Wimbledon 2011. Kubota punkt do szczęścia: Na korcie zostawiłem wszystko, co mogłem z siebie dać

Dwa meczbole zmarnował Łukasz Kubot w trzecim secie, nim poległ z Hiszpanem Feliciano Lopezem 6:3, 7:6 (7-5), 6:7 (7-9), 5:7, 5:7 w walce o historyczny awans do ćwierćfinału Wimbledonu.

Wimbledon: 1/8 finału mężczyzn ? 1/8 finału kobiet ?

Kubot zaczął pojedynek asem w linię, a potem z każdą minutą grał jeszcze lepiej - przez trzy pierwsze gemy Lopez, 44. tenisista listy ATP, zdołał wygrać jedną piłkę! Po 10 minutach było 3:0 dla Polaka (ATP 93).

Chwilę później wszyscy na trybunach uwierzyliśmy, że Kubot może zwyciężyć i zostać pierwszym od 31 lat zawodnikiem znad Wisły w ćwierćfinale Wielkiego Szlema. Tym ostatnim był Wojciech Fibak, który w swoim najlepszym 1980 r., doszedł do 1/4 finału Rolanda Garrosa, Wimbledonu i US Open. Wśród Kobiet ćwierćfinały singlowego Szlema czterokrotnie osiągała też w ostatnich latach Agnieszka Radwańska.

Lopez w poprzedniej rundzie wyeliminował trzykrotnego finalistę Wimbledonu Andy'ego Roddicka, ale w poniedziałek długo uderzał niepewnie, trafiał w piłki ramą, denerwował się, rozkładał ręce i mamrotał po hiszpańsku do siebie i trenerów. A Kubot grał jak w transie - posyłał asy, jego woleje przy siatce znów zapierały dech. Polak atakował właściwie nieustannie, nie tylko po pierwszych, ale też drugich serwisach. - Come on! - krzyczał do siebie po najlepszych akcjach, zaciskając pięść. Taka motywacja napędzała go do jeszcze skuteczniejszej postawy.

Drugą partię Kubot wygrał po tie-breaku 7-5. W decydującej wymianie minął Lopeza chirurgicznym strzałem koło linii. - Vamos, Łukasz! - ryknął ktoś na trybunie.

W połowie trzeciego seta Lopez z wściekłości walił rakietą w krzesło, bo nie mógł już wytrzymać genialnych stop wolejów Kubota. - Sampras, Sampras - pokrzykiwał do swoich coachów, dając do zrozumienia, że od jak dawna nie widział kogoś, kto tak genialnie spisuje się pod siatką. Za ten wybuch wściekłości Lopez dostał upomnienie od sędziego.

Historia najnowszego polskiego tenisa rozstrzygała się w tie-breaku trzeciej partii. Przy 6-5 Kubot miał meczbola. Jeden udany serwis dzielił go od pojedynku w ćwierćfinale z Andym Murray'em na korcie centralnym w meczu transmitowanym w BBC na całą Wielką Brytanię. Jego zdjęcie pojawiłoby się w każdej brytyjskiej gazecie, a do nas na czwarte piętro biura prasowego Wimbledonu, przyszłaby pielgrzymka dziennikarzy z " Timesa", " Guardiana", " The Telegraph" szukających informacji o Kubocie.

Wimbledon. Kubotowi do zwycięstwa zabrakło parę piłek i... zdrowia

Historia wisiała na włosku. I Kubot zaczął dobrze - przy meczbolu zaserwował mocno, zaatakował. Ale tym razem jego wolej wrócił, bo Lopez minął Polaka. Chwilę później miał jeszcze jedną piłkę meczową przy podaniu Lopeza, ale znów się nie udało - Hiszpan cudem wykaraskał się z opresji i wyszarpał seta.

Wtedy tak na prawdę rozstrzygnęły się losy meczu, bo choć w sumie bili się blisko 4 godziny, to im dłużej biegali, tym bardziej zmęczony był Polak. Dla niego to już siódme spotkanie, bo przecież grał od eliminacji. Miał w nogach 21 setów, a Lopez - tylko 10. Im większe zmęczenie, tym więcej błędów - Łukasz coraz częściej nie trafiał tak, jak chciał.

W czwartej partii Polak przełamał serwis Lopeza w siódmym gemie, ale Hiszpan za moment się odłamał, bo coraz skuteczniej mijał Kubota, gdy ten atakował przy siatce.

- Vamooooos! - ryczał Lopez, gdy w końcówce piątego seta przejął kontrolę nad meczem.

- Łukasz nie zasłużył na tę porażkę. Powinien zwyciężyć. Zagrał wyśmienicie taktycznie, obnażając błędy Lopeza. Hiszpan grał na przetrwanie, zwyciężył bardzo szczęśliwie. Łukasz przy meczbolu poszedł do siatki, do końca był konsekwentny. Zabrakło odrobiny szczęścia, centymetrów. Czescy trenerzy wykonali wielką pracę nastawiając Łukasza na tak ofensywną grę, ale ja też od dawna mówiłem, że tak właśnie powinien robić - powiedział po meczu " Gazecie" Wojciech Fibak obserwujący pojedynek na żywo w Londynie. - W końcówce zdecydowało zmęczenie, Łukasz nie miał już chyba sił. Wielka szkoda. Gdyby wygrał tego meczbola wokół nas zapanowałoby totalne szaleństwo, bo każdy przeciwnik Murraya od razu staje w centrum zainteresowania - dodał Fibak. - Wielki pech Łukasza, zabrakło tak niewiele, trudno mieć do niego pretensje - stwierdził Jacek Kseń, prezes Polskiego Związku Tenisowego.

Od "Jadzi" do Kubota - największe sukcesy w historii polskiego tenisa ?

 

- Łukasz zagrał prawdopodobnie jedno z najlepszych spotkań w swoim życiu, a mimo to przegrał. Zdecydował ten pierwszy meczbol przy jego serwisie. Chyba mógł zagrać go nieco bardziej odważnie. Potem była jeszcze szansa w czwartym secie po tym przełamaniu serwisu, ale Łukasz nie zdołał utrzymać swojego podania - powiedział " Gazecie" Jan Stoces, czeski szkoleniowiec Kubota. - Lopez sprawiał wrażenie chorego, zmęczonego, snuł się po korcie i grymasił, ale to tylko pozory, on taki ma styl. W rzeczywistości bronił się bardzo mądrze - dodał Stoces.

Łukasz mógł zostać razem z Bernardem Tomicem pierwszym kwalifikantem od 2000 r. (Władimir Wolczkow) w tej fazie turnieju. Ale nie został. Porażka w 1/8 finału oznacza premię 67,5 tys. funtów i powrót w okolice 70. miejsca na liście ATP.

- Nie wiem, czy to był najdłuższy mecz, jaki zagrałem, ale na pewno najdłużej zapadnie w mojej pamięci. Jasne, że ta porażka bardzo boli. Było blisko zwycięstwa, ale jednocześnie bardzo daleko. Przy meczbolu zagrałem prawidłowo, choć najwyraźniej akurat taki wolej, to był wtedy zły wybór. Przeciwnikowi gratuluję wytrwałości. W końcówce nie tyle zdecydowało moje zmęczenie, ale to, że on lepiej niż ja, umiał pomóc sobie serwisem - powiedział po meczu niepocieszony Kubot. - Na korcie zostawiłem jednak wszystko, co mogłem z siebie dać - dodał.

GALERIA: Wimbledon. Łukasz Kubot przegrał bój o ćwierćfinał ?

 

kliknij w miniaturkę, żeby przejść do galerii

 

Czytaj relację Z Czuba z meczu Kubot - Lopez ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.