US Open: Nadal w ćwierćfinale. Clijsters gra z Sereną

Ani podskoki i groźne miny Gaëla Monfilsa w 1/8 finału, ani nawet pocałunek i deklaracja miłości od jednego z kibiców nie zrobiły wrażenia na Rafaelu Nadalu. Andy Murray porażkę z Marinem Eiliciem nazwał najgorszą w karierze

Hiszpańscy kibice od kilku dni drżeli o zdrowie Nadala. Tym razem nie chodziło jednak o kolana, które leczył przez dwa miesiące, czyli od porażki w Rolandzie Garrosie, ale o mięśnie brzucha. Rozstawiony z trójką Hiszpan kilka dni temu wezwał na kort masażystę, a następnie na treningach w ogóle nie ćwiczył serwisu, który najbardziej nadweręża właśnie brzuch. Spotkanie czwartej rundy z Gaëlem Monfilsem pokazało jednak, że kibice na razie nie muszą się martwić. Nadal przegrał wprawdzie pierwszego seta, ale później skoczny Francuz gasł w oczach, a Nadal grał coraz lepiej. Znów imponował wytrzymałością w długich wymianach. Wydawało się, że im dłużej trwa mecz, tym mocniejszy i bardziej precyzyjny jest Nadal. Ostatecznie Hiszpan wygrał 6:7 (3-7), 6:3, 6:1, 6:3. - Kolana w ogóle mnie nie bolą, brzuch to był chwilowy problem. Czuję się świetnie - mówił po meczu uśmiechnięty.

O półfinał zagra z Fernando Gonzalezem. Chilijczyk pokonał w 1/8 finału tenisowego Muhammada Ali, czyli Jo-Wilfrieda Tsongę. Francuz boksował mocno, ale nokautujące ciosy z forhendu zadał Gonzalez.

Nadal na konferencji stwierdził, że ćwierćfinał z nim będzie bardzo trudnym meczem, ale dziennikarze byli bardziej zainteresowani historią z pocałunkiem, który sprzedał mu jeden z fanów. Gdy Nadal zdjął koszulkę i szykował się do zejścia do szatni, na kort wtargnął bowiem kibic, podbiegł do Hiszpana, objął go i pocałował w policzek. Nadal się nie wystraszył, tylko uśmiechnął. Ochroniarze szybko spacyfikowali intruza i przekazali go nowojorskiej policji. Szefowie US Open zapowiedzieli, że obejrzą dokładnie zapis wideo, by sprawdzić, czy nie zawiniły procedury bezpieczeństwa. To już drugi w tym roku przypadek wtargnięcia na kort kibica. W Paryżu ktoś próbował założyć Rogerowi Federerowi kolorową czapkę. - Nic wielkiego się nie stało, ten facet powiedział po prostu, że mnie kocha - zaśmiał się na konferencji Nadal.

Jego obnażone muskuły już nie pierwszy raz wzbudziły takie emocje. W przerwie jednego z poprzednich meczów, gdy Nadal zdjął koszulkę, tłum wydał z siebie głośne: "Woooow!". Niezłym refleksem wykazał się wtedy didżej na stadionie Arthura Ashe'a, bo od razu puścił z głośników: "I'm too sexy for my shirt...".

Mniej do śmiechu jest Brytyjczykom, którzy znów przedwcześnie pożegnali swojego idola Andy'ego Murraya. Szkot został wbity w sztuczną nawierzchnię przez 20-letniego Marina Cilicia. Chorwat grał odważnie, ryzykował, a Murraya zgubiło zbytnie asekuranctwo i przesadna defensywa. - To była najgorsza porażka w mojej karierze. Długo będę wracał do siebie - stwierdził Murray, który obok Rogera Federera uważany był za głównego faworyta turnieju. Cilić o półfinał zagra z innym 20-latkiem Juanem Martinem del Potro z Argentyny. Ktoś zażartował, że mecz powinien odbyć się wśród drapaczy chmur na Manhattanie, bo obaj pasowaliby do tej scenerii - mają po 198 cm wzrostu.

Murray będzie próbował odzyskać pewność siebie w połowie września w meczu Pucharu Davisa przeciwko Polsce. Szkot, który długo lekceważył reprezentacyjne występy, przybędzie na ratunek, bo Brytyjczykom grozi wypadniecie z Grupy I. "Oznaczałoby to, że musielibyśmy grać w tej samej grupie co Irlandia" - napisał "The Sun", naświetlając skalę ewentualnego upokorzenia. Dla Polski nie jest to dobra informacja. Tym bardziej że do Liverpoolu nie pojedzie nasz najlepszy tenisista Łukasz Kubot. On zawsze na pierwszym miejscu stawia swoją indywidualną karierę.

Wśród kobiet jako pierwsza do półfinału awansowała Kim Clijsters. Belgijka nie dała szans Chince Na Li. - Z tenisem jest jak z jazdą na rowerze. Nie można zapomnieć, jak się gra, a jeśli ktoś był numerem jeden na świecie, to znaczy, że grał najlepiej ze wszystkich - tak niesamowity powrót Clijsters po dwóch latach nieobecności na korcie tłumaczył Roger Federer.

Clijsters została ulubienicą fanów w Nowym Jorku. Wygrywając z Venus Williams, dostawała większe wsparcie niż Amerykanka. Podobnie było w starciu z Na Li. Socjologowie tłumaczą, że duże znacznie ma macierzyństwo tenisistki. Ludzie podziwiają Clijsters za to, że umiała pogodzić rolę matki z zawodowym sportem. - No tak, na US Open zabrałam więcej zabawek niż tenisowego sprzętu - śmieje się Clijsters.

Zdaniem większości ekspertów półfinału z Sereną Williams Belgijka już nie przejdzie. Kobiecy tenis może i jest nieobliczalny, ale jedna rzecz jest w nim niezmienna - wielka forma Sereny w Wielkim Szlemie. Williams wygrała w ćwierćfinale z Flavią Pennettą. Włoszka wydawała się grać w tym tygodniu najlepszy tenis w życiu, ale okazało się, że na Serenę to wciąż za mało. Clijsters przed przerwaniem kariery pokonała Serenę tylko raz, przegrała siedem pojedynków.

Wyniki:

Mężczyźni. 1/8 finału: R. Nadal (Hiszpania, 3) - G. Monfils (Francja, 13) 6:7 (3-7), 6:3, 6:1, 6:3; F. Gonzalez (Chile, 11) - J.-W. Tsonga (Francja, 7) 3:6, 6:3, 7:6 (7-3), 6:4; J. M. del Potro (Argentyna, 6) - J.C. Ferrero (Hiszpania, 24) 6:3, 6:3, 6:3; M. Cilić (Chorwacja, 16) - A. Murray (W. Brytania, 2) 7:5, 6:2, 6:2. Kobiety. 1/4 finału: S. Williams (USA, 2) - F. Pennetta (Włochy, 10) 6:4, 6:3; K. Clijsters (Belgia) - L. Na (Chiny, 18) 6:2, 6:4.

Copyright © Agora SA