- Znam tę dziewczynę dobrze, teoretycznie nie powinna sprawić Uli problemu - mówiła przed meczem komentatorka Eurosportu Joanna Sakowicz-Kostecka o Irinie-Camelii Begu, rywalce Urszuli Radwańskiej w pierwszej rundzie US Open.
Jedynym zmartwieniem ekspertki była chimeryczność Radwańskiej. Sakowicz-Kostecka bała się, że znana z beznamiętnej gry Rumunka może wyprowadzić Polkę z równowagi.
Nic takiego się nie stało. Urszula Radwańska w pierwszym secie zmiażdżyła 74. rakietę świata. Bardzo dobrze serwowała, a na uwagę zasługuje jej świetna gra po pierwszym podaniu. Z kolei Rumunka miała problemy z serwisem. W drugim secie gra się wyrównała, ale przy stanie 3:3 Radwańska przełamała rywalkę. Później wygrała dwa kolejne gemy i bez większych problemów awansowała do drugiej rundy US Open. Dla Polki to wyrównanie najlepszego występu w historii. Do drugiej rundy awansowała w 2010 r., kiedy pokonała Annę Czakwetadze. W latach 2009, 2011 i 2012 żegnała się z imprezą po pierwszym spotkaniu.
W kolejnym spotkaniu zmierzy się ze zwyciężczynią spotkania Mandy Minella - Sloane Stephens (15.). Faworytką jest ta druga.
Z 20-letnią Stephens, aktualnie 16. zawodniczką świata, Urszula Radwańska niespodziewanie wygrała w marcu bieżącego roku w drugiej rundzie turnieju w Indian Wells 6:3, 6:4. Półfinalistka tegorocznego Australian Open (w ćwierćfinale Stephens sensacyjnie ograła wówczas Serenę Williams) i ćwierćfinalistka Wimbledonu to jedna z pięciu zawodniczek z czołowej dwudziestki zestawienia WTA, jakie w tym sezonie pokonała nasza tenisistka. Poza nią młodsza Radwańska ma "na rozkładzie" również Robertę Vinci, Dominikę Cibulkovą, Anę Ivanović i Jelenę Janković.