Serie A. Eto'o strzelił rasistom gola

Rasistowskie okrzyki w kierunku Samuela Eto'o zmusiły sędziego do przerwania meczu Interu z Cagliari. Po wznowieniu gry Kameruńczyk strzelił zwycięskiego gola

Najgłośniej było o rasizmie na włoskich stadionach w grudniu zeszłego roku. Podczas meczu Juventus - Inter z trybun dobiegało skandaliczne: "Jeśli podskoczysz, Balotelli umrze". Rodzice 19-letniego włoskiego napastnika Interu pochodzili z Ghany. Takich przypadków było więcej. Wciąż bardzo popularna jest przyśpiewka "Czarni Włosi nie istnieją". Dziś Balotelli jest już w Anglii, gdzie zarówno rząd, jak i piłkarskie władze z problemem rasizmu dały sobie względnie radę, bo pojedyncze ekscesy są konsekwentnie tępione. Niemałą rolę odegrała tam pozarządowa organizacja Let's Kick Racism Out Of Football (Wykopmy Rasizm ze Stadionów").

Włochom do tego jest daleko. Wczoraj w Cagliari już po trzech minutach meczu z Interem stek rasistowskich wyzwisk spłynął z trybun w kierunku napastnika gości Samuela Eto'o. Tym razem jednak sędzia zareagował stanowczo. Przerwał spotkanie i nakazał spikerowi zwrócić uwagę rasistom, że jeżeli obelgi się powtórzą, mecz zostanie przerwany ostatecznie. Obraźliwe okrzyki ucichły, a Eto'o pod koniec pierwszej połowy strzelił pięknego gola, który dał mistrzom Włoch zwycięstwo.

Dzięki temu Inter dogonił AC Milan, który w sobotę wygrał z Chievo i awansował na pierwsze miejsce. Bohaterem meczu był Alexandro Pato. Brazylijski napastnik rozegrał pierwszy mecz w pierwszym składzie po kontuzji i od razu strzelił dwie bramki. Dwie asysty miał Zlatan Ibrahimović. - Dobrze się z Ibrą rozumiemy i nie przeszkadzało mi ani trochę, że grałem jako wysunięty napastnik. Na tej pozycji gram też w reprezentacji Brazylii - powiedział Pato. Wcześniej był cofniętym napastnikiem.

Na drugim końcu tabeli znalazła się Fiorentina po porażce w Genui z Sampdorią 1:2. Artur Boruc znów siedział na ławce rezerwowych. We wtorek w Genui miało zostać rozegrane spotkanie eliminacji do mistrzostw Europy pomiędzy Włochami a Serbią. Zostało ono przerwane z powodu zamieszek wywołanych przez chuliganów gości. W obawie przed rewanżem miejscowych kiboli Fiorentina poprosiła o dodatkową ochronę dla swojego serbskiego gracza Adema Ljajicia oraz szkoleniowca Sinisy Mihajlovicia, ale do żadnych incydentów nie doszło.

Wysoka wygrana Juventusu ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.