Szczęśliwy kangur Karoliny Wozniacki

Karolina Woźniacka zagra z Chinką Na Li w półfinale Australian Open. Roger Federer zmierzy się z Novakiem Djokoviciem.

Australian Open - serwis specjalny ?

Największe wrażenie na dziennikarzach i ekspertach w Melbourne zrobiła Chinka Na Li (WTA 11), która rozbiła w ćwierćfinale 6:2, 6:4 Niemkę Andreę Petkovic (WTA 33). Li już w zeszłym roku doszła do półfinału i ostro postraszyła w nim Serenę Williams. Wtorkowa demonstracja mocy była jednak niczym eksplozja nuklearna przy wybuchu granatu.

- Gra niszczycielski tenis, niewiarygodny. Jeśli dalej tak będzie, nikt jej nie zatrzyma - stwierdziła Petkovic, a potakiwała jej większość dziennikarzy. Li stała się nagle główną faworytką do zwycięstwa.

Wielkie serce pokazała znów 30-letnia Włoszka Francesca Schiavone (WTA 7), która w poprzedniej rundzie przez blisko pięć godzin biła się ze Swietłaną Kuzniecową, a teraz przez kolejne dwie i pół godziny ganiała po korcie za młodszą o 10 lat Karoliną Woźniacką (WTA 1). Kibice byli za Włoszką, bo gra ładniejszy tenis, pełen fajerwerków, pięknych akcji przy siatce i podkręconych piłek (zagrała 41 winnerów! Woźniacka - ledwie 13). Ale defensywny do bólu tenis Dunki był skuteczniejszy i ona zwyciężyła ostatecznie 3:6, 6:3, 6:3. Na konferencję prasową przyszła z wielkim nadmuchanym kangurem, którego dostała od brukowca "Herald Sun". Karolina kokietuje dziennikarzy, ile może, bo podpadła im strasznie kilka dni temu, zmyślając historię, że została zaatakowana przez kangura.

- Wydawało mi się, że atak zwierzaka podczas wycieczki do parku to lepsze wytłumaczenie dla kontuzji nogi niż banalna wywrotka na treningu. Zachowałam się jak typowa blondynka - tłumaczyła się Karolina. Dziennikarze przebaczyli, a dmuchany kangur przyniósł szczęście.

W półfinale będzie jednak ciężko. Z Li Karolina grać nie lubi i nie umie. Rok temu przegrała z nią w IV rundzie.

Półfinał Djoković - Federer to powtórka z 2008 r., gdy Serb sensacyjnie pokonał w Melbourne Szwajcara i zdobył jedyny wielkoszlemowy tytuł. To także rewanż za zeszłoroczny półfinał US Open - również wygrany przez Djokovicia. W Australii panuje więc zgoda, że Federer grał dotąd rewelacyjnie, ale też ani razu nie musiał jeszcze mierzyć się z graczem tak dobrym w defensywie. Może się więc okazać, że trafiła kosa na kamień.

Łukasz Kubot i jego deblowy partner Austriak Oliver Marach przegrali w ćwierćfinale 3:6, 4:6 z Amerykaninem Erikiem Butorackiem i Jeanem-Julienem Rojerem z Antyli Holenderskich.

Sport.pl na Facebooku! Sprawdź nas ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA