Roland Garros. Kuzniecowa straszyła Radwańską, ale dawno temu

Swietłana Kuzniecowa długo prześladowała Agnieszkę Radwańską, ale dziś to Polka jest lepszą tenisistką. I będzie faworytką piątkowego meczu III rundy Rolanda Garrosa. Relacja Zczuba i na żywo w Sport.pl koło godz. 12.30.

Marek Furjan na blogu: Nie takie Radwańskiej losowanie trudne

 

Roland Garros: II runda mężczyzn ? II runda kobiet ?

Nie ma tenisistki, która w ostatnich latach rozegrałaby więcej meczów z Radwańską. Polka między 2007 a 2011 r. zmierzyła się z Rosjanką aż 12 razy. Walczyły w Azji, Europie, Ameryce, trzy razy na Wielkich Szlemach. - Z "Kuzi" znamy się jak łyse konie, właściwie można w ciemno stawiać, że za tydzień będzie kolejny mecz - żartował kiedyś Robert Radwański, ojciec Polki.

Potężnie zbudowana Rosjanka, była rakieta nr 2 na świecie, córka trenera kadry olimpijskiej radzieckich kolarzy, dominowała nad kruchą fizycznie Agnieszką, ale kilka razy dała się zaskoczyć - w 2008 r. przegrała w Australian Open, a potem w Wimbledonie, gdy Radwańska osiągała pierwsze wielkoszlemowe ćwierćfinały. W sumie aż dziewięć razy zwyciężała jednak Kuzniecowa, która miała wówczas jeden z najmocniejszych forhendów w kobiecym tenisie. Pokonała Radwańską m.in. w 1/8 finału Rolanda Garrosa w 2009 r. w drodze po swój drugi tytuł w Szlemie. Pierwszy zdobyła pięć lat wcześniej w Nowym Jorku, dopełniając cudowny rok rosyjskiego tenisa, gdy Anstazja Myskina została królową Rolanda Garrosa, a 17-letnia Maria Szarapowa zdobyła Wimbledon.

Radwańska z Kuzniecową przegrywała, ale lubiła się z Rosjanką. Swieta to dusza towarzystwa, wesoła, zawsze roześmiana, podczas imprez pierwsza na parkiecie, nigdy nie rozstaje się ze swoim iPodem, wielka fanka "Black Eyed Peas". - Nie da się jej nie lubić, "Kuzi" jest ok - uśmiechała się Agnieszka.

To, co poza kortem, się nie zmieniło, ale dziś Rosjanka nie jest już tak groźną tenisistką. Jej forhend wciąż czasem straszy, ale straciła dużo na szybkości, wytrzymałość i regularności. Coraz częściej przytrafiały się kontuzje. W rankingu WTA wypadła z pierwszej dwudziestki, teraz zajmuje dopiero 28. miejsce. Próbowała wrócić na szczyt, zmieniała trenerów - ostatnio po Oldze Morozowej nastał czas Izraelczyka Amosa Mansdorfa. Zmieniała też otoczenie - z hiszpańskiej Barcelony przeniosła się do Moskwy, a potem do Dubaju. Wielka forma jednak nie wróciła. W tym sezonie tylko raz, w dalekim Auckland, w mało znaczącym turnieju, zagrała w półfinale.

Faworytką w pojedynku, którego stawką jest 1/8 finału, będzie więc Radwańska, której kariera podążyła ostatnio w odwrotną stronę. Polka od lata zeszłego roku wygrała sześć turniejów i jest dziś trzecia na świecie, wzmocniła się fizycznie, lepiej serwuje, szybciej biega. - To będzie nasz trzynasty mecz, mam nadzieję, że okaże się szczęśliwy. Od ostatniego spotkania trochę się zmieniło, ale każdy mecz to nowa historia, nie wiem, co się wydarzy - stwierdziła Radwańska.

Jej młodsza siostra Urszula pożegnała się z turniejem w czwartek po gładkiej porażce w II rundzie 1:6, 3:6 z Petrą Kvitovą, czwartą rakietą świata. Czeszka, triumfatorka Wimbledonu, ma w lewej ręce dynamit, dziś to ona, a nie Kuzniecowa, posiada najlepszy forhend kobiecego tenisa. - Zagrałam słabo, ale rywalka nie dała mi zbyt wielu szans - przyznała Urszula, która zastanawiała się, czy walcząc o kwalifikację na igrzyska nie zdecydować się jeszcze na start w pierwszym tygodniu czerwca w mniejszym turnieju rangi ITF. Bez tego, Urszuli może zabraknąć kilku miejsc, do uzyskania kwalifikacji do Londynu.

W piątek w III rundzie męskiego singla wypoczęty Łukasz Kubot (ATP 49) zmierzy się ze zmęczonym pięciosetowym pojedynkiem z poprzedniej rundy Belgiem Davidem Goffinem (ATP 109). Jeśli wygra, w niedzielę spotka się pewnie z Rogerem Federerem. Byłby to pierwszy mecz singlowy jakiegokolwiek Polaka z tenisistą, uznawanym za gracza wszech czasów.

Agnieszka grała pewnie. Rozłożyła Venus na łopatki

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.