Tenis. Zagraj obok Nadala

W Kia Amateur Australian Open może zagrać każdy. Turniej przeznaczony jest dla par mieszanych, a zwycięski mikst wystąpi w światowym finale rozgrywanym podczas turnieju wielkoszlemowego Australian Open 2011.

Pierwsze eliminacje do Kia Amateur Australian Open odbyły się rok temu. Wystąpiło w nich ponad sto par. Zwycięzcy - Tomasz Wojtowicz i Marta Kurzacz - pojechali do Melbourne i w światowym finale zajęli miejsce w środku stawki. 31 lipca ruszy kolejna edycja turnieju. Tym razem eliminacje będą się składały z ośmiu turniejów.

Rozmowa z Tomaszem Wojtowiczem

zwycięzcą zeszłorocznych eliminacji Kia Amateur Australian Open

Kuba Dybalski: Pojechać do Australii to przygoda życia?

Tomasz Wojtowicz: Jestem z Sopotu, więc i morze, i tenisistów już widziałem. Ale sam turniej Australian Open robi ogromne wrażenie. Organizacyjnie to inny świat niż w Polsce, zresztą pieniądze, które się inwestuje w taki turniej, są nieporównywalne. A kiedy wchodzi się na Rod Laver Arena, to po prostu zapiera dech. Niezapomniane było też podziwianie z bliska wszystkich najlepszych tenisistów świata - kiedy oni walczyli w turnieju, my graliśmy na korcie obok.

Których przeciwników zapamięta pan najmilej?

- Parę z Holandii. Było z nimi trudno. Ja mam 1,90 m wzrostu, rywal miał dwa metry, a jego partnerka tyle co ja. Ale byli bardzo sympatyczni i z nimi trzymaliśmy się też poza kortem.

Ilu przeciwników musieliście pokonać, by pojechać do Australii?

- Musieliśmy wygrać dwa turnieje. Najpierw kwalifikacje w Gdyni, gdzie jako para mikstowa pokonaliśmy wszystkich. Potem zostaliśmy zaproszeni na turniej masters do Warszawy, gdzie graliśmy single, a w przypadku remisu o zwycięstwie rozstrzygał pojedynek miksta. Podobnie gra się w Australii.

Oboje gracie w tenisa, Marta jest trenerką. Trzeba być prawie zawodowcem, by pojechać do Australii, czy amatorzy też mogą spróbować swoich sił?

- Marta była kiedyś zawodniczką. Ja po AWF mógłbym być trenerem, ale w tenisa gram rekreacyjnie. Mimo tego wielu tenisistów z Trójmiasta i okolic musi się mocno namęczyć, by mnie pokonać. Spodziewam się jednak, że w tegorocznych eliminacjach zagra wielu byłych zawodników, czyli będzie trudno.

W tym duecie gracie od dawna?

- Nie. Po raz pierwszy zagraliśmy razem w eliminacjach, spotkaliśmy się kiedyś na rolkach i zaproponowałem Marcie wspólną grę. Tak to się zaczęło.

W Polsce tenis uchodzi za sport elitarny. Jak zachęciłby pan innych do biegania po korcie?

- Rzeczywiście nie jest tanim sportem. Ale najważniejsze jest, by się ruszać. Inwestować trzeba na początku, potem można grać całe życie. Wystarczy najpierw zadzwonić po kolegę, potem zarezerwować kort i można grać. Z piłką nożną czy koszykówką tak szybko się nie da.

kalendarz turniejów:

O krok od awansu - Domachowska ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA