Lepsza Basket Liga?

Niewielki ruch na szczycie (Prokom i Turów grają w finale po raz czwarty w ostatnich pięciu latach) sugeruje, że nie dzieje się nic ciekawego, ale akurat ostatnie miesiące - szczególnie pod względem organizacyjnym - są dla ligi udane. Po wielokrotnym krytykowaniu w ostatnich miesiącach za drobne kroki do przodu można ją chwalić - pisze Łukasz Cegliński

Broniący po raz siódmy z rzędu mistrzowskiego tytułu Asseco Prokom Gdynia pokonał 88:79 PGE Turów Zgorzelec w pierwszym meczu finału Tauron Basket Ligi. Mecz nr 2 w poniedziałek w Gdyni, transmisja o 18 w TVP Sport. Gra się do czterech zwycięstw, a Prokom jest zdecydowanym faworytem do ósmego mistrzostwa - najbogatszy polski klub z doświadczeniami z Euroligi dominuje w Polsce od 2004 roku. O sezon dłużej niż siatkarska PGE Skra Bełchatów.

Niewielki ruch na szczycie (Prokom i Turów grają w finale po raz czwarty w ostatnich pięciu latach) sugeruje, że nie dzieje się nic ciekawego, ale akurat ostatnie miesiące - szczególnie pod względem organizacyjnym - są dla ligi udane. Po wielokrotnym krytykowaniu w ostatnich miesiącach za drobne kroki do przodu można ją chwalić.

Po pierwsze, liga ma sponsorów. Tytularny, Tauron, po rozeznaniu w zeszłorocznym play-off podpisał umowę wartą 1,2 mln zł, a teraz jest zainteresowany jej przedłużeniem na kolejny rok.

TBL pomagają także bukmacher Fortuna, sieci sklepów Bricomarche i Intermarche, a także - od trwającego play-off - Lotos i Investgas. Liga negocjuje przedłużenie umów z każdym z tych sponsorów i mówi się, że na kolejny sezon może mieć czteromilionowy budżet. W porównaniu z sytuacją sprzed dwóch lat, kiedy liga bez sponsorów notowała straty, byłby to olbrzymi postęp.

Po drugie, TBL zwiększyła obecność w telewizji. Prezes ligi Jacek Jakubowski przed rozgrywkami zakładał minimum 30 transmisji, tymczasem będzie ich ponad 50. Zwiększająca zasięg TVP Sport pokazuje na żywo każde spotkanie od początku półfinałów, transmitując je jednocześnie na swojej stronie internetowej.

Liga stworzyła także autorski projekt TV PLK i we współpracy z telewizją internetową eSPORTtv pokazywała mecze na swojej oficjalnej stronie - zdarzały się wpadki, jakość przekazu bywała fatalna, ale - jak zapewniają władze ligi - w przyszłym sezonie TV PLK ma funkcjonować lepiej.

Po trzecie, liga uporządkowała sprawy organizacyjne i przygotowuje się do wprowadzenia tzw. ligi kontraktowej, czyli ligi bez spadków, w której kluby grałyby po podpisaniu trzyletnich umów gwarantujących udział w rozgrywkach. To ma przyciągnąć do klubów sponsorów i zachęcić do inwestycji w koszykówkę samorządy dużych miast, ale też przekonać prezesów klubów do stawiania na młodych polskich koszykarzy.

To, że w TBL pojawiają się kluby z pięknymi halami lub z dużych miast, trudno uznać za efekt działania ligi, ale ten fakt działa na jej korzyść. Duże, piękne obiekty mają Zastal Zielona Góra i Trefl Sopot, wykupienie dzikiej karty zapowiada najbardziej utytułowany w historii Śląsk Wrocław, z I ligi awansowały właśnie AZS Politechnika Warszawska i ŁKS Sphinx Łódź. Ten ostatni klub ze względu na Marcina Gortata, który angażuje się w promowanie koszykówki, może być dla TBL szczególnie wartościowy.

Powoli, ale krok po kroku liga idzie ku lepszemu, choć do zrobienia jest jeszcze wiele. - Standardy transmisji, oprawy meczów, promocja rozgrywek i meczów w mediach, czytelne i respektowane kryteria doboru drużyn. Chcemy to wszystko zmieniać w ramach ligi kontraktowej - wylicza problemy ligi Jakubowski, który z grupą współpracowników zdołał uporządkować bałagan po okresie, w którym kierowana przez skompromitowanego Romana Ludwiczuka liga zdryfowała na mieliznę.

Promocja rozgrywek jest kluczowa, bo liga ma się czym pochwalić - emocjonujący półfinał Turowa z Treflem skończył się dopiero po siedmiu meczach, a kluczowe role odgrywali w nim Filip Dylewicz (największa polska gwiazda ligi) oraz Adam Waczyński (świetna końcówka sezonu 22-letniego zawodnika). Prokom wyeliminował Energę Czarnych Słupsk w zaledwie pięciu meczach, ale większość z nich była jednak wielką bitwą, w której mistrz musiał się namęczyć. Średnia oglądalność czterech ostatnich meczów półfinałowych wyniosła 27 tys. widzów - tylko, jeśli spojrzy się na wyniki siatkarskiej PlusLigi, ale aż, jeśli zestawi się to z oglądalnością TBL z początku sezonu. Taki poziom nikogo jednak nie zadowala.

Jakubowski cieszy się z tego, co liga zrobiła przez ostatni rok. - Przede wszystkim udało się zmienić negatywne postrzeganie. Powoli zaczynają przeważać pozytywne informacje, co zadowala sponsorów i przekonuje ich, że warto być przy koszykówce.

- Staramy się wykorzystać powierzchnie reklamowe, żeby zacząć zarabiać i przynosić zyski lidze, ale także uzmysłowić innym firmom, że poprzez ligę można się promować. Koszykówka zaczyna się pozytywnie kojarzyć - dodaje Jakubowski.

Ostatnie zdanie prezesa dotyczące całej dyscypliny nie ma uzasadnienia w faktach, ale być może okaże się prawdziwe w TBL. Liga czeka na wyniki badania profilu kibica, które prowadzi Pentagon Research - to, czy pozytywne zmiany są zauważalne, dopiero się okaże.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.