Kto będzie królował w Formule 1?

Może się to wyjaśnić w niedzielnym Grand Prix Chin w Szanghaju. Ale im dłużej trwa bezkrólewie w F1, tym lepiej dla rozpędzającego się Renault i jego asa Roberta Kubicy. Relacja na żywo w Sport.pl w niedzielę o 9.

Trzy zespoły - Ferrari, McLaren, Red Bull - wygrywały w trzech wyścigach tego sezonu, zaś liderem wśród kierowców jest Brazylijczyk Felipe Massa, który nie zwyciężył ani razu. Najszybszym samochodem dysponuje bezsprzecznie Red Bull, ale w klasyfikacji zespołowej pozostaje w tyle za Ferrari i McLarenem. Pilot Red Bulla Sebastian Vettel dwukrotnie tracił prowadzenie w wyścigach niemal na ostatnich okrążeniach - oto dotychczasowy bilans sezonu 2010.

Gdyby ciągnąć niezwykłą wyliczankę niezwykłego sezonu, nawet siódmy wśród kierowców Kubica może po Szanghaju prowadzić w walce o mistrzostwo świata! Ma zaledwie 9 pkt straty do Massy. Porównując z zeszłym sezonem: po trzech GP 2009 roku ówczesny lider Jenson Button był w zasięgu wyłącznie swojego kolegi z zespołu Rubensa Barrichello. W tym roku liderem po niedzielnym Grand Prix Chin może być aż ośmiu kierowców z pięciu zespołów.

Z drugiej strony Szanghaj może wskazać wreszcie dominującą postać sezonu, lisa, za którym sfora ruszy w pogoń. Ten lis powinien być zwierzęciem wodolubnym.

Dwa z trzech dotychczasowych wyścigów miały zaskakujący przebieg z powodu ulew i związanych z nimi decyzji inżynierów czołowych zespołów, często nietrafionych. Również w Szanghaju może być sensacyjnie, bo zapowiada się kopia zeszłorocznego deszczowego GP. Robert Kubica mówił wtedy, że był to "najtrudniejszy wyścig w karierze", zaś późniejszy zwycięzca Sebastian Vettel omal nie wbił się w bagażnik samochodu bezpieczeństwa - w potokach wody młody Niemiec z trudem cokolwiek widział, a już najmniej szarego mercedesa. Prognozy pogody ze środy właściwie wszystkich meteoportali przewidywały niedzielną ulewę pod Szanghajem.

W Australii i Malezji, czyli wyścigach, na wyniki których ogromny wpływ miał deszcz, Kubica radził sobie wyśmienicie - dwa tygodnie temu na malezyjskim torze Sepang stracił wielką szansę na zajęcie pole position w kwalifikacjach z powodu przerwania decydującej serii (w tym sezonie kwalifikacje mają kluczowe znaczenie dla wyników wyścigu). W Grand Prix Australii Kubica był drugi.

Im dłużej trwają niezwykłe warunki na torze brutalnie wyrównujące rywalizację, im dłużej trwa okres wyrywania sobie punktów przez najmocniejszych, tym lepiej dla Kubicy goniącego czołówkę. Renault agresywnie się rozwija. Do siedziby w Enstone po każdym wyścigu wylatuje ponad tona części do wymiany i zmiany. W środę zwrotnym cargo do Szanghaju przyleciał kontener z nowym przednim skrzydłem i elementami zawieszenia.

Renault dostał niedawno od Międzynarodowej Federacji Samochodowej zgodę na ulepszenie silnika - jako jedyny z czterech dostawców silników Formule 1. To oznacza lepsze przystosowanie się do wyścigów bez tankowania, w których z jednej strony ważna jest oszczędność paliwa, z drugiej - jego odporność na wysoką temperaturę. Z silnikami poważne problemy ma Ferrari i wykorzystujący włoskie silniki BMW-Sauber - w Szanghaju kierowcy legendarnej Scuderii Fernando Alonso i Massa będą korzystać z jednostek używanych w GP Bahrajnu, bo pozostałe uznano za niepewne. Jeśli i one zawiodą... Limit wynosi osiem nowych silników na 19 wyścigów.

Czyli czas jest sprzymierzeńcem francuskiego zespołu i samego Kubicy.

Beneficjentem zmian w silniku Renault będzie również Red Bull, którego bolidy wyposażone są we francuski napęd. Właśnie tej stajni dawane są największe szanse w walce o tytuł mistrza świata. Sebastian Vettel i Mark Webber wygrali wszystkie dotychczasowe kwalifikacje i rywale podejrzewają, że dokonują tego za pomocą niemal magicznych sztuczek w systemie zawieszenia bolidu. W kwalifikacjach jest o co walczyć. Wysoka pozycja daje w tym sezonie wyjątkowo dużą przewagę w wyścigu, choć pechowy zbieg okoliczności spowodował, że żaden zdobywca pole position nie wygrał Grand Prix.

Kubica nie przepada za torem w Szanghaju. Rok temu omal nie zakończył wyścigu na tylnym kole bolidu Jarno Trullego. Był 13., podobnie jak w debiutanckim sezonie 2006. W 2007 wycofał się z powodu awarii. Najlepsze miejsce Polaka w Szanghaju to 6. w 2008 roku, gdy jego BMW-Sauber zaliczał się do najszybszych na torze.

Nie, do tej pory Szanghaj po prostu nie mógł być ulubionym torem Polaka.

Ale podobnie można by mówić o Australii. Polak trzykrotnie nie zdobył ani jednego punktu, ba, nawet nie ukończył wyścigu w Melbourne. Miesiąc temu był drugi.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.