Ostatnie dni były szalone, to wszystko potoczyło się tak szybko. Pierwszy mecz zagraliśmy w sobotę, potem błyskawicznie niedziela, poniedziałek , wtorek mecz po meczu i wreszcie dzień odpoczynku przed finałem. Szaleństwo.
Santiago codziennie przychodził na korty spakowany z torbą podróżną i mówił, że jak przegramy, to ma samolot o 23.30. Musiał go przekładać cztery razy!
Teraz wracam do domu na półtora dnia. Gotuję sobie porządny polski obiad, bo od siedmiu tygodni jestem po za domem i w sobotę lecę już do Birmingham. Jestem umówiona na kolejne trzy turnieje na debla z Alą Rosolską, bo chcemy powalczyć o kwalifikację olimpijską. Gdyby się okazało, że nie damy rady dostać się z rankingu, to jest jeszcze szansa dostać "dziką kartę" od ITF. Ale trzeba dobrze wypaść w Birmingham, Eastbourne i na Wimbledonie. Chcemy spróbować.
26 urodziny Rafaela Nadala. Zobacz jak świętował [GALERIA] ?