Czy o mistrzostwo NBA grają sędziowie?

W finale marzeń wymiana cios za cios. Po niedzielnej porażce Los Angeles Lakers wygrali we wtorek 91:84 i prowadzą z Boston Celtics 2-1. Ekspertom i fanom nie podoba się jednak, że grę zbyt często przerywają sędziowie.

Sport.pl na Facebooku! Sprawdź nas ?

Rywalizacja o mistrzostwo toczy się do czterech zwycięstw. W meczu nr 3 bohaterem był 36-letni weteran Derek Fisher, który w czwartej kwarcie zdobył 11 ze swoich 16 punktów. Dzięki temu w lepszej sytuacji są teraz Lakers. Celtics mogą to zmienić w nocy z czwartku na piątek czasu polskiego. Transmisja meczu nr 4 o 2.50 w Canal+ Sport.

Wysoki poziom gry nikogo nie dziwi, wątpliwości budzi natomiast poziom pracy sędziów. Zawodnicy dziwią się kontrowersyjnym faulom, trenerzy skarżą się, że ich gwiazdy nie mogą złapać rytmu, komentatorzy żałują, że widowiska tak często przerywane są gwizdkami, a fani tworzą teorie spiskowe.

W dwóch pierwszych meczach sędziowie odgwizdali aż 112 fauli - najwięcej w finale od 14 lat i zdecydowanie więcej, niż wynosi średnia z sezonu zasadniczego.

Dziennikarze sugerują, że NBA wyznaczyła twardszą linię sędziowania, bo obawiała się eskalacji agresji i ewentualnych rękoczynów na boisku. Już w 1. minucie pierwszego meczu niczym zapaśnicy starli się Ron Artest z Paulem Pierce'em. Wiadomo, że stare porachunki mają też Kobe Bryant z Rayem Allenem i Pau Gasol z Kevinem Garnettem. Podkoszowi twardziele Andrew Bynum i Kendrick Perkins też nie lubią odpuszczać.

- Gra w tym finale jest szczególnie intensywna - odpiera zarzuty komisarz NBA David Stern. - Zawodnicy wiedzą, co zrobią rywale, i sprawdzają ich i arbitrów. Pchają, pchają i pchają. Jeśli sędzia nie wkroczy do akcji, to zrobi się chaos i o wyniku nie będzie decydował poziom sportowy.

Czy drobiazgowe sędziowanie wpływa na wyniki meczów? Bezpośrednio nie, bo w trzech pierwszych spotkaniach wygrywały zespoły grające lepiej. Jednak w każdym wynik decydował się do ostatnich minut i w każdym z meczów finaliści musieli oszczędzać swoich liderów ze względu na liczbę fauli - Celtics Allena w meczu nr 1 i Pierce'a w spotkaniu nr 3, a Lakers Bryanta w meczu nr 2.

Statystyki fauli przemawiają na korzyść Lakers, którzy po trzech meczach mają o dziewięć fauli mniej i o 10 wykonywanych rzutów wolnych więcej. - Może powinienem zacząć bardziej narzekać na faule tak jak Phil Jackson? Zmiana linii sędziowania wobec Lakers w meczu nr 3 była niesamowita - stwierdził trener Celtics Doc Rivers, wspominając szkoleniowca Lakers.

Jeśli Celtics dzisiaj wygrają, rywalizacja na pewno wróci jeszcze do Los Angeles. Jeśli w czwartek zwyciężą Lakers, to w niedzielę będą mogli przesądzić o mistrzostwie na boisku w Bostonie.

Magazyn NBa ? po trzecim meczu finału

Więcej o:
Copyright © Agora SA