Siatkówka. Porażka akademików w 11. kolejce. Politechnika mogła zwolnić Travicę

- Mogliśmy w ciągu kilku dni zwolnić kolejnego trenera. Byliśmy blisko, ale się nie udało - mówią siatkarze warszawskiej Politechniki, którzy w sobotę przegrali na wyjeździe z Resovią 1:3.

W środę Politechnika wygrała na wyjeździe z Jastrzębskim Węglem 3:0, co przyczyniło się do odejścia szkoleniowca ze Śląska Igora Prielożnego. W sobotę goście zagrali jednak bez swojego najlepszego lidera, przyjmującego Michała Kubiaka. - Ma naciągnięte lub naderwane mięśnie brzucha, więcej będzie wiadomo po badaniach - tłumaczył po meczu Radosław Panas, szkoleniowiec warszawian, którzy nie byli bez szans na wywiezienie z Rzeszowa choćby punktu. - Mieliśmy w tym meczu swoje szanse, ale w drugim secie nie skończyliśmy trzech piłek setowych. Wstydu jednak nie przynieśliśmy - dodawał.

Dla resoviaków sobotnie zwycięstwo było trzecim z rzędu w PlusLidze, w którym zgarnęli pełną pulę. Ale dopiero pierwszym z przeciwnikiem stawiającym wyższe wymagania, bo pokonanie zespołów z Olsztyna i Wielunia to dla rzeszowian żadna sztuka. Do gry Resovii jednak wciąż można mieć zastrzeżenia. - Najważniejsze są kolejne trzy punkty, bo drużyna wciąż nie gra tak, jak powinna. Wciąż jest dużo nerwowości, błędów i niedokładności - szkoleniowiec Resovii Ljubo Travica, którego posada jest wciąż zagrożona.

Jego drużyna w pierwszej partii zabawiła się w Mikołaja. Mimo nie najlepszego początku i trzypunktowej przewagi drużyny z Warszawy miejscowi szybko odrobili straty, a w końcówce wygrywali nawet 20:17. Jednak wtedy postanowili sprawić prezent rywalom. Trzy błędy popełnił Niemiec Gyorgy Grozer, co przy asowych zagrywkach Ardo Kreeka oraz Roberta Prygla dało gościom prowadzenie 24:21 i wygraną w tym secie po skutecznym ataku tego ostatniego.

Po zmianie stron role się odwróciły i jako mikołaje wystąpili akademicy. Podopieczni Radosława Panasa szybko objęli prowadzenie 9:5 i długo kontrolowali przebieg tego seta. Jednak rzeszowianie mozolnie odrabiali straty, ale dopiero skuteczne ataki Aleha Akhrema doprowadziły do remisu po 20.

Chwilę później Politechnika prowadziła 24:23 i miała piłkę w ataku. Jednak w tym momencie skuteczny blok, dopiero pierwszy w tym spotkaniu, postawili rzeszowianie, a konkretnie Mateusz Mika, który zmienił mającego problemy w przyjęciu Rafała Buszka, oraz Łukasz Perłowski. Za chwilę sytuacja się powtórzyła i to Resovia objęła punktowe prowadzenie. Ale to nie był koniec emocji w tym secie. Rzeszowianie zdołali obronić jeszcze dwa kolejne setbole (raz Zbigniew Bartman z niezłej piłki zaatakował w siatkę), zanim Kreek z krótkiej zaatakował w aut, co oznaczało wygraną gospodarzy 29:27. - To był decydujący moment tego meczu. Gdybyśmy wygrali tego seta, pojedynek mógłby się zupełnie inaczej potoczyć - przyznawali później siatkarze z Warszawy.

Załamani podopieczni trenera Panasa zupełnie oddali trzecią partię, a w kolejnej odsłonie wyrównana walka trwała tylko do stanu 15:15. Później rzeszowianie odskoczyli na trzy punkty, a za chwilę najdłuższą akcję meczu efektownie zakończył Akhrem i było już 20:16 dla Resovii. W końcówce tego seta udane ataki Bartmana sprawiły, że Politechnika zmniejszyła jeszcze straty do jednego oczka, ale wygraną gospodarzy przypieczętował atakiem ze środka Amerykanin Ryan Millar. - Udał nam się rewanż za mecz w Warszawie, w którym polegliśmy w tie-breaku - cieszył się Amerykanin. - To był jeden z tych meczów, po którym zawodnicy są zdenerwowani. Mieliśmy szansę na punkt, na który według mnie zasługiwaliśmy, nie wykorzystaliśmy jej jednak. Pokazaliśmy jednak walkę i bardzo dobrą grę, dlatego tym bardziej szkoda, że wyjeżdżamy z niczym - kręcił głową po meczu Robert Prygiel, kapitan Politechniki.

Rzeszowianie zyskali trzy punkty, ale stracili Mateusza Mikę, który w czwartym secie skręcił kostkę w prawej nodze. A dopiero kilka dni temu młody przyjmujący Asseco Resovii wrócił do treningów po... identycznej kontuzji, z tym że lewej nogi.

ASSECO RESOVIA - AZS POLITECHNIKA WARSZAWSKA 1:3 (23:25, 29:27, 25:17, 25:23)

Resovia: Baranowicz 4, Buszek 4, Perłowski 11, Grozer 23, Akhrem 22, Millar 8 oraz Ignaczak (libero), Cernic, Grzyb, Mika 3.

Politechnika: Salas 2, Bartman 19, Kreek 12, Prygiel 18, Żaliński 9, Nowak 10 oraz Wojtaszek (libero), Wierzbowski, Statsenko, Neroj.

Teraz czas na puchary. Dziesiąte zwycięstwo Skry ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA