Piłka ręczna. "Święta wojna" w cieniu Ligi Mistrzów

- Gramy już światową piłkę ręczną. I choć mamy w sobie mnóstwo pokory, nie boimy się nikogo. W fazie pucharowej Ligi Mistrzów zamierzamy walczyć z każdym - mówi Bertus Servaas, prezes Vive Targi Kielce

Drużyna Bogdana Wenty osiągnęła już to, czego w szczypiorniaku męskim nie udało się dotychczas żadnemu polskiemu zespołowi. Wyjście z grupy i awans do najlepszych 16 ekip Europy kielczanie zapewnili sobie trzy kolejki przed końcem tej fazy. Kapitalny początek rozgrywek, m.in. sensacyjny remis na wyjeździe z Rhien-Neckar Löwen Sławomira Szmala i Karola Bieleckiego oraz wysoka (31:24) wygrana we Francji z wyżej notowanym Chambery Savoie sprawiły, że na mistrzów Polski z coraz większą uwagą zaczęła patrzeć cała Europa. - Jestem dumny, bo jeszcze pięć miesięcy temu nikt nie przypuszczał, że tak będzie - mówi Servaas.

Nie zmienią tego nawet dwie ostatnie porażki Vive Targi Kielce w Champions League - u siebie z Rhien-Neckar Löwen 32:35 i w ostatnią środę w Słowenii z Gorenje Velenje 35:36. Dwa mecze z rzędu kielczanie przegrali po raz pierwszy za czasów Bogdana Wenty, czyli od ponad półtora roku. - Te porażki oczywiście bolą, tym bardziej że zdajemy sobie sprawę, że były to mecze do wygrania. Wiemy jednak, gdzie popełniliśmy błędy, i wyciągniemy z nich wnioski. Musimy też pamiętać z kim przegraliśmy. Rhien-Neckar Löwen to ubiegłoroczny półfinalista Ligi Mistrzów, a Gorenje od lat z powodzeniem gra w europejskich pucharach - mówi Mariusz Jurasik, kielecki rozgrywający.

Przed drużyną Wenty jeszcze dwa mecze w grupie - w sobotę w Sarajewie z Bośnią BH Gas i za tydzień u siebie z kolejnym europejskim potentatem w ostatniej dekadzie, węgierskim MKB Veszprém. Spotkania te raczej nie zmienią wiele w układzie czołówki grupy B i kielczanie tę fazę rozgrywek zakończą najpewniej na trzecim miejscu. - Walczymy do końca, zwycięstwa sprawiają nam dużą radość - podkreśla rozgrywający Paweł Podsiadło, wychowanek kieleckiego klubu. - Każdy punkt może być na wagę złota. Gramy nie tylko dla siebie, być może dzięki nam poprawi się ranking Polski i w przyszłości dwa kluby będą mogły grać w tych rozgrywkach - dodaje Servaas. Za grę w tej fazie Ligi Mistrzów Europejska Federacja Piłki Ręcznej (EHF) płaci każdej ekipie po 40 tys. euro. Premiowane awansem do dalszej fazy miejsca są warte 40, 30, 20 i 10 tys. euro. Występ w 1/8 to kolejne 25 tys. euro.

Do 1/8 Ligi Mistrzów awansują po cztery najlepsze zespoły z każdej z czterech grup. Wiadomo, że w kolejnej fazie, już rozgrywanej systemem play-off, zwycięzcy grup zagrają z drużynami z czwartych miejsc, a drugie z trzecimi. Wszystko wskazuje na to, że Vive Tragi Kielce trafią na niemieckie THW Kiel lub HSV Hamburg, rosyjskie Chekhovskie Medvedi lub chorwacką Croatię Osiguranje Zagrzeb.

- Z punktu widzenia sportowego najlepiej byłoby wylosować Rosjan, a marketingowo niemieckie potęgi. Wolałbym THW Kiel, bo z Hamburgiem [z braćmi Krzysztofem i Marcinem Lijewskimi w składzie] graliśmy już w ubiegłym roku na towarzyskim turnieju w Kielcach - mówi Servaas.

Luty to kielczan prawdziwy maraton - w 24 dni rozegrają 8 spotkań. Przerywnikami w europejskiej przygodzie są bowiem krajowe rozgrywki, a w nich nie mają sobie równych. Pierwsze miejsce po rundzie zasadniczej ekstraklasy zapewnili sobie już blisko dwa tygodnie temu, a na trzy kolejki przed jej końcem mają 11 pkt przewagi nad drugą w tabeli Wisłą Płock.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.