1. liga. Odra Wodzisław bez prezesa. "Plany torpedował czeski udziałowiec"

- Wszystkie plany, które chciałem zrealizować, były torpedowane przez przedstawicieli czeskiego udziałowca. Zamiast dobrego słowa, fala krytyki. Skoro tak, to proszę bardzo, niech się teraz panowie wykażą - mówi Dariusz Kozielski

Kozielski był szefem zarządu Odry od 9 czerwca. Jeszcze w poniedziałek zamierzał tylko oddać się do dyspozycji rady nadzorczej, następnego dnia zmienił zdanie i złożył rezygnację z pełnionej funkcji. - Nawet nie wiem, czy rada musi ją przyjąć. W klubie nie miałem umowy o pracę, więc trudno mnie zwalniać. W tej chwili jest dwóch wiceprezesów (Czesi Marek Zdrahal oraz Karel Possinger), którzy mają pełnomocnictwa, mogą podpisywać dokumenty - precyzuje.

Wpływ na decyzję Kozielskiego miał brak widocznych działań ze strony czeskiego udziałowca po przejęciu przez niego większościowego pakietu akcji w spółce Odra S.A. - Obiecywali, że jak tylko dostaną akcje, z miejsca gwarantują milion złotych na pokrycie najpilniejszych potrzeb. Może to ja jestem przeszkodą, która uniemożliwia wpłacenie tych pieniędzy na konto klubu? Dość mam dziwnych insynuacji, wycieczek personalnych. Zdrahal oskarża mnie, że to z mojego powodu nie ma w klubie sponsorów. Praca w zarządzie beze mnie będzie więc dla nich czystą przyjemnością - uważa Kozielski i dodaje, że i tak wykazywał się dużą cierpliwością. - Jeszcze nie słyszałem, że prezesowi ktoś podrzucał ludzi do zarządu, a ja się na to zgodziłem. Wydawało mi się, że jest to sposób na wyjście z problemów, bo Czesi zapewniali, że mają przygotowane umowy sponsorskie. Efektów jednak brak.

Co dalej z klubem? - Odra jest w tej dobrej sytuacji, że ma dwóch akcjonariuszy, którzy włożyli w ten klub po 2 mln zł każdy. Żaden z nich nie będzie chciał tego stracić. Gdyby klub funkcjonował jako zwykłe stowarzyszenie obciążone długami, wtedy problem byłby znacznie większy - twierdzi były już prezes Odry.

Sam nie chce zdradzić, co ma zamiar robić dalej. - Na pewno pozostanę w piłce - mówi. Wiadomo, że ofertę pracy składały mu GKS Katowice oraz GKS 1962 Jastrzębie. Na razie czekam na rozwój wypadków w Odrze - kwituje.

Andrzej Surma, szef RN Odry: - Jak odnoszę się do decyzji prezesa? Wcale się nie odnoszę! Jego sprawa i tyle. Na temat sytuacji w klubie w ogóle nie chcę rozmawiać. W czwartek zbierze się rada, która postanowi, co dalej.

Więcej o:
Copyright © Agora SA