Ciche dni Kubicy i jego partnera

Witalij Pietrow narzeka na skrytość Roberta Kubicy: - Niczego się od niego nie nauczyłem. - A ja od niego sporo, choć bezwiednie. Na przykład teraz lepiej wiem, jak jeździć, aby nie wypaść z toru - pół żartem, pół serio odpowiada Polak

W środę w Walencji Kubica po raz pierwszy testował bolid R31, z którym zespół Lotus Renault wiąże wielkie nadzieje na sezon rozpoczynający się 11 marca od treningów przed GP Bahrajnu.

- Nakazałem projektantom: bądźcie odważni, nie bójcie się eksperymentów, nie bójcie się ryzyka - mówił właściciel zespołu Gerard Lopez tuż po oficjalnej prezentacji czarno-złotego samochodu.

Projektanci zaczęli rysować jeżdżący dziś w Walencji bolid jeszcze wtedy, gdy Renault z sezonu 2010 nie miał za sobą nawet jednego startu.

Nowy bolid Kubicy będzie równie szybki jak ładnie wygląda?

 

Zaczęli od czystej kartki papieru, bo do wyścigów wraca KERS (system odzyskiwania z hamowania energii kinetycznej, którą można wykorzystać do chwilowego przyspieszenia). 20-kilogramowy akumulator musiał zostać upakowany we wnętrzu bolidu, gdzie praktycznie nie ma miejsca na nic - rok temu wprowadzono bowiem zakaz tankowania i zbiorniki paliwa zajmują więcej miejsca.

Trzeba było wykonać nowe tylne skrzydła. W tym sezonie mogą one być sterowane przez kierowcę przyciskiem na kierownicy, jednym z niemal 30 różnych przełączników, pokręteł, łopatek i guzików.

Powstało w sumie kilkaset rysunków technicznych podczas 250 tys. roboczogodzin budowy samochodu od zera.

Wkrótce okazało się, że rzeczywiście konstruktorzy posłuchali szefa. Byli odważni. Powstał zupełnie nowatorski układ wydechowy, który w Walencji wzbudza dyskusje.

Spaliny zamiast z tyłu samochodu wydostają się pośrodku niego, obok kierowcy, przy podłodze. Skierowują się pod podłogę i uderzają w dyfuzor z tyłu pojazdu. Dzięki temu polepszają docisk - przynajmniej w zamyśle konstruktorów.

"Renault zrobił coś dziwacznego z wydechem. Nazwijmy to pomysłem innowacyjnym" - pisze lekko drwiącym tonem ekspert Autosport.com. Niektóre zespoły podobno zamierzają wprowadzić podobne rozwiązanie - między innymi McLaren, Red Bull, Mercedes. Inne nazywają nowinkę "interesującą". Komputery każdego teamu rejestrują około 300 różnych parametrów samochodu, więc inżynierowie szybko dowiedzą się, czy nowatorski system dobrze działa.

Ale i tak w powodzi nowych rozwiązań szalenie ważna będzie umiejętność przekazywania sobie informacji, wrażeń, doświadczeń przez kierowców. Podczas prezentacji nowego samochodu w Walencji wyszło, że w Lotus Renault nie jest z tym najlepiej.

Pietrow narzeka, że Kubica jest skryty i nie chce dzielić się z partnerem (jednocześnie przecież rywalem) wiedzą i doświadczeniem. - Nic się od niego nie nauczyłem - mówił Rosjanin przed drugim sezonem w F1.

Szef zespołu Eric Boullier uważa, że rzeczywiście Kubica nie jest zbyt rozmowny, ale że inicjatywa kontaktów powinna wyjść od Pietrowa.

- To jedna ze spraw, jakie z nim poruszaliśmy. Jeśli Witalij chce odnieść sukces, musi znaleźć jego źródło w sobie. Niech nie oczekuje, że ludzie sami z siebie, za darmo udostępnią mu doświadczenie i wiedzę. To dotyczy również jego kontaktów z Robertem - mówił w Walencji Boullier.

Pietrow widać wziął posezonowe rozmowy z Boullierem poważnie, bo przed kilkoma tygodniami przeniósł się do Anglii i jest sąsiadem Francuza w pobliżu siedziby zespołu w Enstone - aby wzmocnić związki z ekipą.

- Śmieszne, ale Witalij też nie jest typem gaduły. Niby on i Robert reprezentują dwie różne kultury, a jednak są one zasadniczo podobne. Obaj są skryci, obaj mało rozmowni. Robert po prostu ma swoje życie, wie, dokąd zmierza. To od Witalija zależy, czy nawiążą kontakty - mówi Boullier.

Faktycznie Kubica może być niełatwym partnerem dla Pietrowa.

- Ja tam się od niego sporo nauczyłem, choć bezwiednie. Na przykład teraz lepiej wiem, jak jeździć, aby nie wypaść z toru - z lekko drwiącym uśmiechem nawiązał do kraks Rosjanina w zeszłym sezonie.

I żeby nie było wątpliwości, z jeszcze szerszym uśmiechem dodał: - Żartowałem.

Piąty czas Kubicy podczas testów w Walencji?

Więcej o:
Copyright © Agora SA