Liga Mistrzów. Sparta też bez formy

Gol 18-letniego wychowanka w doliczonym czasie gry uratował Spartę Praga przed kolejną wpadką w lidze i dał jej wygraną 2:1 nad słabym 1.FC Slovacko. We wtorek w eliminacjach Ligi Mistrzów gra w Pradze Lech Poznań.

Bukmacherzy nie mają wątpliwości - wyraźnym faworytem są Czesi, którzy tytuł mistrza kraju zdobyli bez porażki. Za 10 zł postawione na ich zwycięstwo w Pradze można otrzymać 16-17 zł, za sukces "Kolejorza" - aż 48 zł.

Pocieszające dla Lecha są jednak wyniki Sparty i jej dyspozycja w tym sezonie. Narzekają na nią czescy kibice i dziennikarze. W pierwszej kolejce ligowej mistrzowie ulegli beniaminkowi SK Hradec Kralove 1:2. W sobotę razili nieskutecznością w meczu z 1.FC Slovacko. Gdy objęli prowadzenie po golu Lukasa Tresnaka, to Slovacko niedługo potem wyrównało. Gdy wydawało się, że dojdzie do kolejnej sensacji, menedżer Sparty Jozef Chovanec wpuścił na boisko 18-letniego wychowanka Vaclava Kadlca, wielki talent czeskiej piłki. Jego gol w doliczonym czasie gry dał Sparcie zwycięstwo.

Chovanec wystawił zupełnie inny skład niż tydzień temu z Hradec Kralove i inny niż podczas meczów poprzedniej rundy kwalifikacji Ligi Mistrzów z łotewskim Metalurgsem Lipawa (3:0 i 2:0 dla Sparty). Tym razem menedżer posadził na ławce reprezentantów Czech: Libora Sionko, Marka Matejovskego, Jiri Kladrubskego. Dwaj pierwsi pojawili się na boisku z rezerwy, Matejovsky za zniesionego na noszach obrońcę Kamila Vacka, który zapewne wypadł ze składu na mecz z Lechem. Kontuzjowani są także dwaj Słowacy: pomocnik Juraj Kucka i napastnik Milos Lacny. Ze Slovacko w ogóle nie zagrał wreszcie największy as i najlepszy strzelec Sparty Bony Wilfried z Wybrzeża Kości Słoniowej. Uskarża się na bóle mięśni brzucha, ale - jak twierdzą prascy dziennikarze - ma być gotowy na mecz z "Kolejorzem".

- Zagraliśmy ze Slovacko nieskutecznie, gdyż oszczędzałem zespół na mecz z Lechem - tłumaczył Chovanec. - Chciałem zminimalizować ryzyko kontuzji. Kilku kluczowych dla naszej ofensywny graczy usiadło więc na ławce rezerwowych. Gdy jednak na boisku pojawili się Sionko i Kadlec, nasza siła ofensywna wyraźnie wzrosła. Proszę być spokojnym, na wtorek będziemy gotowi na Lecha.

Spotkanie w Pradze oglądał trener Lecha Jacek Zieliński, którego zmartwieniem jest nieobecność kontuzjowanego Tomasza Bandrowskiego. Większy problem to chyba jednak brak formy niemal całego zespołu. Mecz z Interem Baku (awans po 11 seriach rzutów karnych) pokazał, że jest bardzo kiepska. Czy można to zmienić w kilka dni? - Jeśli chcecie dalej analizować mecz z Interem, to już beze mnie. Ja i piłkarze już o nim zapomnieliśmy - mówi trener. Spartę nazywa "godnym rywalem" i "topowym czeskim zespołem".

Do Pragi z zespołem Lecha będzie mógł pojechać kupiony z Arki Gdynia napastnik Joel Tshibamba. Wojewoda wielkopolski ekspresowo dał mu w piątek pozwolenie na pracę i urodzony w Zairze piłkarz został zatwierdzony do gry.

Piłkarze Lecha muszą zapomnieć o Baku i że są bez formy Lech bez Rudnevsa

Zamiast podpisania kontraktu łotewski napastnik węgierskiego TE Zalaegerszeg Artjoms Rudnevs wyjechał z Poznania. Lech twierdzi, że piłkarz i jego menedżerowie zmienili warunki wcześniejszej umowy.

Zoltan Illes, przedstawiciel grupy menedżerskiej, która reprezentuje Rudnevsa, powiedział, że w umowie, którą otrzymał w Poznaniu, stawki netto premii dla piłkarza zostały zmienione na stawki brutto. - Byliśmy zaskoczeni, bo dorośli ludzie tak nie postępują - mówi Illes. Lech twierdzi, że właśnie na takie sumy się umawiano. To miała być suma brutto.

Rudnevs wrócił na Węgry. Jego menedżerowie twierdzą, że mają inne oferty, np. z Metalista Charków. - Skoro tak, niech go sprzedadzą - mówi Lech. - Mam nadzieję, że jeszcze wrócimy do rozmów - komentuje dyrektor Zalaegerszeg Attila Dezsi.

Zajrzyj na specjalny serwis Lech Poznań ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA