Bundesliga: Bayern za 9 euro

Marzący o sukcesach w Europie Bayern Monachium znów nie radzi sobie z rywalami w lidze. W sobotę zremisował z Werderem 1:1 i po dwóch kolejkach ma tylko dwa punkty

Zczuba.tv: Zobacz asystę Błaszczykowskiego ?

Trzeba się niezwykle postarać, by przyjechać do Monachium i nie zauważyć, jakie znaczenie dla tego miasta ma Bayern. Na lotnisku wita cię miniatura stadionu Alianz Arena. W skali UEFA, pięciogwiazdkowego cacuszka, na którym za dwa lata odbędzie się finał Ligi Mistrzów. - W Bawarii długo dyskutowano, jak powinien wyglądać stadion. To pierwsza budowla, jaką widać przy wjeździe do miasta od północy. Chciano stworzyć wizytówkę - tłumaczy oprowadzający po stadionie Werner.

Architektonicznie cel osiągnięto. Gdy gra Bayern, zbudowana z foliowych poduszek fasada świeci się na czerwono, gdy gospodarzem jest TSV, na niebiesko, a kiedy przyjeżdża reprezentacja, na biało.

Ale ultranowoczesny stadion miał też pomóc Bayernowi w zdominowaniu Bundesligi i podboju Ligi Mistrzów. Od otwarcia kosztującego 340 mln euro obiektu minęły już cztery lata, na półfinał LM monachijczycy czekają osiem.

Za porażki piłkarzy stadion winić trudno. Na ten sezon klub sprzedał 39 tys. karnetów, choć bez problemu znalazłby nabywców na pozostałe 30 tys. miejsc. Dla przeciętnego kibica nie ma to wielkiego znaczenia, bo i tak szansa na zdobycie wejściówki jest tylko ciut większa od dostania się na pokład promu kosmicznego. Od taksówkarza przez kelnerkę, na recepcjoniście skończywszy, każdy twierdził, że bilety na Bayern w przyrodzie niemal nie występują.

Stadion, choć otoczony folią, rozciągnąć się nie da, dlatego nawet ludzie o wyjątkowo głębokich portfelach z trudem dostają się na Alianz Arena. Miejsc na trybunie dla sponsorów sprzedaż nie obejmuje. Sektor vipowski wyprzedano, choć wejściówka kosztuje 400 euro. W cenie posiłek, przed meczem, po nim i w jego trakcie, kilka uwieszonych na ścianie telewizorów i wyściełany materiałem fotel. Są jeszcze loże z lepszym posiłkiem, własnym telewizorem i jeszcze bardziej wyściełanym fotelem. Kłopot w tym, że na stadionie upchnięto ich ledwie 40, a wynajęcie jednej kosztuje ok. 20 tys. euro na sezon. Płatne z góry za trzy sezony.

Zainteresowanych nie brakuje, ale o zwiększeniu puli dla VIP-ów nikt w klubie nie myśli, bo protestują mniej majętni kibice. Od lat zarzucają władzom, że dbają wyłącznie o najbogatszych. Wściekły dyrektor generalny Bayernu Uli Hoeness przed tym sezonem ogłosił, że polityki nie zmieni, bo właśnie dzięki VIP-om można też kupić bilety za 9 euro. - Z czegoś trzeba też opłacić Franka Ribery'ego i resztę gwiazd. Bayern od lat wydaje na piłkarzy straszne pieniądze. W Niemczech mówi się, że należy do najlepszych w 50 procentach dzięki graczom, których ma, i w 50 dzięki tym, których podkupił innym klubom, osłabiając je - mówi Werner.

Takich przykładów jest wiele. Dwa lata temu z Werderu ściągnięto Tima Borowskiego. Reprezentant Niemiec kariery w Monachium nie zrobił i wrócił do Bremy. Przed tym sezonem z Vfb Stuttgart za rekordowe 30 mln euro kupiono Maria Gomeza. W sumie na nowych piłkarzy wydano 50 mln euro. Więc niż Manchester United, Chelsea, Arsenal, Liverpool czy Milan. Nic to nie dało. W sobotę Bayern znów zaprezentował futbol wywołujący ból zębów, a u nieszczęśliwców usadowionych przed kibicami komentującymi każde zagranie monachijczyków głośnym sheisse, nawet uszu.

Według moich obliczeń jegomość siedzący rząd wyżej najczęściej używał tego słowa, gdy do piłki dochodził Danijel Pranjić. Chorwacki obrońca partaczył niemal każde zagranie. Po godzinie nawet on przestał wierzyć, że może zrobić cokolwiek pozytywnego i zaczął unikać podań kolegów. W tym czasie Gomez bił rekordy lenistwa, wyczekując na zagrania przed polem karnym, a jego partner z ataku Miroslav Klose seryjnie kończył akcje na pozycji spalonej. W całym meczu Bayern zaliczył ich 12, Werder ani jednego.

Łatwo znęcać się nad innymi graczami monachijczyków, ale kłopot nie ogranicza się tylko do nich. Mało który wiedział, co powinien robić na boisku. Pressing nie istniał, dlatego Werder z łatwością rozgrywał akcje. Bayern mógł sobie na to pozwolić tylko na własnej połowie. Dlatego najwięcej kontaktów z piłką zaliczył środkowy obrońca Holger Badstuber. Jeśli piłkę udało się dostarczyć w okolice pola karnego, napastnicy łatwo ją tracili. Wszystkie stworzone przez Bayern okazje wynikały z błędów piłkarzy Werderu. Mylili się bramkarz Tim Wiese, środkowi obrońcy Petri Pasanen i Per Mertesacker, ale wepchnąć piłkę do braki udało się tylko raz. Nic nie wyszło z zapowiadanego przez nowego trenera Louisa van Gaala pięknego i skutecznego stylu drużyny.

Dlatego twarz opuszczającego trybuny wiceprezesa klubu z Monachium Karla-Heinza Rummenigge przybrała kolor czerwonych koszulek wicemistrza Niemiec. Wielki Bayern znów zawiódł i zaprezentował widowisko nie za 400, ale za 9 euro.

Błaszczykowski: Borussia silniejsza niż w poprzednim sezonie

Najlepszy stadion na świcie ma Borussia Dortmund >

Bundesliga w Eurosporcie

Przez najbliższe trzy sezony ligę niemiecką będzie można oglądać w Eurosporcie 2. Stacja przeprowadza relację na żywo z meczu piątkowego, dwóch sobotnich i dwóch niedzielnych. Na stronie internetowej Eurosport.pl można oglądać wszystkie mecze na żywo.

Bundesliga. 2. kolejka

KÖLN - VFL WOLFSBURG 1:3 (0:0): Ehret (49.) - Dzeko (73.), Wome (74., samobójcza), Martins (87.)

BAYER LEVERKUSEN - HOFFENHEIM 1:0 (0:0): Kiessling (67.)

BAYERN MONACHIUM - WERDER BREMA 1:1 (0:1): Gomez (72.) - Ozil (39.)

EINTRACHT FRANKFURT - NUREMBERG 1:1 (1:0): Caio (17.) - Bunjaku (65.)

HAMBURG SV - BORUSSIA DORTMUND 4:1 (3:1): Demel (3.), Ze Roberto (10.), Guerrero (12.), Berg (72.) - Valdez (4.)

HANNOVER - MAINZ 1:1 (0:0): Stajner (56., karny) - Bance (53.)

VFB STUTTGART - FREIBURG 4:2 (0:0): Pogrebniak (53.), Elson (65., karny, 76.), Schieber (89.) - Idrissou (70.,85.)

BORUSSIA MÖNCHENGLADBACH - HERTHA BERLIN 2:1 (1:0): Brouwers (23.), Matmour (52.) - Kacar (53.)

SCHALKE - VFL BOCHUM 3:0 (2:0): Moritz (38.), Heiko Westermann (45.+1), Farfan (76.)

Copyright © Agora SA