Roland Garros: Dzień pożegnań i powrotów

Maria Szarapowa wróciła na dobre. W drugiej rundzie po trzysetowym maratonie pokonała Nadię Pietrową. Po raz ostatni w Paryżu zagrał magiczny Fabrice Santoro

Szarapowa wygrała z Pietrową w 2 godz. i 12 minut 6:2, 1:6, 8:6. Po ostatniej piłce na jej naburmuszonej przez cały mecz twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Pietrowa to pierwsza klasowa rywalka, z którą uporała się była rakieta numer jeden na świecie, odkąd niespełna dwa tygodnie temu w Warszawie wróciła na kort po przerwie spowodowanej kontuzją barku. Rozstawiona z jedenastką Pietrowa miała w decydującym secie przewagę przełamania, ale piękna Maria (dziś 102. w rankingu WTA) zacisnęła zęby i odrobiła straty. Jej tenisowi wciąż wiele brakuje do poziomu sprzed kontuzji - wszyscy podkreślają m.in., że gorzej serwuje, ale teraz wiemy na pewno, że waleczności nie ubyło jej za grosz.

Szarapowa wróciła, a z Paryżem pożegnał się 36-letni Fabrice Santoro, człowiek legenda. Uwielbiany przez rodaków Francuz w swoim 20 z rzędu występie na Rolandzie Garrosie przegrał w pierwszej rundzie z Belgiem Christophem Rochusem. Spotkanie trwało dwa dni, we wtorek przerwano je z powodu zapadających ciemności. W środę Santoro poległ po ośmiu minutach, bo Rochus utrzymał serwis w czwartym secie i ostatecznie wygrał 6:3, 6:1, 3:6, 6:4. - Kiedy w 1989 r. zaczynałem karierę na korcie numer 10, nie spodziewałem się, że skończę trzymając mikrofon na stadionie Suzanne Lenglen - mówił wzruszony Francuz do tłumu rodaków.

Santoro to fenomen, bo nie licząc debla i miksta nigdy nie odnosił sukcesów w Wielkim Szlemie, ale był kochany przez kibiców i bardzo szanowany przez rywali. Głównie za sprawą swego niepowtarzalnego stylu gry. W czasach bombowych uderzeń i bajecznie zakręconych top-spinów, Santoro utrzymywał się w czołówce (wciąż jest 41. na liście ATP) popychając piłki leciutko swoim dwunoręcznym forhendem i bekhendowymi slajsami. Grał archaicznie, ale i tak potrafił czynić cuda, szczególnie przy siatce. Przez 20 lat wystąpił 67 razy w Wielkim Szlemie, co jest rekordem świata. Pete Sampras powiedział o nim kiedyś, że jest magikiem. W 2004 r. Santoro pokonał w Paryżu Arnauda Clementa w pięciu setach (16:14 w ostatnim) w najdłuższym meczu w historii turnieju (6 godzin i 33 minuty). - Najlepiej z tych 20 lat zapamiętam jednak minę Marata Safina - uśmiechał się Santoro na konferencji. W 2001 r., machając swoim dwuręcznym forhendem przez cztery godziny przed nosem wielkiego jak niedźwiedź Rosjanina, zwyciężył w pięciu setach. Safin, który przyjechał wtedy do Paryża jako jeden z faworytów, na dziewięć meczów z Francuzem, wygrał tylko dwa. - Nigdy nie wiedziałem jak z nim grać - wzdychał Safin. - Dla mnie to zaszczyt, że mogłem grać z kimś takim jak Fabrice - powiedział na swojej konferencji Roger Federer, który też zanotował dwie porażki z Francuzem.

W czwartek swój mecz drugiej rundy singla z Ukrainką Marią Korytcewą (WTA 94) zagra Agnieszka Radwańska. Rozstawiona z dwunastką Polka będzie zdecydowaną faworytką. Radwańska od pięciu lat nie przegrała z Korytcewą, odniosła w tym czasie cztery zwycięstwa i nie straciła seta. Rok temu pokonała Ukrainkę w pierwszej rundzie Rolanda Garrosa 6:4, 6:3. - To będzie trudniejszy mecz niż pierwsza runda, ale wiem jak grać z tą rywalką. Powinno być dobrze - zapowiada Radwańska. - Korytcewa? Nigdy o niej nie słyszałem. To chyba najlepszy dowód na to, że Agnieszka sobie poradzi. Myślę, że walka o ćwierćfinał znów jest w jej zasięgu - powiedział "Gazecie" i Sport.pl Marcin Matkowski. Dalej na horyzoncie są m.in. Katerina Bondarenko i Swietłana Kuzniecowa. Rok temu Radwańska doszła w Paryżu do 1/8 finału. Grając z kontuzją przedramienia skapitulowała dopiero z Jeleną Janković.

Z turniejem pożegnała się definitywnie Marta Domachowska. Polka grająca w parze z Austriaczką Tamirą Paszek nie sprostały Amerykance Julie Ditty i Marii-Emilii Salerni z Argentyny. Siostry Radwańskie grają w deblu dalej. Bez większych problemów pokonały wczoraj Wiktorię Kutuzową i Francuzkę Aravane Rezai.

Wyniki wtorkowych meczów 2. rundy:

Olga Goworcowa (Białoruś) - Akguł Amanmuradowa (Uzbekistan) 6:3, 6:7 (3-7), 7:5

 

Maria Szarapowa (Rosja) - Nadieżda Pietrowa (Rosja, 11) 6:2, 1:6, 8:6

 

Dominika Cibulkova (Słowacja, 20) - Kirsten Flipkens (Belgia) 6:1, 6:0

 

Ana Ivanovic (Serbia, 8) - Tamarine Tanasugarn (Tajlandia) 6:1, 6:2

 

Iveta Benesova (Czechy, 32) - Ałła Kudriawcewa (Rosja) 6:1, 6:2

 

Michelle Larcher de Brito (Portugalia) - Jie Zheng (Chiny, 15) 6:4, 6:3

 

Carla Suarez Navarro (Hiszpania, 22) - Lucie Hradecka (Czechy) 6:2, 6:4

 

Aravane Rezai (Francja) - Polona Hercog (Słowenia) 3:6, 6:4, 6:2

 

Agnes Szavay (Węgry, 29) - Jelena Wiesnina (Rosja) 6:2, 6:0

 

Wiktoria Azarenka (Białoruś, 9) - Kristina Barrois (Niemcy) 7:6 (7-1), 7:5

 

Anastazja Pawluczenkowa (Rosja, 27) - Julie Coin (Francja) 6:2, 7:6 (7-2)

 

Na Li (Chiny, 25) - Timea Bacsinszky (Szwajcaria) 6:1, 6:4

 

Dinara Safina (Rosja, 1) - Witalia Diaczenko (Rosja) 6:1, 6:1

 

Jarosława Szwedowa (Kazachstan) - Arantxa Rus (Holandia) 6:0, 6:2

 

1. runda:

Alize Cornet (Francja, 21) - Maret Ani (Estonia) 6:4, 7:5

Polscy debliści w drugiej rundzie - mierzą wysoko ?

Copyright © Agora SA