Nadchodzi era Vettela?

Vettela cudowne wyczucie czasu, gdy po raz pierwszy w sezonie stał się liderem wśród kierowców - dopiero gdy metę minął piąty w Abu Zabi Robert Kubica - nie zmienia przeświadczenia, że młody Niemiec o włos uniknął miana największego pechowca sezonu.

Sport.pl na Facebooku! Sprawdź nas ?

Miał bezwzględnie najszybszy pojazd w stawce, wygrywał kwalifikacje jedne po drugich, lecz wystarczyłoby, żeby w ostatnim wyścigu sezonu co najmniej piąty był nie Kubica, ale Fernando Alonso, i Niemiec obszedłby się smakiem.

Niemcy to największy naród w Europie, z potężnym przemysłem samochodowym, dziesiątkami torów wyścigowych, mnogością serii wyścigowych i rekordową liczbą kierowców. Przez 60 lat F1 przewinęło się ich 56, tylko w tym sezonie startowało aż siedmiu. Gdyby jednak Vettelowi nie udało się zdobyć najcenniejszego trofeum, jedynym niemieckim mistrzem F1 pozostawałby Michael Schumacher.

Tak jak "Schumi" zdominował sport na przełomie lat 90. i nowego stulecia, wygrał 91 Grand Prix i siedem tytułów, tak jego rodacy byli tylko tłem w Formule. Cała rzesza Niemców łącznie z Vettelem stawała na najwyższym podium zaledwie 22 razy i zdobyła w sumie jeden tytuł. Gdyby nie Schumacher, Niemcy w statystyce kierowców wypadliby poza pierwszą dziesiątkę "reprezentacji" w F1 pod względem zwycięstw.

Z pewnym niepokojem, sporymi wątpliwościami i nadziejami różne frakcje kibiców w Niemczech zadają więc sobie pytanie, czy w F1 nadeszła nowa era - era Vettela.

Specjalne materiały Sport.pl - zdjęcia, wideo, rankingi POLECAMY!

 

Poniedziałkowy "Bild" publikuje symboliczne zdjęcia. Na jednym siedmioletni Sebastian otrzymuje od 25-letniego "Schumiego" puchar za zwycięstwo w wyścigu kartingowym w Kerpen. Rodzice Sebastiana rozbili wtedy namiot przy torze na całe wakacje, aby dzieciak mógł szaleć na torze Schumacherów. Był rok 1994 i Michael, rodowity kerpeńczyk, właśnie zmierzał po swój pierwszy tytuł mistrzowski w Benettonie-Fordzie.

I drugie zdjęcie w "Bildzie", które zresztą obiegło wszystkie redakcje świata - 41-letni Schumacher, żywa legenda, guru i postać z plakatu znad łóżka, przychodzi do siedziby Red Bulla w Abu Zabi specjalnie po to, aby pogratulować zwycięstwa 23-letniemu Vettelowi. Inni niemieccy kierowcy w padoku: Nico Rosberg, Adrian Sutil, Nico Hülkenberg, Nick Heidfeld, Timo Glock, też powinni tak zrobić.

Na razie Vettel nie może się równać liczbą osiągnięć ze swoim idolem choćby z tego powodu, z którego jest wyjątkowy, czyli młodego wieku. Jako najmłodszy w historii zdobył tytuł, wywalczył zwycięstwo, zdobył pole position, zaliczył pierwsze punkty i pierwszy udział w Grand Prix. Schumacher był o dwa i pół roku starszy od Vettela, gdy zdobywał swój pierwszy tytuł, i o 12 lat starszy, gdy zdobywał ostatni.

Vettel może już porównywać się z nim pod innym względem. Schumacher nigdy nie cofał się przed wyścigową polityką. Jego partnerzy w Ferrari musieli być giermkami. Vettel i jego zespół takiego stylu nie uznają.

Dzięki temu w niedzielę wygrało czyste ściganie się.

As Ferrari, dwukrotny mistrz świata Alonso, dla którego partner Felipe Massa dał się upokorzyć i wyprzedzić w Grand Prix Niemiec, szanse na tytuł zaprzepaścił z powodu kunktatorstwa. Gdyby trofeum miał zdobyć Mark Webber, Vettel musiałby ustąpić przed wyścigową polityką.

Ale on skreślił politykę i ścigał się na całego do końca - od pole position do linii mety.

Triumf Sebastiana Vettela ? to kawał wielkiego kina

Więcej o:
Copyright © Agora SA