Biathlon w Vancouver. Polacy z flagą Monako, bo wiceprezes był przedstawicielem handlowym

Polscy biatloniści przez całe igrzyska startowali w strojach z flagą Monako. Dostali dresy letnie zamiast zimowych, a wszystko fatalnej jakości. - Porąbało ich, a ta flaga? Skandal! - mówi biatlonistka Agnieszka Cyl. A prezes związku biatlonowego ujawnia: - W kierownictwie są ludzie przyzwyczajeni do załatwiania prywatnych interesów. Od wspierania rodziny, po taką sytuację, że będąc wiceprezesem, jest się jednocześnie sponsorem - mówi Sport.pl prezes Zbigniew Waśkiewicz.

Przez 12 dni igrzysk nikt tego nie zauważył. Na strojach Tomasza Sikory, Łukasza Szczurka i piątki kobiet startujących w Whistler widnieje flaga czerwono-biała z pięcioma kółkami olimpijskimi. Nie chodzi o ubrania produkowane przez firmę 4F, w których polscy sportowcy chodzą po wiosce olimpijskiej, ale o stroje startowe, które produkuje firma Craft. Tylko dla biatlonistów.

Skargi biatlonistów: odwrócone barwy, za ciasne stroje. Kompromitacja! Zawodnicy są wściekli. Tomasz Sikora aż kipiał, że w swoim ostatnim olimpijskim starcie musi biegać w czymś takim. Nie chodziło tylko o flagę, ale też o fatalną jakość strojów. Biatloniści nie chcieli jednak robić awantury, gdy trwały igrzyska. Przemówili dopiero po ich zakończeniu, a we wtorek ich starty w Whistler się definitywnie skończyły. W środę po południu polskiego czasu wsiedli do samolotu do Polski.

Zaczęło się od tego, że biatloniści stroje dostali bardzo późno, tuż przed wylotem do Kanady. Były zapakowane w tekturowe pudełka. - To były jakieś odpadki, a nie produkt na igrzyska olimpijskie. W ogóle nie było w komplecie ciepłych ubrań rozgrzewkowych, nieprzemakalnych na deszcz, które standardowo dostają inne ekipy. Na naszych strojach były też zakazane na igrzyskach olimpijskich reklamy! Musieliśmy je ręcznie sobie odpruwać - opowiada "Gazecie Sport.pl" Agnieszka Cyl, która w biegu na 15 km zajęła siódme miejsce. - Jakość była naprawdę słaba. Uznaliśmy, że to skandal i zgłosiliśmy pisemny protest do odpowiadającego za stroje wiceprezesa związku Leszka Stelmacha, ale w odpowiedzi usłyszeliśmy, że mamy się zająć startem, a nie użalaniem na stroje - mówi Cyl.

Prywatne interesy

Stelmach odpowiada w związku za stroje, ale jednocześnie jest... przedstawicielem handlowym Crafta i innej marki Tenson na Polskę. Prezes Polskiego Związku Biatlonu prof. Zbigniew Waśkiewicz w rozmowie z "Gazetą" mówi, że związek miał cztery oferty strojów, ale sześcioma głosami, m.in. Stelmacha, przegłosował wybór Crafta.

- W zwiazku sa ludzie przyzwyczajeni do załatwiania prywatnych interesów. Od wspierania rodziny, po taką sytuację, że będąc wiceprezesem, jest się jednocześnie sponsorem - mówi nam walczący z wiceprezesem sponsorem prezes Zbigniew Waśkiewicz. - Konflikt interesu był oczywisty. Ale przegraliśmy głosowanie. Sześć osób było za Tensonem i Craftem, cztery przeciwko. Nasza czwórka powiedziała, że to wybór nieetyczny. Na umowie jest podpis mój i Leszka Stelmacha, ale nie jako wiceprezesa, tylko przedstawiciela Tensona, czyli sponsora związku. Od półtora roku ze sobą nie rozmawiamy i nie telefonujemy do siebie. Nasze drogi się rozeszły.

Masakra, porąbało ich

- Dla mnie ta flaga Monako to masakra. Porąbało ich, bardzo przykro mi było i żal. Źle się w nich czułyśmy i na rozgrzewkę często zakładaliśmy to, co dostaliśmy z PKOl. Może byśmy się i pogodzili w końcu, że nie są piękne i ze złą flagą, ale przecież Craft produkuje lepsze, nowsze. Mają je np. Szwedzi. Odnosiliśmy po prostu wrażenie, że dla nas zostały jakieś starocie w magazynie i przysłano je do Polski. W sklepie można dostać lepsze.

- Nigdy się z czymś takim nie spotkałam, to było coś nieprawdopodobnego. Jak zobaczyłam te stroje, myślałam że padnę - powiedziała "Gazecie" Nadia Biłowa, trenerka kobiecej kadry, która razem z opiekującym się mężczyznami Romanem Bondarukiem chce opuścić kadrę Polski. Trenerzy w pełni popierają protest zawodników.

- Na szczęście nikt nie zauważył tych flag, a my nie chcieliśmy robić wcześniej afery. Teraz jest już po startach. Jakoś na trasie udało się zapomnieć, że biegnę z flagą Monako na rękawie, ale nie można tego chyba tak zostawić - zakończyła Cyl.

Okazuje się, że niezadowolenie na stroje to tylko wierzchołek konfliktu, który trwa w zarządzie związku. Bondaruk w rozmowie z nami mówił o ludziach, którzy są w zarządzie i "uprawiają dziwną politykę, a właściwie nigdy nawet z nim nie rozmawiali". Biłowa powiedziała wczoraj o ludziach "knujących z tylnego siedzenia".

Od prezesa Waśkiewicza usłyszeliśmy, że Leszek Stelmach i szef wyszkolenia Stanisław Kępka już dwukrotnie chcieli usunąć pochodzących z Ukrainy szkoleniowców. I zastąpić ich polskimi. Za każdym razem sprzeciwili się zawodnicy, w tym Tomasz Sikora.

Mówi Leszek Stelmach, wiceprezes Polskiego Związku Biathlonu:

- Większość informacji, które do mnie docierają, jest kłamstwem. Stroje przekazane przez firmę Craft polskim biatlonistom są tej samej jakości, w jakiej startują Szwedzi. I oni zdobywają w nich medale. Craft jest liderem na rynku i oskarżenia rzucane przez zawodników uważam za kłamliwe. Lepiej, żeby zajęli się wynikami uzyskanymi w Vancouver, bo poza występem kobiet w biegu na 15 km uważam, że zaprezentowaliśmy się słabo. Flaga Monako? Przy jednokolorowym logo olimpijskim wszystko zależy od koloru kombinezonu. Na czarnym kombinezonie mielibyśmy flagę czarno-białą. Złożyło się nieszczęśliwie, ale przecież projekt strojów zaakceptował PKOl. Chyba nie przez to nasi zawodnicy nie zdobyli ani jednego medalu? Nie widzę żadnego konfliktu interesów. Od siedmiu lat jestem sponsorem związku, od czterech członkiem zarządu. Działam w dobrej wierze, moja firma przekazała związkowi w ostatnim roku sprzęt o wartości 200 tys. zł. Kłamstwem jest, że chciałem usunąć pochodzących z Ukrainy szkoleniowców naszych zawodników i zastąpić ich polskimi. Nigdy się tym nie zajmowałem.

not. misza

Mówi prezes Waśkiewicz: Już dwa razy chcieli usunąć Bondaruka

Robert Błoński, Jakub Ciastoń: Jak to możliwe, że na olimpijskich strojach kadra Polski startowała z flagą Monako?

Zbigniew Waśkiewicz, prezes Polskiego Związku Biatlonu: Na to pytanie powinien odpowiedzieć sponsor techniczny naszej kadry, czyli firma Craft. Reprezentuje ją wiceprezes biatlonowego związku Leszek Stelmach, który jest przedstawicielem Crafta i Tensona na Polskę. Dla mnie i zawodników ta sprawa była bardzo przykra. Szczególnie dla tych, którzy pierwszy raz startowali na igrzyskach.

Jak mogło dojść do tej sytuacji?

- O wyborze Crafta zdecydowało głosowanie zarządu, bo musieliśmy podpisać nowy kontrakt. Mieliśmy cztery oferty na stroje, m.in. od Salomona i Fischera. Ja, sekretarz generalny i dwóch członków głosowaliśmy przeciwko, ale sześciu innych było za pozostaniem przy Tensonie i Crafcie. Mimo że oferta była bardzo enigmatyczna. Zarząd naszym zdaniem nie wybrał najlepszej. Złożyliśmy wtedy zdanie odrębne, uznając, że wybór nie został dokonany z zachowaniem interesów związku. Prezes Stelmach twierdził, że przekaże przynajmniej tyle sprzętu, ile w zeszłym roku. Po powrocie do kraju przyjdę z tym pismem od zawodników i poproszę o wyjaśnienia.

Wiemy, co jest w tym piśmie. Zawodnicy są oburzeni, wstydzili się.

- Wiem, że nie chodzi tylko o flagi, ale też o jakość sprzętu. Zawodnicy dostali np. ubrania w innych rozmiarach, niż podali. Biegam amatorsko w maratonach i jeśli tylko coś mnie uwiera, to po kilku kilometrach leci mi krew. Na igrzyskach wszystko chciałoby się mieć najlepsze. Szwedzkie biatlonistki dostały od Crafta dużo lepszy sprzęt od naszych, a nie są jakimiś wybitnymi zawodniczkami.

Od trenera Romana Bondaruka i trenerki Nadii Biłowej wciąż słyszymy, że mają konflikt z zarządem. O co chodzi?

- Próbowano już ich dwukrotnie usunąć: dwa lata temu i rok temu. Szef wyszkolenia Stanisław Kępka i wiceprezes Stelmach stwierdzili, że trzeba z nimi rozwiązać umowę. Najstarsi zawodnicy wstawili się za trenerami. Rok temu znowu podjęto próbę. Tomek Sikora wtedy się postawił.

Bondaruk z Biłową na pewno odejdą?

- Nie, jeszcze nie. Do końca 2010 r. mają podpisane umowy o pracę. Do grudnia są pracownikami związku. Nawet jeśli byśmy chcieli ją wypowiedzieć, musimy zapłacić trzymiesięczne odprawy.

Pamiętamy, że do związku przychodził pan razem z Leszkiem Stelmachem.

- Jestem rektorem AWF w Katowicach, jako urzędnik publiczny wprowadziłem w związku zasadę przejrzystości we wszystkim, co robimy. Nie wszystkim się to podoba, bo są przyzwyczajeni do załatwiania prywatnych interesów. Od wspierania rodziny, po taką sytuację, że będąc wiceprezesem, jest się jednocześnie sponsorem. Dopóki jakość sprzętu jest super, jeszcze można by tę niezręczną sytuację jakoś wytłumaczyć, choć konflikt interesu był oczywisty. Ale przegraliśmy głosowanie. Sześć osób było za Tensonem i Craftem, cztery przeciwko. Jedna nie przyjechała na posiedzenie. Nasza czwórka powiedziała, że to wybór nieetyczny. Przykre, że nikt nie rozpatrzył tamtych ofert. Na umowie jest podpis mój i Leszka Stelmacha, ale nie jako wiceprezesa, tylko przedstawiciela Tensona, czyli sponsora związku. Od półtora roku ze sobą nie rozmawiamy i nie telefonujemy do siebie. Nasze drogi się rozeszły.

Rozmawiali Robert Błoński i Jakub Ciastoń

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.