Bode Miller mocno śpi

Pięciokrotny medalista olimpijski i najbardziej kontrowersyjny narciarz świata miał w Zakopanem dać przykład młodym polskim alpejczykom. Na stoku jednak się nie pojawił, bo wstał dopiero o godz. 14...

Ankieta o Sport.pl - poświęć minutę na jej wypełnienie

33-letni Bode Miller przyjechał do Polski wraz z innymi uczestnikami Pucharu Świata: Erikiem Guayem, Manuelem Osborne-Paradisem, Julienem Cousineau i Felixem Neureutherem. Na stoku Harenda na Millera czekało ponad 200 uczestników Pucharu Polski juniorów.

O ile notowany na 24. miejscu w PŚ Guay chętnie udzielał wywiadów i rozdawał autografy, o tyle Miller nie przyjechał ani na stok, ani na rozdanie nagród. Ok. godz. 14 do dziennikarzy dotarła wiadomość, że został właśnie... obudzony.

- Jestem bardzo zawiedziona. Chciałam mu zadać kilka pytań. M.in. jaki był jego najgorszy upadek i czy potem bał się wrócić na trasę - powiedziała startująca w zawodach Natalia z Bielska-Białej.

Przed zawodami organizatorzy zapowiadali, że Amerykanin będzie "propagował narciarstwo alpejskie". Oficjalnie Miller nie pojawił się dlatego, że sponsorem narciarza jest miasto Solden. - Austriacy nie wyrazili zgody, by zawodnik użyczył wizerunku w Zakopanem. Szkoda, że dzieci nie mogły zrobić sobie z nim zdjęcia i dostać autografu - żałuje Piotr Zieliński, prezes Stowarzyszenia Narciarstwa Alpejskiego "Ski-Team", organizator imprezy.

Wieść pod Tatrami niesie, że Miller powtórzył wyczyny z igrzysk w Turynie. W 2006 roku zszokował świat, gdy okazało się, że zamiast trenować, przed startami imprezował. Jego zdjęcia z alkoholem i kobietami obiegły cały świat.

Już wcześniej przyznał, że zdarzyło mu się uczestniczyć w zawodach "pod wpływem alkoholu". Potem zrezygnował z treningów w amerykańskim teamie, bo federacja zabroniła mu "mieszkania w przyczepie kempingowej i picia piwa". Po sukcesach w Vancouver, gdzie zdobył m.in. złoto w superkombinacji, zapowiadał, że zerwał ze starym wizerunkiem.

Inni zawodnicy, którzy dotarli do Zakopanego, wcale nie ukrywali, że też lubią imprezować. - Dwa lata temu w Garmisch-Partenkirchen po zwycięstwie Guaya tak dobrze się bawiliśmy, że mój rodak zostawił kurtkę z czekiem za wygraną - śmiał się Osborne-Paradis.

Za tydzień Miller i inni alpejczycy, którzy byli w Zakopanem, startują w zawodach Pucharu Świata we włoskim Bormio.

Tajner ostrzega Wierietielnego ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA