Liga Mistrzów. Arsenal - Barcelona, czyli piękna wojna

Zachwycająca efektownym stylem Barcelona zagra w środę z Arsenalem, klubem czerpiącym z katalońskiego pomysłu na futbol. Relacja na żywo w Sport.pl od 20.45.

W Londynie spotkają się dwa zespoły prezentujące najładniejszy futbol w Europie. Nienawidzące jednobramkowych zwycięstw, kochające mecze spektakularne, pełne efektownych akcji i wielu goli. - To będzie najbardziej spektakularny z ćwierćfinałów. Spotkają się dwie drużyny kochające otwartą grę. Mecz będzie pojedynkiem o utrzymanie się przy piłce - mówił po losowaniu dyrektor sportowy Barcy Txiki Begiristain.

Trener Arsenalu Arsene Wenger od miesięcy twierdzi, że rywale w Premier League uparli się, by atakować nogi jego piłkarzy. Uważa, że wielu boiskowych osiłków nadrabia braki techniczne brutalnością. Według Francuza angielscy trenerzy nie mają innego pomysłu na rywalizowanie z najlepszą technicznie drużyną Premier League, lubującą się w wymienianiu dziesiątek podań i długich akcjach, których celem wydaje się wbiegnięcie do bramki całą drużyną.

W środę Wenger na pewno nie zarzuci rywalom gry prymitywnej, bo spotyka się z zespołem, który robi wszystko jak Arsenal, ale lepiej. - Są podobieństwa w naszych stylach gry, w wychowywaniu piłkarzy i stawianiu na młodzież - mówi trener londyńczyków.

Różnica polega na tym, że Barcelona swój pomysł na zespół opiera na chłopcach, którzy urodzili się niedaleko Camp Nou, a Arsenal na graczach znalezionych przez skautów na całym świecie. Trudno w zespole z Emirates znaleźć człowieka urodzonego w Anglii. Dobijający się do pierwszej jedenastki Theo Walcott kopania piłki uczył się w Southampton.

Barcelona do pomocy swoim wychowankom kupuje wielkie gwiazdy, nawet prawego obrońcę Daniego Alvesa sprawiła sobie za 35 mln euro.

Wenger uchodzi za trenera, który szastać forsą nie lubi, choć od lat namawiają go do tego dziennikarze i eksperci. Nie zacznie licytacji z Realem Madryt i Manchesterem City, które inaczej niż drogo kupić piłkarza nie potrafią.

Oba zespoły upodobały sobie futbol efektowny, podbijający serca kibiców. Barcelona ma taki styl zapisany w genach, Arsenal zawdzięcza go Wengerowi, który przy budowie zespołu korzysta z osiągnięć Barcy.

Najważniejszym piłkarzem swojej drużyny Francuz uczynił Cesca Fabregasa, piłkarza, który do 16. roku życia ćwiczył w barcelońskiej szkółce z dzisiejszymi gwiazdami Katalończyków Gerardem Pique i Leo Messim. Matka pomocnika Arsenalu twierdzi, że dzięki tej trójce w juniorach na Barcę nie było mocnych, każdy mecz kończyli blisko dwucyfrowym zwycięstwem.

Piłkarską edukację Fabregas kończył już pod okiem Wengera. W tym sezonie Hiszpan zagrał w 35 meczach, miał udział przy 37 golach strzelonych przez Arsenal.

Dziś lidera Arsenalu może zabraknąć, od soboty walczy z urazem nogi. Wczoraj nie trenował. - Gdyby mecz był we wtorek, nie zagrałby - powiedział wczoraj Wenger.

W Barcelonie na pewno zabraknie Andresa Iniesty leczącego ścięgno udowe. Pozostałe gwiazdy stawią się w komplecie. Z Leo Messim na czele, który w ostatnich tygodniach dokonuje rzeczy nieprawdopodobnych, w tym sezonie wydaje się piłkarzem, którego zatrzymać po prostu się nie da. Rok temu udało się to Chelsea Guusa Hiddinka. Messi w dwumeczu nie zdobył bramki, Katalończyków uratował dopiero strzał Iniesty. Ale wtedy Chelsea zaimponowała grą w defensywie, dzięki konsekwencji i przerywaniu akcji była bliska zwycięstwa. Arsenal chce pokonać Barcę, grając w tym samym stylu co ona. Czy uda mu się prześcignąć mistrza?

LM w telewizji

Mecze o 20.45. Arsenal - Barcelona (Polsat, nSport); Inter - CSKA Moskwa (kanał 25 platformy N)

Specjalny serwis Sport.pl - Liga Mistrzów ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.