My też mamy zdanie! Dzielimy się nim na Facebook/Sportpl ?
Gdy w drugim secie nerwowo uderzający piłki Szwajcar pozwolił Francuzowi przejąć inicjatywę, części jego fanów w hali O2 Arena serca musiały zabić mocniej. Wszak w pamiętnym tegorocznym ćwierćfinale Wimbledonu Tsonga brawurowo odrobił straty od 0-2 w setach i pokonał Federera. Tym razem sensacji jednak nie było. Tak jak tydzień temu w ich grupowym meczu na Masters i dwa tygodnie temu w finale w Paryżu Federer w kluczowym momencie przypuścił atak, na który Tsonga odpowiedzieć już nie umiał. Serwisy były zbyt pewne, a forhendy za szybkie.
- Wymarzone zakończenie sezonu - mówił szczęśliwy Federer, odbierając czek na 1,65 mln dol. Szwajcar wygrał Masters po raz szósty, co jest nowym rekordem. Pięciokrotnie w tej imprezie triumfowali Pete Sampras i Ivan Lendl. To także 70. wygrany w ogóle przez Federera turniej w karierze, a 100. finał. Więcej imprez ATP zgarnęli jedynie Connors (109), Lendl (94) i McEnroe (77).
Najważniejsze dla Szwajcara jest jednak to, że najsłabszy od 2002 r. sezon, pierwszy od dziesięciu lat, w którym nie zdobył ani jednego Szlema, zakończył spektakularnie. Od US Open Roger nie przegrał ani jednego meczu - odniósł 17 zwycięstw z rzędu, wygrywając m.in. w Bazylei, Paryżu i teraz w Londynie.
Koniec roku daje 30-letniemu Federerowi nadzieję, że w kolejnym sezonie może liczyć na więcej. Lider męskiego tenisa Novak Djoković nie wyszedł w Londynie nawet z grupy. W dołku formy jest też Rafael Nadal rozbity przez Federera w grupie 6:3, 6:0. Andy Murray tak jak Djoković nie wytrzymał fizycznie trudów sezonu.
Federer, choć najstarszy, okazał się z nich najmocniejszy.
Tak dobrych dwóch miesięcy Szwajcar nie miał od bardzo dawna. Pytanie tylko: czy gdy w styczniu w Australii znów wyjdzie na kort, sytuacja wokół niego się nie zmieni?