 rankingu WTA.

Errani na początku kariery miała problemy we Włoszech, brakowało jej wsparcia rodzimej federacji, uważano, że jest za niska i zbyt krucha, by odnieść sukces w tenisie. Dlatego na kilka lat przeniosła się do Hiszpanii. Dziś tego problemu już nie ma, Włosi zakochali się w Errani.

Przykład walecznej Włoszki pokazuje, jak niewiele dziś potrzeba, żeby w kobiecym tenisie bić się o najwyższe stawki. Errani na dwa tygodnie przed Rolandem Garrosem przegrała w Madrycie 1:6, 0:6 z Agnieszką Radwańską. W Paryżu Polka odpadła jednak w III rundzie, a Errani, grając odważnie i walcząc do końca, pokonała pogromczynię Polki - Swietłanę Kuzniecową. Od tego zaczął się jej marsz do finału. Radwańska ma czego żałować.

26 urodziny Rafaela Nadala. Zobacz jak świętował [GALERIA] ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.