W Polsce precedens na światową skalę? Bunt: Niech PZPS ubezpieczy kontrakty

Szefowie klubów chcą, by związek ubezpieczał kontrakty reprezentantów Polski. - Jeśli nie, nasi zawodnicy będą grać w kadrze na własną odpowiedzialność - zapowiadają. Takie rozwiązanie jest znane z koszykarskiej ligi NBA. Przed ostatnimi mistrzostwami Europy Marcin Gortat nie trenował na zgrupowaniu, dopóki PZKosz nie załatwił sprawy ubezpieczenia.

- Siatkarzowi, który dozna kontuzji na zgrupowaniu bądź w meczu, za czas jego niezdolności do gry w klubie powinien płacić ubezpieczyciel bądź PZPS, a nie my - tłumaczy Kazimierz Pietrzyk, prezes Zaksy Kędzierzyn-Koźle. I daje przykład Pawła Siezieniewskiego (dziś AZS UWM Olsztyn), który podpisał przed laty kontrakt z klubem, wyjechał na zgrupowanie kadry, zerwał więzadła w kolanie i przez rok nie był zdolny gry. - Płacił mu klub, choć ani razu nie wystąpił - przypomina Pietrzyk. - To wielce niesprawiedliwe, dlatego domagam się ubezpieczenia kontraktów.

Do Pietrzyka, który o swojej idei mówi od dłuższego czasu, dołączył ostatnio szef mistrza Polski w lidze kobiet, Muszynianki Muszyna, Bogdan Serwiński. On domaga się wprowadzenia karty reprezentanta, w której byłby punkt o ubezpieczeniu kontraktu. Budżet Muszynianki obciążała przed laty kontuzjowana w trakcie zgrupowania kadry Izabela Bełcik. - Jeśli związek nic z tym nie zrobi, wpiszemy aneksy do kontraktów, że zawodniczki wyjeżdżają trenować z reprezentacją na własną odpowiedzialność. Jeśli coś im się stanie, nie będziemy płacić - mówił niedawno.

Także inni prezesi zaczynają się buntować, choć obawiają się mówić pod nazwiskiem, dopóki któryś z kolegów nie doprowadzi do precedensu. - Ja też jestem za - twierdzi Zdzisław Grodecki z Jastrzębskiego Węgla. - Możemy na przykład podzielić koszty takiego ubezpieczenia na trzy, a nawet cztery części. Niech składkę zapłaci PZPS, klub, zawodnik i np. firma ubezpieczeniowa, która może stać się sponsorem technicznym ligi.

Na takie rozwiązanie nie godzi się Pietrzyk. - Możemy podzielić koszty tylko pod warunkiem, że związek podzieli się z klubami dochodami z imprez komercyjnych, np. z Ligi Światowej.

Ubezpieczenie kontraktu to projekt z koszykarskiej ligi NBA. Przed ostatnimi mistrzostwami Europy Marcin Gortat nie trenował na zgrupowaniu, dopóki PZKosz nie załatwił tej sprawy.

W PZPS nikt nie chce wypowiadać się oficjalnie. Sekretarz generalny Bogusław Adamski prosi, by przysłać pytania na piśmie, na które odpowie prezydium zarządu. Inny działacz tłumaczy: - Gdyby jakiś prezes się uparł, doszłoby do precedensu na skalę światową. Poza tym takie ubezpieczenia nadszarpnęłyby budżet związku.

Kontrakty w lidze to w czołowych klubach średnio pół miliona złotych. Niektórzy zarabiają dwa razy tyle. Ubezpieczenie takiego kontraktu to olbrzymi wydatek, choć pytane przez nas firmy nie podejmują się oszacowania składki. - Pierwszy raz mam do czynienia z czymś takim - usłyszeliśmy w PZU. - Sądzę, że podobnie jak w przypadku ubezpieczeń komunikacyjnych byłoby to około 10 proc. kwoty kontraktu.

Przez zgrupowania męskiej kadry przewija się nawet 30 siatkarzy rocznie. Za ich ubezpieczenie trzeba byłoby zapłacić więc nawet 1,5 mln zł. - Jeśli rzeczywiście nasze umowy będą tak skonstruowane, że klub nie ponosi odpowiedzialności za to, co dzieje się w kadrze, trzeba będzie przemyśleć, czy jechać na zgrupowanie. Przecież zarabiamy w klubie, a nie w reprezentacji, priorytety są jasne - mówi jeden z kadrowiczów.

- A może sposobem byłoby podzielić kontrakt między klub i PZPS? - proponuje Wojciech Drzyzga, komentator w Polsacie Sport.

- Mówiłem o tym od dawna - dodaje Grodecki. - Dlaczego ja płacę zawodnikowi za ponad 100 dni spędzonych na zgrupowaniach kadry, a nie tylko za siedem miesięcy, kiedy jest do mojej dyspozycji?

Działacz z PZPS odpowiada: - Pan Pietrzyk od dłuższego czasu próbuje wszcząć bunt. Niech nie zapomina - razem z panem Grodeckim - że to kadra promuje im zawodników. Niech się z tego cieszą.

Jest następca Mariusza Wlazłego ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.