Przed meczem Polska - Kamerun. Rozpaczliwie szukając snajpera

- Żeby się do kogoś przekonać, muszę go dotknąć - mówi Franciszek Smuda, którego kadra od trzech meczów nie strzeliła gola. Czy w środowym meczu z Kamerunem dotknięcie selekcjonera odmieni Pawła Brożka? Relacja Z Czuba i na żywo na Sport.pl

Jesteś ligowym ekspertem? Zagraj w Wygraj Ligę ?

Kilka lat temu był najzdolniejszym napastnikiem polskiej ligi i wróżono mu świetną przyszłość. Dziś powołanie 27-letniego piłkarza Wisły oznaczać może ostatnią szansę Brożka na wydobycie się z przeciętności.

Przez lata zadowalał się statusem lokalnej gwiazdy, a frustrację z nieudanych szturmów na Ligę Mistrzów (jeśli w ogóle była) leczył tytułami króla strzelców i mistrzostwami Polski.

Kiedy się ocknął i był gotów wyjechać, choć cena spadła z trzech do niespełna miliona euro, chętnych nie było. Wyjazdowe spotkanie z azerskim Karabachem, którym Wisła w kompromitującym stylu pożegnała się z pucharami, zaczął jako rezerwowy.

Smuda nie mógł tego wiedzieć, bo powołania wysłał jeszcze w lipcu. Ale na co liczy, powołując napastnika, który w 20 meczach strzelił dla reprezentacji ledwie trzy gole i nie dał nawet dziesiątej części tego, co Wiśle?

Wytłumaczenie jest proste. Smuda jest zdesperowany, bo nie ma wyboru. Rozpacz selekcjonera jeszcze bardziej uwypuklają powołania do ataku będącego bez formy wiślaka Rafała Boguskiego i debiutanta Daniela Gołębiewskiego. Rezerwowy Polonii Warszawa zastąpił w kadrze kontuzjowanego kolegę z klubu Artura Sobiecha.

Selekcjoner sięga coraz głębiej, bo Ireneusz Jeleń to napastnik klasowy, ale zdrowia nie ma wcale. Strzela gole w Auxerre w przerwach między kolejnymi kontuzjami i dziś nikt nie jest w stanie przewidzieć, co z nim będzie podczas Euro 2012, na które Smuda buduje zespół.

Zostaje mu tylko Robert Lewandowski. Kariera 22-letniego gracza Borussii Dortmund mogłaby być wzorem dla Brożka. Dwa lata temu przechodził ze Znicza Pruszków do Lecha, gdzie przekonał do siebie Smudę, wywalczył miejsce w składzie, a w maju tego roku mistrzostwo Polski i tytuł króla strzelców. Zagraniczny transfer wręcz wymusił na właścicielach Lecha, bo szybko zrozumiał, że w słabej polskiej lidze już się nie rozwinie. - Przez ostatnie pół roku brakowało mi rywalizacji. Grałem bez względu na formę, nie robiłem postępu - mówił po transferze do Borussii Dortmund za 4,5 mln euro.

Na mecz z Kamerunem przyjechał jako jeden z kandydatów na gwiazdę Bundesligi - tak po sparingowych meczach Borussii pisały o nim niemieckie media.

Smuda go ceni, a to ważne, bo jeśli selekcjoner do jakiegoś piłkarza przekona się raz, ten ma u niego wielki kredyt zaufania. Jeśli się uprzedzi - to zwykle na zawsze.

Zaufanie trenera jest Lewandowskiemu niezbędne, bo w kadrze nie jest tym samym piłkarzem, co w klubie. W 23 występach uzbierał tylko sześć bramek, w tym dwie przeciwko San Marino i dwie z Singapurem. Kiedy w czerwcowych meczach Lewandowski nie trafił do bramki Finów, Serbów i Hiszpanów, trener usprawiedliwiał go rozprężeniem po sukcesach w Lechu i zamieszaniem wokół transferu. - Dopiero u trenera Smudy zacząłem grać w jedenastce. Chcę strzelać regularniej - mówił po transferze do Borussii.

Może z Kamerunem będzie mu łatwiej, bo drugą linię wreszcie stworzą Dariusz Dudka, Rafał Murawski i Ludovic Obraniak. Smuda uważa ich za pewniaków, ale nigdy dotąd ze sobą nie grali. Na skrzydłach postawi na Sławomira Peszkę i Jakuba Błaszczykowskiego. Szczególnie kiedy ten ostatni jest w formie, wartość ofensywna reprezentacji rośnie. W marcu przeciwko Bułgarii strzelił gola i miał piękną asystę. To zresztą był ostatni mecz kadry ze zdobytą bramką. Czy Smuda ma nadzieję, że druga linia odczaruje niemoc pierwszej?

Trzydniówka PZPN ? bez słowa o Azerach

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.