Australian Open. Nadal odpowie za lata upokorzeń? Federer znów wielki

Roger Federer znów zachwyca kibiców. - Ostatecznie cztery miesiące ciężkiego treningu opłaciły się - przekonywał po wygranym pojedynku z Murray'em Szwajcar, który wydaje się być w najlepszej formie fizycznej od lat. Jednak czy psychicznie wygra półfinałowe starcie z Nadalem, który przerwał jego wieloletnią dominację?

Federer przełamie klątwę Nadala? Dowiesz się dzięki aplikacji Sport.pl Live na iOS , na Androida i Windows Phone

Roger Federer to bez wątpienia jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy tenisista w historii. Poprzednia dekada upływała pod znakiem właśnie jego dominacji, leworęczny Nadal przez lata pozostawał w cieniu. Począwszy od lipca 2005 roku, przez ponad trzy lata Hiszpan pozostawał w cieniu wielkiego mistrza. Z miesiąca na miesiąc doskonalił jego grę i w końcu zaczął bezlitośnie wytrącać Federerowi argumenty z rąk, jeden po drugim, aż ostatecznie nastąpił koniec ery Szwajcara, a prym zaczęli wieść Nadal i Djoković.

Pobity we własnym królestwie

Federer szczególnie upodobał sobie Wimbledon. Najbardziej prestiżowy tenisowy turniej wygrywał od 2003 roku nieprzerwanie przez pięć lat. Nadal przez lata musiał zadowalać się tym, że jest niekwestionowanym królem kortów Rolland Garrosa. W finale Wimbledonu pierwsze wyzwanie rzucił mu w 2006 roku i powoli, bezlitośnie, coraz bardziej zaczął zbliżać się do 32-letniego dziś tenisisty. W 2006 roku ugrał tylko seta, ale był to pierwszy sygnał, że jeśli Federer nie chce zostać zdetronizowany, musi przestać spoczywać na laurach i wciąż podnosić jakość swojej gry.

Rok później Federer znów wygrał, ale już po morderczym pięciosetowym boju. Do dziś jest to jego ostatnie zwycięstwo nad Nadalem w turnieju wielkoszlemowym. W 2008 roku finał wielokrotnie był przerywany przez deszcz i skończył się późnym wieczorem, Hiszpan wygrał 6-4 6-4 6-7 6-7 9-7, a po kilku tygodniach wskoczył na fotel lidera rankingu ATP. Federer stracił Wimbledon, pozycję lidera, Nadal powoli i bezlitośnie przerywał hegemonię Szwajcara.

Torturowanie Federera

Rafael Nadal jest tenisistą, który wydaje się być stworzonym, by grać z Federerem. Jego podkręcone, wysoko odbijające piłki sprawiają Szwajcarowi zawsze niebywały problem. Do tego fakt, że jest leworęczny, pozwala mu niesamowitymi podkręconymi forehandami odgrywać bardzo niewygodne piłki na Federera, który musząc odbić piłkę backhandem niemal na wysokości twarzy, często popełniał mnóstwo błędów, co kosztowało go bardzo istotne punkty.

Do tego dochodzi niezwykle ważny, zwłaszcza w przypadku tej dwójki, aspekt psychologiczny. Obaj przez lata toczyli fantastyczną rywalizację, a rosnąca z roku na rok presja na Federerze w końcu zaczęła odbijać się też na jego grze. Przez lata Nadal był właściwie jedynym, który stawiał realny opór Federerowi. W końcu dorwał go także na Wimbledonie, odebrał fotel lidera rankingu ATP, a kiedy w 2009 roku pokonał go też w finale Australian Open, Szwajcar chyba poczuł, że czas jego dominacji dobiegł końca i podczas ceremonii wręczenia trofeum popłakał się i wydawało się, że długo może się nie podnieść po takim ciosie.

 

Ten, który tak upodobał sobie dręczenie Federera, często wypadał jednak z gry z powodu kontuzji kolan, co spowodowało, że Federerowi było łatwiej wciąż sięgać po kolejne trofea mimo coraz lepszych Djokovicia i Murraya. W 2009 roku Szwajcar znów wygrał Wimbledon i (po raz pierwszy w karierze) Roland Garrosa. Rok później znów odniósł sukces w Australian Open, a w 2012 roku okazał się najlepszy na Wimbledonie. Przez ten czas wciąż wisiała jednak nad nim klątwa Nadala, z którym regularnie przegrywał w najważniejszych meczach.

Federer znów przykuwa uwagę

Ostatecznie na tegoroczny Australian Open Federer przyjechał rozstawiony z szóstką. Przez nikogo nie uważany za faworyta, przybył na pierwszy tegoroczny turniej wielkoszlemowy właściwe bez presji. Regularne zwycięstwa w znakomitym stylu zaczęły jednak przykuwać uwagę rywali i ekspertów. Kiedy w środowy poranek rozbił Andy'ego Murraya i znów pokazał się ze świetnej strony, Federer nie ukrywał ulgi z powrotu to grona półfinalistów - To znakomite uczucie znów być w najlepszej czwórce - powiedział tuż po meczu. Szwajcar przekonywał też, że odzyskał to, czego wyraźnie mu brakowało przez ostatnie lata, a o czym otwarcie mówił w zeszłym roku - Zdecydowanie wróciła moja pewność siebie, nie boje się podbiec do siatki, jestem pewny swoich umiejętności. Praca, jaką wykonałem ze Stefanem Edbergiem, przynosi rezultaty - stwierdził.

Dawno nie widzieliśmy tak silnego psychicznie Rogera Federera, który wyraźnie zapomniał już o upokorzeniach, jakich doznawał ze strony Hiszpana i wrócił do prezentowania bardzo różnorodnych, ofensywnych zagrań, które są niemal niemożliwe do odebrania. Pytanie jednak, czy silny psychicznie Szwajcar będzie w stanie pokazać, że znów wrócił do wielkiej formy na korcie również z Nadalem, z którym tak niewygodnie mu się gra?

Jeśli nie teraz, to kiedy?

Federer, mimo że ma 32 lata wciąż potrafi słuchać trenerów i urozmaicać swoją grę. W zeszłym roku, gdy Federer nie był już bezdyskusyjnym faworytem każdego turnieju (nawet jeśli nie było w nim Nadala czy Djokovicia), Szwajcar stracił gigantyczną przewagę mentalną, która zawsze sprawiała, że rywale już wychodząc z nim na kort, myśleli tylko o tym, jak wyjść z tego pojedynku z twarzą. Wygrał tylko jeden turniej (w czerwcu w Halle), a najdalej w turniejach wielkoszlemowych zaszedł w Australii, gdzie odpadł w półfinale.

Dziś oglądamy jednak zupełnie innego tenisistę ze Szwajcarii. Federer poprawił serwis i postawił na znaczne skracanie wymian. Często momentalnie po trafionym pierwszym serwisie rusza do siatki i próbuje zmusić rywala do ryzykownego zagrania. Znów próbuje ryzykować mocnymi uderzeniami kątowymi pod samą linię i choć liczba dropszotów, czy innych efektownych zagrań tuż za siatkę znacznie zmalała, to grę Szwajcara wciąż (znów) ogląda się z ogromną przyjemnością.

Na korzyść Federera może też działać fakt, że Nadal wciąż nie wygląda w tym turnieju na człowieka, który doskonale wszedł w sezon i jest gotowy od początku wszystko wygrywać. Do tego jego dłoń wygląda tak:

przez co musiał prosić o interwencję lekarza w meczu z Dimitrovem. Mimo to Hiszpan wygrał w ćwierćfinale z młodym Bułgarem 3:1, ale jeśli będzie chciał odprawić z kwitkiem Federera, będzie musiał pokazać o wiele lepszy tenis w piątkowy poranek.

Czy Szwajcar znów pokaże tenis jak za swoich najlepszych czasów, a obaj tenisiści stoczą między sobą pojedynek na podobnym poziomie do tych, które odbywały się pod koniec poprzedniej dekady? Przekonajcie się, śledząc naszą relacją na Sport.pl i Sport.pl LIVE.

Kto zagra w finale Australian Open?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.