"Polish ninja", "Aga bez litości" - pisali w trakcie 1/8 finału na Twitterze dziennikarze na Florydzie. "Spójrzcie, co robi Radwańska!" - zachwycał się Brad Gilbert, guru amerykańskich trenerów, gdy Agnieszka w 40 minut wygrała dziewięć gemów i prowadziła 6:0, 3:0. Kamery pokazywały twarz załamanej Tathiany Garbin, od niedawna trenerki Schiavone, do której zupełnie nie docierało, co się dzieje.
Radwańska zagrała jeden z najlepszych meczów od miesięcy. Triumfatorka zeszłorocznego Rolanda Garrosa popełniała dużo błędów, zwłaszcza z forhendu, ale wiele z nich świetną grą wymuszała Polka. Niemal każda piłka zagrana przez 30-letnią włoską weterankę wracała do niej ze zdwojoną mocą, a kiedy zdesperowana próbowała atakować i ruszała do siatki, Radwańska efektownie ją mijała. "Gra niesamowicie" - komentowano w angielskim Eurosporcie.
Trochę walki było w drugim secie, gdy Schiavone ryknęła jak lwica i nadludzkim wysiłkiem wyszarpała dwa honorowe gemy. - Uważaj, co mówisz, bo to idzie w świat - mówił do rozstawionej z dziewiątką Polki w przerwie między gemami jej ojciec i trener Robert Radwański, który skorzystał z prawa do tzw. coachingu (rady trenera słychać w TV). Nabuzowana od emocji Agnieszka miała bowiem ochotę na kilka nieparlamentarnych uwag na temat przeszkadzającego jej wiatru. - Graj ciągle agresywnie, nie denerwuj się, a wszystko będzie dobrze - powtarzał szkoleniowiec.
Tenisistka posłuchała i po chwili strzelała już w trybuny piłkami ze swoimi autografami. - Wreszcie się udało. To ważne zwycięstwo, bo nigdy nie pokonałam Włoszki - uśmiechała się 22-letnia Polka. O Schiavone mówiła dotąd jako o "swoim największym koszmarze", przegrała z nią czterokrotnie, m.in. rok temu w III rundzie Australian Open. To także pierwsze od ponad roku zwycięstwo Radwańskiej z zawodniczką z pierwszej dziesiątki (Jelena Dementiewa, marzec 2010). - Kiedy kończył się pierwszy set, wiedziałam, że prowadzenie 6:0 nic nie znaczy. W kobiecym tenisie czasem tak zaczynają się zacięte spotkania. Do końca grałam jednak na 100 proc., nie odpuściłam. Dobrze czuję się w Miami, oby tak dalej - dodała Radwańska, która w 2007 r. wyeliminowała na Florydzie Martinę Hingis, a ćwierćfinał osiągnęła już po raz drugi. Impreza rozgrywana na wysepce Key Biscayne z astronomiczną pulą nagród 9 mln dol. (dla mężczyzn i kobiet razem) ze względu na prestiż nazywana jest często "Piątą Lewą Wielkiego Szlema".
Ćwierćfinał jest wart 64,7 tys. dol., Radwańska nie powinna też spaść w rankingu WTA (obroniła 250 pkt za poprzedni rok). To, czy awansuje z zajmowanego obecnie 14. miejsca, będzie zależało od dalszego rozwoju wydarzeń.
O półfinał zagra w środę z Rosjanką Wierą Zwonariewą (WTA 3). To kompletna zagadka, bo nie grały ze sobą od czterech lat. Jedyny pojedynek w 2007 r. wygrała Rosjanka 6:2, 6:2. Ale wtedy była 24. na świecie, a Radwańska 33. Od tego czasu dużo się zmieniło - Zwonariewa to dziś rosyjska rakieta numer jeden. Miała rewelacyjny zeszły sezon - zagrała m.in. w finałach Wimbledonu (poległa z S. Williams) i US Open (porażka z K. Clijsters). Przez moment wspięła się na drugą lokatę na liście WTA.
Wiera ma 26 lat, pochodzi ze sportowej rodziny - ojciec Igor grał w bandy, odmianę hokeja popularną w Rosji i Skandynawii, rozgrywaną na dużym boisku przez drużyny 11 zawodników. Mama Natalia uprawiała zwykły hokej na trawie.
Zwonariewa gra podobnie do Radwańskiej. Jest mistrzynią kontrataku, świetnie się rusza i umie odbić jak w lustrze każdą niemal nawałnicę zza siatki. Różnica polega na tym, że Rosjanka potrafi też płynnie przejść do ataku - sama dyktuje tempo wymian, uderzając mocno z linii końcowej. Taka gra doprowadziła ją m.in. do tytułów w Indian Wells (2009), Dausze (2011) i dziewięciu innych trofeów.
Słynie też z piekielnej, czasem wręcz chorobliwej ambicji - kiedy jej nie idzie, potrafi bić się po nogach lub głowie rakietą i krzyczeć: "Co ty robisz?! Do niczego się nie nadajesz!". Poza kortem Wiera też jest ambitna - jako jedna z niewielu tenisistek kończy studia, i to już drugie. Po odebraniu dyplomu na moskiewskim AWF-ie wzięła się do dyplomacji na akademii ministerstwa spraw zagranicznych.
Bukmacherzy stawiają na Zwonariewą, ale nieznacznie (1,53 do 2,3). Relacje z Miami w Eurosporcie (dokładnej godziny meczu szukaj na Sport.pl).
35 - niewymuszonych błędów popełniła Schiavone, Radwańska ledwie osiem
Kobiety. 1/8 finału:
W. Zwonariewa (Rosja, 3) - M. Bartoli (Francja, 15) 2:6, 6:3, 6:2
M. Szarapowa (Rosja, 16) - S. Stosur (Australia, 4) 6:4, 6:1
Pary 1/4 finału:
Petković - Janković
Szarapowa - Dulgheru
Radwańska - Zwonariewa
Azarenka - Clijsters lub Ivanović
Mężczyźni. III runda:
R. Nadal (Hiszpania, 1) - F. Lopez (Hiszpania) 6:3, 6:3
R. Federer (Szwajcaria, 3) - J. Monaco (Argentyna, 32) 7:6 (7-4), 6:4
J. Tipsarević (Serbia) - P. Petzschner (Niemcy) 6:3, 6:3.