Euro 2012. Spec od motoryki: Nie wszyscy muszą was bić

- Pisemnie zaproponowałem Franciszkowi Smudzie pomoc w przygotowaniach do Euro 2012, ale nie dostałem odpowiedzi. Trener nie wyraża specjalnego zainteresowania, poza tym twierdzi, że jeszcze ma czas, bo kadra mu się nie wykrystalizowała - mówi Shad Forsythe, amerykański specjalista od motoryki.

Przemysław Iwańczyk: Jeden z polskich piłkarzy rzucił ostatnio klątwę, że po Euro 2012, trudno będzie nam zakwalifikować się do kolejnych wielkich imprez. Myśli pan, że w tej sytuacji ma sens pana przyjazd do Polski i szkolenie naszych trenerów?

Shad Forsythe: Też, niestety, zauważyłem spadek Polski w rankingu FIFA oraz to, że wasza kadra nie idzie w dobrym kierunku. To tym większe wyzwanie - zdiagnozować, dlaczego tak się dzieje, starać się pomóc, zwłaszcza pod względem motorycznym. Aby u was w kraju, ale także na Zachodzie, dokąd wyjeżdża od czasu do czasu kilku polskich graczy, piłkarze nie odstawali od przyjętych norm. By mieli siłę biegać, starać się, a co za tym idzie - lepiej grać w piłkę.

Maciej Szczęsny, były bramkarz czołowych polskich klubów, opowiadał ostatnio w "Gazecie", że w Anglii, nawet nie w Premiership, trybuny są pełne, bo widzowie oczekują od piłkarzy harówki. Polskim piłkarzom harować się nie chce.

Dobrze, że mówimy o Anglii. Tam piłkarze, nawet jeśli przygotowani są na 60 minut gry, walczą przez pełne 90 minut. Są przyzwyczajeni do ciężkiej pracy. Nie wiem, dlaczego nie chcą w Polsce. Stąd nasze seminaria - najpierw przekonać trenerów od przygotowania fizycznego, a ci niech przemówią później do zawodników.

Problem w tym, że polski piłkarz u progu kariery nie trafia na fachowca od przygotowania fizycznego. Wielu nie trafia na nich nigdy.

Problem rozbija się o podział kompetencji. Na Zachodzie jest tak, że pierwszy trener, który odpowiada za całość, ma zaufanie do swojego specjalisty od przygotowania fizycznego. I daje mu wolną rękę w pracy, nie tylko w sprawach motoryki, ale również odżywiania, odpowiedniej regeneracji. I kiedy ten od motoryki mówi, że ktoś się do gry nie nadaje, bo jest np. zatłuszczony, szef tego słucha.

Co pana zaskoczyło w rozmowach z polskimi szkoleniowcami?

Powiem, co mnie zaskoczyło w rozmowach z trenerami od przygotowania fizycznego. Są młodzi, dobrze wyedukowani, głodni wiedzy, otwarci na świat i wszelkie nowinki.

To dlaczego mamy tak marnie biegających piłkarzy?

Problem w tym, że w polskich klubach nie pozwalają trenerom od przygotowania sprzedać tej wiedzy. Pracują z dwoma, najwyżej trzema wracającymi po kontuzjach piłkarzami. Kiedy pada propozycja, że może cała grupa poświęci zajęcia na trening motoryczny, pierwszy szkoleniowiec z reguły mówi: Tego nie robimy, tego też nie, nie ma czasu na takie rzeczy... Dziwię się, bo taki fachowiec u boku wzmacnia pozycję pierwszego trenera, czyni go jeszcze większym fachowcem.

Jest jeszcze inna rzecz - naprawdę trudno pracuje się nad motoryką z zawodnikiem, który ma 20 lat i więcej. Trzeba zacząć od małego, kształtować w nim nawyki.

Polski piłkarz, nawet młody, jest z reguły leniem. Jak zachęcić go do ciężkiej pracy?

Koncepcja ciężkiej pracy musi wyjść od całego sztabu szkoleniowego. Sukces osiąga się jedynie, kiedy wszyscy grają w te same karty. Mniej i bardziej zmotywowani piłkarze są wszędzie, nie tylko w Polsce. Sztuką jest ich zachęcić, połączyć ulubione przez nich ćwiczenia z zestawem obowiązkowym. Jeśli nadal nie chcą pracować, nie ma wyjścia, trzeba uciec się do kar.

Z czym przyjeżdża pan do Polski? Co pan chce przekazać naszym trenerom?

Jak zwykle przy takich okazjach chciałbym przekazać doświadczenie, jakie zebrałem, pracując w czołowych europejskich klubach oraz z kadrą Niemiec. Chciałbym też podać kilka gotowych koncepcji pracy z zawodnikiem indywidualnie oraz z całym zespołem.

Najbardziej znana jest panu Bundesliga. Co pan powie o grających w niej Polakach?

Obserwuję szczególnie Borussię Dortmund, gdzie gra trzech Polaków. Utalentowani, zdolni, ale przede wszystkim dobrze prowadzeni. Widać tam długofalową koncepcję pracy Olivera Bartletta. To fachowiec od motoryki, któremu zaufał Jürgen Klopp. To jest chyba najlepszy przykład metodyki pracy, którą preferuje Athletes Performance, a więc amerykański ośrodek przygotowania fizycznego, którego jestem przedstawicielem. W Borussii grają ludzie przygotowani, a jeśli nie są, muszą odpocząć, wzmocnić się. Na ich przykładzie chciałbym dotrzeć do polskich trenerów, dlaczego warto zaufać fachowcom, a nie kierować się intuicją: że najważniejszy w piłce nożnej jest ruch, bo od tego wszystko się zaczyna, że można korzystać z potencjału piłkarza, cały czas go rozwijając. Weźmy kadrę Niemiec, mamy tak świetnych piłkarzy, jak Toni Kroos, Mesut Özil czy Thomas Müller, a to zaledwie początek ich drogi do wielkiego futbolu. Pod okiem fachowców muszą sprzedawać swoje umiejętności, ale także pracować tak, by ciągle się rozwijać. By na szczyt weszli w wieku 26 lat.

Tak samo jest w Borussii, zapewniam, że wasi piłkarze trafili do dobre ręce.

Rozmawiał pan z selekcjonerem polskiej reprezentacji Franciszkiem Smudą?

Rozmawialiśmy w ubiegłym roku w Warszawie. Pisemnie zaproponowałem mu pomoc w przygotowaniach do Euro 2012, ale nie dostałem odpowiedzi. Trener nie wyraża specjalnego zainteresowania, poza tym twierdzi, że jeszcze ma czas, bo kadra mu się nie wykrystalizowała.

Dobra, pana zdaniem, jest droga polskiego selekcjonera, aby sięgać po zagranicznych piłkarzy z polskimi korzeniami ?

Jest w tym jakaś metoda, ale krótkotrwała. Powinniście zadbać przede wszystkim o rodzimych piłkarzy, których należy szkolić, rozwijać, uczyć nawyków. Macie naprawdę wielu fajnych chłopaków, którzy przy odpowiednim szkoleniu będą w przyszłości stanowić o sile kadry. Trzeba ich tylko znaleźć i otoczyć właściwą opieką.

Czy mówi pan to przez kurtuazję, czy naprawdę tak uważa?

Mówię jak najbardziej szczerze, choć rzeczywiście trudno podać mi nazwisko jakiegoś waszego gracza, który olśniłby cały świat, ale postawmy sprawę inaczej. Pamięta pan ostatni mundial? Punkty odbierały najlepszym takie zespoły jak Słowenia czy Algieria. Polacy też mogą, nie musi być tak, że na Euro 2012 wszyscy będą was bić.

Shad Forsythe

Trener przygotowania motorycznego, przygotowania siłowego i fizjoterapeuta. Od 2003 r. współpracuje z jednym z najlepszych ośrodków przygotowania motorycznego na świecie Athletes Performance (USA). Konsultant przygotowania motorycznego w Evertonie, reprezentacji Niemiec seniorów i do lat 21, a wcześniej w kadrze USA oraz Los Angeles Galaxy. Prowadzi seminaria szkoleniowe w USA, Czechach, Słowacji, Niemczech, Turcji i Polsce.

Forsythe w Polsce

Shad Forsythe oraz inni specjaliści z Athletes Performance poprowadzą od 10 grudnia trzydniowe szkolenie pod hasłem: "Planowanie i realizacja nowoczesnego przygotowania motorycznego w grach zespołowych na przykładzie piłki nożnej". Szczegóły oraz informacje o zapisach na stronie www.awf.katowice.pl.

- Brzenska jest za słaby na kadrę - ocenił Franciszek Smuda ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.