Premier League. "Diabłów" z Manchesteru znów trzeba się bać

Gdy dwa lata temu Manchester United opuszczał Cristiano Ronaldo, wieszczono kryzys zespołu. W poprzednim sezonie MU wydawało się uzależnione od Wayne'a Rooneya. Trener Alex Ferguson udowadnia, że o mistrzostwo można walczyć bez Portugalczyka i ze statystującym Rooneyem

Czy macie jaja, by zdobyć 19. mistrzostwo w historii klubu? - motywował kilka dni temu swoich piłkarzy Ferguson. MU przegoniłby odwiecznego rywala - Liverpool, który też uzbierał 18 tytułów.

Na początku sezonu mało kto wierzył w drużynę z Old Trafford. Większe szanse dawano broniącej mistrzostwa Chelsea, takie same głodnemu triumfów Arsenalowi, niewiele mniejsze budowanemu za setki milionów funtów Manchesterowi City.

Na półmetku prowadzi jednak United, ma dwa punkty przewagi nad lokalnymi rywalami, którzy rozegrali dwa mecze więcej. "Czerwone Diabły" jeszcze w lidze nie przegrały, wypracowały najlepszy bilans bramkowy, który w Premier League decyduje przy równej liczbie punktów.

"Nie ma piłkarza większego niż klub" - powtarza Ferguson od 24 lat i znów udowadnia, że ma rację. W poprzednim sezonie nasłuchał się, że stworzył zespół zależny od tego, którą nogą z łóżka wstanie Rooney. W tym 25-letni Anglik zażądał podwyżki i groził przejściem do Manchesteru City. Gdy przedłużył umowę, doznał kontuzji. W lidze zagrał siedem meczów, strzelił jednego gola. Brakuje także wcześniej niezbędnego Luisa Antonio Valencii, który we wrześniu złamał nogę i na boisko wróci w lutym.

MU radzi sobie z osłabieniami, bo drużyna Fergusona od zawsze parła do triumfów dzięki mentalności zwycięzców i charakterowi. Braki w technice Szkot wybaczy, jeśli piłkarz imponuje zaangażowaniem. Dla niego niezbędni są boiskowi pracusie Darren Fletcher i Park Ji-Sung.

Banda walczaków nie zachwyca zjawiskowym stylem, na wyjeździe uciułała ledwie jedno zwycięstwo (czwarty najgorszy wynik w lidze), kilka razy dawała sobie wydrzeć punkty w ostatnich minutach, ale w porównaniu z rywalami ograniczyła straty do minimum.

Sezon City dzieli się na czas przed wybuchem afery i tuż po niej. Jeśli akurat nikt nie rzuci się na kolegę z pięściami na treningu, lider i kapitan drużyny prosi o transfer. Chelsea cierpi przez kontuzje i przymusowe odmłodzenie zespołu, z ostatnich siedmiu meczów wygrała jeden. Arsenal przegrywa spotkania z mocarzami, gubi punkty na Emirates Stadium. Więcej porażek u siebie od londyńczyków mają tylko Newcastle oraz uciskające dno tabeli West Ham i Wolverhampton.

Po niedzielnym zwycięstwie MU z Sunderlandem 2:0, trener pokonanych Steve Bruce ostrzegał rywali: - Mówi się, że nie grają dobrze, ale wliczając poprzedni sezon, nie przegrali 22 meczów w lidze z rzędu, a historia pokazuje, że lepiej wiedzie im się wiosną. Nie stawiałbym na to, że nie wygrają mistrzostwa.

Bruce wie, co mówi, na początku lat 90. rządził środkiem obrony MU i trzy razy zwyciężał w lidze. Nie był technicznym geniuszem, nigdy nie zagrał w reprezentacji Anglii. Ferguson cenił go za determinację i wielkie serce do gry.

Więcej o:
Copyright © Agora SA