Albert Sosnowski walczył w Londynie jak w Grodzisku czy Radomiu

Albert Sosnowski pokonał na punkty włoskiego weterana Paolo Vidoza. Komentatorzy SkySport2 mówią, że teraz Dragon spotka się z Audleyem Harrisonem.

W York Hall w Londynie Polak walczył, jakby pojedynek odbywał się w Grodzisku albo w Radomiu. Publiczność wygwizdała Vidoza, przyjęła owacjami Sosnowskiego. Na trybunach było biało-czerwono. Sosnowski w czasie walki czuł to wsparcie, miał o wiele więcej energii od 39-letniego Włocha. Uderzał często lewym prostym, ale wciąż jego ciosy nie mają siły klasowego pięściarza wagi ciężkiej. Jak mówił Andrzej Gołota: - Albert nie umie stanąć porządnie na nogach i p...ć.

Inna sprawa, że znokautować takiego zawodnika jak Vidoz, pseudonim "Tytanowa Szczęka", brązowego medalistę olimpijskiego z Sydney w 2000 r., nie jest łatwo. Włoch ma wciąż szybkie ręce - jak na niemal 120-kilogramowego mężczyznę. Umie zastawić gardę i niespodzianie skontrować. - Przez cały czas był niebezpieczny, potrafił być groźny do samego końca - mówił Sosnowski dla bokser.org. Według fachowców komentujących dla SkySport2 Polak wygrał na punkty każdą rundę, z wyjątkiem 11. Tytuł mistrza Europy był wakujący. Mistrzem Europy wagi ciężkiej był również Przemysław Saleta.

Na gali w Radomiu organizowanej przez Andrzeja Gmitruka, trenera Tomasza Adamka, Mateusz Masternak pokonał leworęcznego Jamesona Bostica w kategorii junior ciężkiej. O Bosticu, który podobno trenuje w brooklyńskim Gleasons Gym, ktoś mógłby powiedzieć, że walczy niestandardowo, a inny, że ma wyraźne braki koordynacyjne. W pierwszych rundach wykorzystał wyraźną tremę Masternaka. Jeśli Polak marzy o wielkiej karierze, nie powinien wychodzić do ringu spięty, w konsekwencji tak wolny, nie powinien dać się trafiać przeciętnemu pięściarzowi. Z czasem Masternak się rozluźnił, posłał na deski Amerykanina w siódmej rundzie i do ósmej Bostic do ringu nie wyszedł.

W piątek w Łodzi Andrzej Wawrzyk pokonał Ukraińca Aleksieja Mazykina, porządnego pięściarza, na punkty w walce o tytuł młodzieżowego mistrza świata WBC wagi ciężkiej. Trudno powiedzieć o sukcesie 22-letniego Polaka. Łatwiej stwierdzić, że utalentowanemu, młodemu pięściarzowi z Krakowa pomogli sędziowie - Polacy w komplecie. W Łodzi wygrali też Paweł Kołodziej z Robem Callowayem (IBC, juniorciężka, nokaut w 6, Calloway cztery razy na deskach), oraz Dawid Kostecki w pierwszej rundzie z alarmowym zastępcą Rumunem Istvanem Vargą (półciężka).

Więcej o:
Copyright © Agora SA