Wimbledon - wszystkich pytano o Michaela Jacksona

- Michael był ikoną. Słowa nie mogą wyrazić szoku z jakim odebrałam tą informację - mówiła o śmierci Michaela Jacksona Serena Williams po zwycięstwie w III rundzie Wimbledonu z Włoszką Robertą Vinci.

Właściwie każda piątkowa konferencja prasowa na Wimbledonie zaczynała się od pytania o śmierć króla muzyki pop. Amerykanka Serena Williams o Jacksonie mówiła przez 4/5 swojej konferencji.

- Jego muzyki słuchał chyba każdy. To była ikona, jak kiedyś The Beatles, czy Elvis. Wszyscy znali jego utwory - stwierdziła Serena, która obok swojej siostry Venus jest uznawana za główną faworytkę Wimbledonu.

Amerykanka opowiadała, że miała okazję kilka razy spotkać Jacksona osobiście. O jego śmierci dowiedziała się od razu, gdy wieczorem informacja pojawiła się w internecie. - Zawsze mam włączony komputer do późna. Wiedziałam więc w miarę szybko - mówiła Williams. Padło nawet pytanie, czy Serena umie zrobić "moonwalk". Odparła, że nie.

Roger Federer opowiadał na swojej konferencji, że 1988 albo 1989 r. był z siostrą pod stadionem w Bazylei, gdy Jackson grał koncert w rodzinnym mieście Szwajcara. - Każdy chciał być blisko tego wydarzenia, nawet jeśli nie miał biletów. Słuchaliśmy spod stadionu - mówił Federer, który w III rundzie pokonał Niemca Philipa Kohlschreibera 6:3, 6:2, 6:7, 6:1. - O jego śmierci dowiedziałem się w domu, niedaleko kortów. To bardzo smutna wiadomości dla całego świata muzyki - stwierdził Federer, ale znacznie bardziej rozmowny był w tematach sportowych. Długo mówił m.in. o Fabrice Santoro, który po raz ostatni zagrał w singlu na Wimbledonie. - Zawsze był tenisistą, na którego uwielbiałem patrzeć na korcie - stwierdził Szwajcar o grającym slajsowany oburęczny forhend Francuzie. O ćwierćfinał Federer zagra z Robinem Soderlingiem w powtórce niedawnego finału Rolanda Garrosa. Na trawie nikt nie daje Szwedowi szans w starciu z głównym faworytem.

Tylko w jednym momencie konferencji Federera zrobiło się nieprzyjemnie. Szwajcar od kilku dni jest pytany o to, dlaczego na jego meczach nie ma żony Mirki Vavrinec. Media spekulują, że jest już w szpitalu i lada moment będzie rodzić (zapowiadano, że poród oczekiwany jest latem). Federer konsekwentnie odmawia jednak rozmów na tematy związane z ciążą żony i dzieckiem. W piątek jeden z dziennikarzy zapytał czy Federer chciałby, żeby dziecko urodziło się w Wielkiej Brytanii, i co to będzie dla niego oznaczać? Szwajcar odpowiedział zabójczym spojrzeniem i odparł: - Chcę, żeby było zdrowe. To jest najważniejsze.

Copyright © Agora SA