US Open. Navratilova przewidziała porażkę Radwańskiej

- Kiedy przychodzą naprawdę ważne mecze, Agnieszka Radwańska zawsze gra zbyt defensywnie - powiedziała podczas US Open Martina Navratilova, 18-krotna triumfatorka singlowych Wielkich Szlemów.

Twoi znajomi już nas lubią. Sprawdź którzy na Facebook.com/Sportpl ?

Legendarna amerykańska tenisistka o czeskich korzeniach rozprawiała o szansach zawodniczek w stacji Tennis Channel z Coriną Morariu, inną byłą tenisistką. Program emitowany był jeszcze przed przegranym meczem Agnieszki Radwańskiej. Gdy prowadzący zapytał, czy Radwańska to " contender", czy "pretender", czyli, czy Polka może coś osiągnąć, czy tylko "udaje", Navratilova odparła: - Pretender. Grała ostatnio dobrze, ale jej problem polega na tym, że kiedy stawka rośnie i przychodzą ważne mecze w Szlemach, zawsze gra zbyt defensywnie. Nie poradzi sobie z tenisistkami przejmującymi inicjatywę. - Brakuje jej kończącego uderzenia, siły ognia, żeby przebić się przez decydujące fazy turnieju - dodała Morariu.

Ekspertki TC postawiły niespodziewanie m.in. na Andreę Petkovic, którą Radwańska dwukrotnie pokonała w ostatnich tygodniach. Jedyny znak zapytania zawiesiły nad kontuzjogennym kolanem Niemki. Morariu ciepło wypowiedziała się też o Wierze Zwonariowej, drugiej rakiecie świata, też niedawno zdmuchniętej z kortu przez Agnieszkę. - Wiera nie lubi ciśnienia, często im gorzej gra przed Szlemem, tym lepiej spisuje się w trakcie turnieju - stwierdziła.

Agnieszka odpowiedź na krytykę mogła dać w środę na korcie w II rundzie przeciwko Niemce polskiego pochodzenia Andżelice Kerber. Nic z tego. Polka po słabym meczu przegrała i odpadła z turnieju . Eksperci w sprawie Polki są jednak podzieleni. Kilka dni temu w ankiecie fachowców ESPN, Polka wygrała w kategorii "czarny koń", a "New York Times" określił ją jako "Player to Watch" (wartą uwagi).

Jak radzić sobie z nieprzychylnymi ekspertami i presją pokazała na konferencji prasowej Karolina Woźniacka. Nie ma dziś tenisistki ostrzej krytykowanej. Media, zwłaszcza amerykańskie, od dawna zarzucają Dunce zbyt defensywny styl, a jej prowadzenie w rankingu nazywają nieuprawnionym, bo nie ma Szlema. - Jestem dumna z tego, że jestem 46 tygodni numerem jeden, to wielkie osiągnięcie. Wygrałam w tym roku sześć turniejów, możecie mówić, co chcecie, ale w tenisie chodzi o zwycięstwa i to właśnie robię - mówiła Woźniacka. Poradziła sobie też z podchwytliwym pytaniem o swojego chłopaka, golfistę Rory'ego McIllroy'a, zwycięzcę US Open. Czy nie będzie żartował, że ma coś, czego nie ma ona? - Być może, ale ja też mam coś, czego on nie ma, bo nigdy nie był numerem jeden na świecie - odparła Dunka, która pewnie pokonała w I rundzie Hiszpankę Nurię Llagosterę-Vives 6:3, 6:1. Karolina mówiła, że "trzyma się swojego stylu", ale Lindsay Davenport, była mistrzyni US Open, zauważyła, że agresji w tenisie Woźniackiej jest jednak więcej - zagrała aż 22 kończące uderzenia.

Być może efekt zaczynają przynosić podpowiedzi nowego tajemniczego trenera zastępującego Piotra Woźniackiego. - Ten człowiek nie chce się ujawniać i trzeba to uszanować - powiedziała liderka WTA, choć duńscy dziennikarze nie wykluczają, że żadna szara eminencja nie istnieje. Być może wymyślono ją, żeby zmniejszyć presję na tenisistce i jej ojcu.

Sportsmenki zarabiają miliony. Która najwięcej?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.