Serb nie miał problemów w pierwszej rundzie US Open. Szybko pokonał Litwina Ricardasa Berankisa (ATP 112) 6:1, 6:2, 6:2.
- Przepracowaliśmy dobrze ostatnich sześć, siedem dni i pierwszy mecz poszedł mi świetnie - mówi Djoković, któremu w turniejach poprzedzających US Open nie szło najlepiej. W finale Wimbledonu przegrał z Murrayem, później w półfinale turnieju w Montrealu lepszy od niego był Rafael Nadal, a w Cincinnati Djoković odpadł już w ćwierćfinale z Johnem Isnerem.
Serb przyznaje, że po tych rozczarowaniach postanowił z trenerem Marianem Vajdą poszukać pomocy u kogoś z zewnątrz. Wybrali Fibaka.
- To była decyzja naszego zespołu. Nigdy bym nie próbował zdecydować sam, bo mimo że jest to indywidualny sport, to tylko dzięki pracy grupy ludzi można coś osiągnąć. Przedyskutowaliśmy więc sprawę i zdecydowaliśmy, że dodatkowa pomoc i konsultacja się przyda. Wojtek Fibak był dla nas odpowiednią osobą w tym momencie. Dołączył do naszego zespołu na US Open. To rodzaj okresu próbnego. Zobaczymy, jak mu pójdzie, jak dopasuje się do naszego zespołu w trakcie tych dwóch tygodni - mówi Djoković.
61-letni Fibak najwyżej w rankingu ATP był w 1977 roku, kiedy awansował na 10. miejsce. Polak wygrał w karierze 15 turniejów, a w 1980 roku dotarł do ćwierćfinałów US Open, French Open i Wimbledonu. Po zakończeniu kariery popularyzował tenisa w Polsce, był też prezesem Polskiego Związku Tenisowego.
- Był bardzo dobrym zawodnikiem. Świetnie radził sobie w deblu i w singlu. Posiada olbrzymie doświadczenie. Jest pasjonatem tenisa. Tego potrzebuję. Fibak świetnie analizuje spotkania, więc mam nadzieję, że będzie nam się świetnie współpracowało na tym turnieju - dodał Djoković.
Kolejnym rywalem Serba w II rundzie US Open będzie Niemiec Benjamin Becker.