O tenisie prosto z Australian Open czytaj na blogu Marka Furjana ?
Pierwszy set to bardzo dobra gra Marcina Matkowskiego i Kvety Peschke. Przełamali czeską parę już w czwartym gemie i potem jedynie kontrolowali sytuację. Pewny serwis nawet nie pozwolił rywalom na zbliżenie się do przełamania.
Zupełnie inaczej było w drugim secie. Dwa szybko przegrane własne podania spowodowały, że Lucie Hradecka i Frantisek Cermak wyszli na prowadzenie 5:0. Wtedy coś się nagle odmieniło. To polsko-czeska para zaczęła grać jak z nut. Najpierw wygrany własny gem, a potem rywali i to do zera! Chwilę potem Czesi mieli piłkę setową, ale na szczęście jej nie wykorzystali. W 9. gemie drugie odłamanie i znowu Matkowski z Peschke byli w grze. Niestety, na nic to się zdało. "Nasza" para dała się znowu przełamać i to przegrywają własnego gema do zera!
O awansie do finału musiał decydować supertie-break. Przez większość tej rozgrywki to Matkowski z Peschke kontrolowali sytuację. Jednak od stanu 7:5 dla nich coś się zacięło. Rywale wygrali pięć kolejnych wymian i awansowali do finału.
