Serie A. 196 dni Rafy Beniteza

Hiszpan zdobył z Interem Mediolan Superpuchar Włoch i klubowe mistrzostwo świata, ale w czwartek został zwolniony. Jego następcą najprawdopodobniej zostanie były trener Milanu Leonardo

Gdy w czerwcu Benitez wkraczał na San Siro, by zastąpić odchodzącego do Realu Jose Mourinho, wydawał się dla Interu rozwiązaniem idealnym. Zakochany w taktyce, widzący w futbolu naukę ścisłą, z medalami za mistrzostwo Hiszpanii, Puchar UEFA i Puchar Mistrzów, przejmował zespół, który zdominował włoską piłkę uważaną za najbardziej zaawansowaną taktycznie na świecie. Mediolańczycy pięć razy z rzędu zdobywali mistrzostwo, w ostatnim sezonie dołożyli Puchar Włoch i zwycięstwo w Lidze Mistrzów.

Jesienią Inter przegrywał jednak często, w Lidze Mistrzów zdarzyły mu się wpadki z Werderem (0:3) i Tottenhamem (1:3), nie dał rady Atletico Madryt w Superpucharze Europy. W lidze zajmuje dopiero siódme miejsce i ma 13 punktów straty do prowadzącego Milanu, który rozegrał dwa mecze więcej.

Przyczyny zapaści Interu Włosi badali od kilku tygodni. Wyliczali kontuzje, które przetrzebiły kadrę tak bardzo, że trener musiał sięgać po juniorów. Przypominali, że jeszcze nie znalazł się fachowiec, który poradziłby sobie z drużyną osieroconą przez Mourinho. Portugalski przywódca i motywator buduje z pracownikami silną więź. Potężny Marco Materazzi żegnał go łzami, Wesley Sneijder twierdzi, że był gotowy za szkoleniowca umrzeć. Następca Mourinho uchodzi za szefa, w którego żyłach płynie tylko woda. W szatni zachowuje się bardziej jak uniwersytecki wykładowca niż charyzmatyczny wódz motywujący żołnierzy emocjonalnymi przemowami. Przez 12 miesięcy po odejściu Mourinho w Porto pracowało czterech trenerów. W Chelsea dwóch.

Benitez się bronił. Kilka dni temu, po wygraniu klubowego mundialu, obwiniał o niepowodzenia prezesa Massimo Morattiego. Szef klubu miał go oszukać, bo obiecał trzech nowych piłkarzy, a nie wydał latem ani eurocenta. Twierdził, że poprzednik zostawił mu zespół podstarzały i wypalony. Tłumaczył, że chciał odbudować formę piłkarzy, a ci padali z wycieńczenia. Na koniec postawił właścicielowi ultimatum, albo dostanie wotum zaufania i pieniądze na piłkarzy już w styczniu, albo odchodzi.

Moratti nie wytrzymał. Włoska prasa od kilku dni spekulowała, że przepędzi Hiszpana i zatrudni Leonardo. Brazylijczyk przez 13 lat lat był związany - najpierw jako piłkarz, potem działacz i trener - z lokalnym rywalem Interu - Milanem. Pomysł, by prowadził ekipę Morattiego nie podoba się Mediolanowi czarno-niebieskiemu (narzeka związany z Interem przez całą karierę Sandro Mazzola) i czerwono-czarnemu (dziwi się kolega z boiska Zvonimir Boban).

Szef Interu zakochał się w Leonardo w poprzednim sezonie, gdy Milan grał futbol efektowny i według fachowców osiągał wyniki ponad stan. Zalet młodego trenera, byłego studenta filozofii, wielbiciela Sokratesa i Platona, nie dostrzegał tylko szef klubu Silvio Berlusconi. Przepędził go, bo nie podobała się taktyka z jednym napastnikiem i bezczelność trenera, który domagał się niezależności. Leonardo tłumaczył potem, że współpraca z Berlusconim nie jest możliwa.

Włosi piszą już o pierwszym transferze nowego trenera. Inter miałby wyciągnąć z Realu Madryt Kakę. 28-letni rozgrywający przez siedem lat był ulubieńcem kibiców Milanu. Sprzedano go półtora roku temu za 65 mln euro. W Madrycie zdobywca Złotej Piłki sprzed trzech lat nie zachwycał, w tym sezonie jeszcze nie zagrał przez kontuzje. Dlaczego miałby przejść do Interu? Bo Leonardo sprowadził go do Europy i pomagał w Milanie. Niewykluczone, że w transfer zostanie włączony także Maicon. Prawy obrońca Interu flirtował z Realem kilka miesięcy temu. Latem z transferu nic nie wyszło, ale Mourinho bardzo na nim zależy.

Leonardo typowany na następcę Beniteza ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA