US Open 2013. Celt: Trudno okiełznać takiego konia jak Ula Radwańska

- Maciek Synówka jest dobrym psychologiem, ale zadanie ma niełatwe, bo trudno okiełznać takiego konia, jakim jest Ula - mówi Dawid Celt po gładkiej porażce Urszuli Radwańskiej ze Sloane Stephens w drugiej rundzie US Open. Sparingpartner Agnieszki Radwańskiej twierdzi, że jej młodsza siostra osiągałaby lepsze wyniki, gdyby była mocniejsza mentalnie. Komentator Eurosportu zapewnia, że pod tym względem świetnie przygotowana jest nasza najlepsza tenisistka. W piątek Agnieszka Radwańska zagra w trzeciej rundzie z Anastazją Pawluczenkową z Rosji.

Łukasz Jachimiak: 1:6, 1:6, zaledwie 58 minut gry - zaskoczyło pana takie rozstrzygnięcie meczu Urszuli Radwańskiej ze Sloane Stephens w drugiej rundzie US Open?

Dawid Celt: Tak, jestem bardzo zaskoczony. Przed meczem mówiłem, że dla Uli lepszą rywalką będzie Stephens [16. WTA] niż byłaby Mandy Minella [110. WTA], z którą Amerykanka męczyła się w pierwszej rundzie. Wszyscy wiedzą, że Ula ma problem, kiedy jest faworytką, że wtedy nie radzi sobie z presją. Duże ciśnienie na zwycięstwo czułaby, grając z Minellą. Liczyłem na to, że w meczu ze Stephens zagra na luzie. Przecież to na Amerykankę były skierowane wszystkie oczy. Ona w Stanach gra pod ogromną presją. Widziałem jej mecz z Ulą w Indian Wells, Ula wygrała, to też był kolejny argument mówiący, że tę Stephens teraz może pokonać. Niestety, nie zrobiła tego.

Wygląda na to, że to Radwańska uległa presji, wyraźnie nie poradziła sobie z niecodziennymi okolicznościami.

- Na pewno zaszkodził jej ten beznadziejny, ciągnący się w nieskończoność dzień czekania na mecz. Do końca nie było wiadomo, czy spotkanie będzie rozegrane, ciężko być w gotowości do północy i dopiero kilka minut przed nią wyjść na kort. Ale oczywiście warunki były takie same dla obu zawodniczek, Ula nie może się tym tłumaczyć. Aspekty psychologiczne odegrały główną rolę, bo jest jasne, że w poziomie tenisa między tymi dziewczynami nie ma aż takiej różnicy, by jedna złapała tylko dwa gemy.

Dla Urszuli Radwańskiej to już 15. wielkoszlemowy turniej w karierze. Widać, że ma problem, skoro nigdy nie dotarła dalej niż do drugiej rundy [teraz była w niej po raz ósmy].

- To prawda. Przed meczem ze Stephens rozmawiałem z Maćkiem Synówką, twierdził, że fajnie się wszystko ułożyło, bo przełom, na który tak czekają, może nastąpić w bardzo dobrej scenerii. Ula miała awansować do trzeciej rundy po meczu na korcie centralnym z faworytką gospodarzy. Wyszło zupełnie inaczej. Zła pogoda i długie czekanie sprawiły, że na trybunach była tylko garstka ludzi, a mecz - tak jak mówił Maciek - rozegrał się w głowach zawodniczek. Ula ciśnienia nie wytrzymała, nikt z nas nie spodziewał się, że Stephens wygra aż tak gładko.

Może najwyższy czas, by młodsza z sióstr Radwańskich zaczęła regularną współpracę z psychologiem?

- Maciek jest dobrym psychologiem, to trener, który naprawdę zwraca uwagę nie tylko na technikę i taktykę gry. Jednak zadanie ma niełatwe, bo trudno okiełznać takiego konia, jakim jest Ula. Dziewczyna sama przyznaje, że ma trudny charakter. Oni nad tym pracują i efekty już widzą. Ula potrafi wygrywać z zawodniczkami z Top 20 rankingu, niedawno pokonała Stephens, Anę Ivanović, Jelenę Janković, w Stanach wygrała też z Jamie Hampton. Ona na pewno ma tenis na to, żeby być wśród najlepszych. I wie, że nie tylko sam tenis o tym decyduje. W parze z umiejętnościami musi pójść głowa, widocznie trzeba jeszcze czasu, żeby poszła.

Na ile Uli przeszkadza to, że jest w cieniu Agnieszki?

- To na pewno ma znaczenie. Ula od zawsze jest w cieniu siostry, od początku jest do niej porównywana, Agnieszkę wszyscy stawiają wyżej. Ale najlepiej, żeby na ten temat mówiła sama Ula.

Jakiś czas temu w światku tenisowym modna była opinia, że Ula ma jeszcze większy talent od Agnieszki. Pan, znając obie, tak uważa?

- Mam swoją wizję, która jest kompletnie inna. Ulę na pewno stać na to, żeby się zadomowiła w pierwszej "20" i częściej wygrywała ze znanymi zawodniczkami. Ale talent to nie tylko umiejętności czysto tenisowe. Liczy się też strona mentalna, osobowość. Ula nie ma wyjścia, musi się ustabilizować, złapać większej pewności siebie, wiary w swoje umiejętności. To prawda, że w jej przypadku te umiejętności są duże, ale jeżeli ona tego do końca nie poczuje, to ich w pełni nie wykorzysta. Wierzę, że dzięki ciężkiej pracy, jaką Ula i Maciek wykonują w zakresie jej sfery mentalnej, to wszystko w końcu im zaskoczy. Ula jest bardzo pracowita, ciężko trenuje, pod tenis ma wszystko poukładane. Takie podejście pewnie w końcu da efekty. Myślę, że Ula wyeliminuje te wahania formy i wreszcie nauczy się grać pod presją.

Pod presją według niektórych ekspertów w trzeciej rundzie znajdzie się Agnieszka Radwańska. Anastazja Pawluczenkowa rzeczywiście bije tak mocno, by wyrzucić z US Open turniejową "trójkę"?

- To zawodniczka, która gra płaski, agresywny tenis. Ci, którzy ją chwalą, na pewno nie robią tego na wyrost, ona rzeczywiście może zagrozić Agnieszce. Chociaż to na pewno nie jest bombardierka klasy Sabiny Lisickiej, Petry Kvitovej, Sereny Williams czy Marii Szarapowej. Do nich jeszcze troszeczkę jej brakuje. Pawluczenkowa będzie trudną przeciwniczką, dużo mocniejszą od dwóch Hiszpanek, z którymi Agnieszka wygrała w pierwszych rundach. Ale jestem dobrej myśli. Jeśli Agnieszka zagra w swoim stylu, a więc będzie spokojna, czujna i uważna, jeśli pokaże tak solidny tenis, jak niedawno w Montrealu i Cincinnati, to będzie dobrze.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.